dla Emily

 

   Kolejny mały WIELKI dramat… kolejnej Uległej życie przewróciło się do góry nogami w jednej chwili choć dzień wcześniej nic na taki koniec nie wskazywało. Po raz kolejny możemy być świadkami jak pełnia szczęścia nagle okazuje się złudzeniem. Upadek jest zaś tym boleśniejszy im bardziej jej uległość i oddanie zostały wcześniej wyniesione na wyżyny i im więcej z siebie dala swojemu Panu…

   Nie pierwszy to raz i niestety nie ostatni… nie raz przy takiej okazji odzywały się głosy, że sama jest sobie winna… że była naiwna… głupia? Jakiekolwiek oceny są jednak takie uprzedmiotowiające a nie zapominajmy, że za tą tragedią stoi kobieta ze złamanym sercem. Kobieta niejednokrotnie ponadprzeciętnie wrażliwa… zbyt często w sobie samej dopatrująca się winy.

   Prawda jest zaś taka zazwyczaj, że to my faceci po prostu nie potrafimy stanąć na wysokości zadania lub po prostu przerasta nas sytuacja. Zapatrzeni w terminy, praktyki i rytuały, uprzedmiotowiając Uległą w czasie sesji, decydując za nią i o niej, przenosimy to później na całokształt związku. Również na jego zakończenie. I oczywiście robimy to wszystko „dla jej dobra”…z rozstaniem włącznie.

   Smutne to ale niestety prawdziwe.