Zgodzę się, ze stwierdzeniem Su, że polskie BDSM jest w powijakach. Wiele przed nim jeszcze „błędów i wypaczeń” a ogólne zakłamanie, nietolerancja i fałszywa pruderia tylko potęgują problemy w stworzeniu jakiejś typowo naszej jego formy a nawet też i tylko zaczerpnięcia wzorców ze społeczeństw w których BDSM funkcjonuje w miarę normalnie a przede wszystkim nie dało się zepchnąć do wizerunku sekciarstwa czy zboczenia. Ale i tam potrzebowano na to całych pokoleń…
Zainteresowanie i rozwój BDSM następowało tam wręcz dziesięcioleciami a każde pokolenie wnosiło do BDSM coś nowego a także zwiększającego jego atrakcyjność. Również poprzez propagowanie wartości niesionych z sobą przez BDSM i odżegnywania się od łatki zboczenia jakie mimo wszystko nadal często jest nam przypinane.
W Polsce zaś wybuchła po prostu moda na BDSM. Za szybko i za gwałtownie. Bez przygotowania merytorycznego. Dominowała i nadal zresztą dominuje afirmacja doznań tak cudownych i tak odmiennych dla wielu będącą motywacją do poszukiwań w tym kierunku tylko czegoś innego i bardziej emocjonującego czy wręcz podniecającego. Zabrakło zaś, zwłaszcza na początku rzeczowości i podmiotowości.
Moda na BDSM spowodowała, że plakietkę BDSM zaczęło przypinać sobie zbyt wiele osób. Bardzo często nieodpowiednich. Egocentryków, oszołomów czy najzwyklejszych popaprańców szukających tu łatwego seksu lub odreagowania własnych fobii i kompleksów. Od nich stanowczo powinniśmy się odcinać i piętnować takie zachowanie.
Najlepszą wobec nich bronią jest oczywiście budowanie świadomości BDSM oraz jego praw i zasad nim rządzących tak aby każdy, zwłaszcza świeżo tym tematem zainteresowany miał jak najbardziej klarowny obraz i łatwo mógł rozpoznać kto jest kto. Budowanie tej świadomości, zwłaszcza wśród Uległych doprowadzi w końcu do tego, że większość oszołomów chcących żerować na ich uległości a również i niekiedy na naiwności, sama się w dużej mierze wykruszy zniechęcona brakiem łatwej zwierzyny. Zaś co do bardziej zatwardziałych będzie trzeba, prędzej czy później, wytoczyć cięższe działo i nie cofać się nawet przed upublicznianiem ich wizerunków.. Dla osób wykorzystujących Uległe w sposób niedopuszczalny, wręcz niszczący, nie ma po prostu miejsca nie tylko w BDSM zresztą. PRZEDE WSZYSTKIM W BDSM !!!
Zwłaszcza, że ofiar nigdy im tak do końca nie zabraknie choćbyśmy się nie wiem jak starali unormalniać i edukować. BDSM niesie z sobą zbyt wiele doznań i wartości bardzo atrakcyjnych dla kobiet i to niekoniecznie o uleglej naturze. Świadomie czy też nie ale kusicie je zresztą same na swoich blogach opisując niekiedy wręcz nieziemskie doznania. I bynajmniej nie te czysto seksualne mam teraz na myśli choć oczywiście i one będą dla niektórych lepem. Tak piętnowani przez „ogół” to jednak my propagujemy przecież pełny szacunek dla kobiety i co równie ważne dla jej potrzeb, zrozumienie, zaufanie i jeszcze wiele innych których na próżno szukać w „normalnych” związkach. Dajemy też kobiecie zainteresowanie i świadomość bycia ważną nie tylko podczas „15 min małżeńskiego seksu” ale tak i przed jak i po.
To jednak już bajka na inny post może…
Wiele więc kobiet, niekiedy o znikomym stopniu uległości może się odnaleźć i spełniać w BDSM. I każda z nich ma prawo nie tylko do bezpieczeństwa ale również do czerpania z BDSM tych praktyk które jej i jej partnerowi będą niosły możliwie najpełniejsze spełnienie.
Daleki byłbym więc od piętnowania czy choćby naśmiewania się z „Uległych Księżniczek” dla których BDSM będzie tylko obrożą, kilkoma klapsami i jakimiś tam sznurkami. Nie ma w tym nic złego nawet jeśli na tym etapie miałyby się zatrzymać i żadnej innej granicy nie przekraczać. Być może to właśnie im w zupełności wystarcza. Być może ciężej im niż innych te kolejne granice przełamywać. Być może nie trafiły na partnera potrafiącego w pełni je zgłębić, odkryć ich ukryte ja i poprowadzić dalej drogą do pełniejszej uległości?
Na własny użytek określam to jako „bedroom bondage” i choć jestem zwolennikiem bardziej wyszukanych praktyk to jednak i od tych soft nie uciekam. Niekiedy po prostu trzeba od czegoś zacząć. Niekiedy zaś nawet bardzo uległej taki soft tego dnia akurat większe przynieść może spełnienie niż hardcorowa chłosta czy inne tortury. Tego dnia może właśnie potrzebować tylko kilku klapsów i noszenia na rękach. A jeśli u innych nie jest to tylko potrzebą chwili a stan permanentny w którym oboje się najlepiej odnajdują? Oby żyli długo i szczęśliwie w tym stanie. :)
Choć ponad dwa lata minęły jak się na necie w klimatach nie udzielałem to jednak nadal mam dość dobre rozeznanie co się w polskim światku dzieje. 10 lat poza granicami kraju daje też mi dużo lepszą być może perspektywę na to co w polskim BDSM kuleje i co jest na pewno większym problemem niż to czy jest jeszcze w powijakach.
Bo czym tak naprawdę jest to polskie BDSM ?
Z jednej strony nadal mamy żerowanie na uległości i naiwności. Z drugiej jednak… cóż…”dialog” oparty na złośliwościach a nie konstruktywnej krytyce, plotki i wieczne „kto z kim śpi”, obgadywania i wręcz wredne złośliwości, moralizatorstwo często w obłudę aż popadające, kluby wzajemnej adoracji, mniej lub bardziej prywatne przepychanki, kaptowanie stronników i stronniczek do własnych wojen, nieszczerość i kłamstwa, podbieranie partnerów, nietolerancja dla rzeczy wręcz nieistotnych a co bardziej przykre do czyjejś odmienności a nawet szyderstwa i kpiny, brak poszanowania zwykłej godności osobistej… itd. itp…
JAKIEŻ TO POLSKIE WŁAŚNIE !!!
Hmm to szybko się nie zmieni i sam dobrze wiesz ,może właśnie z powodów jakie podałeś.Ludzie są różni,ale zawiść Polska jest znana na całym świecie,pewnie jeszcze kilka pokoleń musi to dojrzewać,niestety….
no tak… o zawiści zapomniałem wprost napisać. Niech więc będzie, że się pod tym „itd” mieści…
Witaj M&O :)Charakterystyka polskiego spoleczenstwa czy pod wzgledem BDSM, czy pod jakimkolwiek wzgledem innosci nie jest zbyt pocieszajaca. Osobiscie uwazam, ze to wszystko bierze sie z kompleksow. Wscibiianie nosa, podbieranie partnerow, krytyka, no i wlasnie moda. Zauwaz, ze w kraju nawet fryzura jest modna sezonowo, a jak to mozliwe? Przeciez nie kazdemu pasuje! A jednak… To samo z BDSM… I tak jak fryzura moze sprawic, ze wyglada sie tylko glupio, tak BDSM moze okaleczyc :( Wiec ciesze sie z takich postow, ciesze sie, ze ostrzegasz, pokazujesz, ze nie kazdy Master jest nim faktycznie. Zawsze trzeba byc ostroznym. Pozdrawiam :)
natury „krzyżowca” z całą pewnością nie posiadam… mam jednak tą wadę, że zawsze mowie to co myślę :)
No to… ciezki Twoj zywot :)))) I ze wzgledu na ta straszna wade, bede zagladac :)))))
na ile znasz realia innych krajow by wysmiewac sie uzywajac epitetu „polskie”?
PS napisala to osoba, ktora zostala prawie ukamienowana na swoim blogu ale wierzy jeszcze w idealy
:)* slut głowa do góry:)
ale ja wcale jej nie trzymama w dole tylko sugeruje, ze jestem osoba ktora moze sie wypowiedziec w tym temacie bo sama co niego wie :)
Prześmiewczo zabrzmiało określenie „polskie” w komentarzach pod poprzednimi postami. I to nie w moim tylko odczuciu zapewne. Ja zaś nie wyśmiewam. Ja tylko piętnuje. I to nie polskie BDSM a patologie jakie się do niego przyplątały. Patologie, które o ile mi wiadomo bardzo nieprzyjemnie odczułaś i Ty na swojej skórze. Znam Twoją historie droga Slut tylko z opowieści i plotek właśnie i na pewno na tej podstawie nie mam najmniejszego zamiaru Ciebie oceniać. Ani też sięgać po kamień.A co do perspektywy spoglądania na sprawy polskie… trzy lata spędziłem we Włoszech mając okazje przy okazji poznać kulturę śródziemnomorska i tamtejszych ludzi. Mam wielu przyjaciół Włochów i Hiszpanów. Teraz jestem na wyspach… (niezły szok klimatyczny). Na co dzień więc obcuje z „kulturą angielską”. Mam dobrych znajomych we Francji i dwie fantastyczne pary BDSM donoszące mi dość szczegółowo co się dzieje w „krainie porno” :) Jestem też w stałym kontakcie z grupami i osobami związanymi z BDSM rozsianymi po obu stronach Atlantyku. Również i w Japonii mam znajomych choć nie do końca może klimatycznych ale Japonia to już całkiem inna bajka i tam nic się nie da podciągnąć pod reguły i zasady z innych części świata :)))
po prostu mnie rozdraznilo slowo „polskie” i tyle ale obiecjalam sobie, ze nie bede sie czepiac ludzi niech pisza co chca i juz wiecej nie bede nozamiast sugerowac sie plotkami moze mnie zapytaj albo sam zajrzyj w odpowiednie mojecie na moim blogu i wyrob sobie opinie a skoro tak bardzo nie lubisz tyhc intrygantow to po co wsadzasz kij w mrowisko? nie lpiej sobie spokohnie zyc majac wszytko gdzies?
Na pewno skorzystam z zaproszenia. Nigdy nie oceniam ludzi co do których sam własnego i tylko mojego zdania nie moglem sobie wyrobić bazując na moich doświadczeniach a nie plotkach.:)))
A, bo ludzie W OGÓLE – i nie dotyczy to tylko Polaków – pragną coraz silniejszych doznań, i to nie tylko w seksie. Tępiejemy na bodźce więc „kręci” nas w różnych dziedzinach już tylko to, co jest chodzeniem „po krawędzi.” A ponieważ to pragnienie doznań za wszelką cenę bywa silniejsze od rozsądku czy nawet od instynktu samozachowawczego (wierz mi, że jako „była uległa” wiem coś o tym…) niektórzy spadają z tej krawędzi w przepaść. Jak ten staruszek w Wielkiej Brytanii, który prosił znajomych, by go torturowali „by mógł się poczuć jak więzień Guantanamo” a ci tak się wczuli w rolę, że zamęczyli go na śmierć… No, cóż – można powiedzieć, że „chcącemu nie dzieje się krzywda” i że ten już znalazł swoje „najsilniejsze doznanie.” Ale czy to o to powinno chodzić? Nie jestem pewna.Bałam się dla siebie takiej utraty wszelkich granic (granicą powinno być zawsze DOBRO człowieka, choćby był bardzo uległy) i dlatego w pewnej chwili powiedziałam sobie „dość!”www.cienistadolina.blog.onet.pl
Świadomość odpowiedzialności za partnera jest jednym z praw BDSM. Ci co tego nie zrozumieją nie powinni się w ogóle pod tym sztandarem znaleźć. Odpowiedzialność ta zaś dotyczy również tego aby i umiar zachować.
Znam ten temat, znam Polskie środowisko (przynajmniej w jakiejś części, całkiem sporej nawet). Na prawdę nie jest tak źle jak piszesz. Owszem pojawiają się czasem zwyrodnialcy etc, ale to tak jak wszędzie… Pozdrawiam i życzę więcej optymizmu ;))) Bardzo życzliwa Twojemu blogowi Mysz :)
dziękując za wizytę i wpis droga Myszko pragnę tylko dodać, że ja jestem wręcz NIEPOPRAWNYM OPTYMISTA :)
A jeśli tak, to zwracam honor (!) i już się o Ciebie martwić nie będę ;))) pozdrawiam ciepło :)))
Hmm.Kolejny uzdrowiciel polskiego BDSM? Życzę powodzenia:) Mnie się ta sztuka nie do końca udaje:) Pozdrawiam:)
Ależ ja nie mam zamiaru niczego uzdrawiać. a w każdym bądź razie nie na sile :)
To ja mam być może naiwne pytanie – czy BDSM łączy z jakąś konkretną społecznością? Podejrzewam osobiście, że osoby zaangażowane w tzw. środowisko BDSM to tylko niewielka grupka osób. To czy za przeproszeniem daję swojej dziewczynie klapsa, czy ją krępuję itp. to właściwe moja sprawa i pewnie takich jak ja jest w Polsce bez liku… mimo, że nie jestem ze swoją partnerką w żadnym środowisku. Zarejestrowaliśmy wprawdzie się na jednym polskim forum o podobnej tematyce ale raczej nie dlatego by wchodzić w jakąś społeczność (a już tym bardziej by interesować się kto z kim śpi skoro i tak ludzie na forach to tylko nicki) ale by zaczerpnąć kilku inspirujących informacji…
To, co Ty i Twoja partnerka robicie w sypialni a także co robią inne pary to jak najbardziej wasza oraz ich prywatna sprawa. Uprawianie tam nawet twardego s/m nie czyni jeszcze nikogo członkiem jakieś tam społeczności choć oczywiście nawet i wówczas dobrze by było aby kierowano się znajomością tematu. Niemniej jednak mogą to być „tylko” Wasze „zabawy”, swoistego rodzaju urozmaicenie cementujące Wasz związek i tylko dla Was. W społeczność wchodzimy w momencie gdy BDSM staje się sposobem na życie i to nie tylko w zaciszu sypialni. Swoistą filozofią choć tego akurat określenia nie za bardzo lubię. Przede wszystkim zaś w momencie gdy swoimi przeżyciami staramy się pokazać innym piękno jakie w bdsm można odnaleźć. Wtedy to można mówić o łączeniu siebie i naszego BDSM z jakaś konkretna społecznością. Społecznością ludzi, którzy piękno BDSM widzą, szanują a przynajmniej akceptują. Zawsze jednak to będzie nasz wybór, czy z tą społecznością będziemy chcieli się utożsamiać czy jednak żyjąc BDSM pozostawimy je sobie i tylko sobie
Witaj. Masz rację:)Pozdrawiam:)planeta