Odpowiedzialność …

 

   Wielu zapomina lub pamiętać po prostu nie chce, że odpowiedzialność powinna być nierozerwalnym elementem BDSM a co równie ważne rozpatrywać by nią trzeba było już na etapie samookreślenia miejsca i roli jaką chcielibyśmy w BDSM zajmować. Czyli na długo nim podejmiemy pierwsze kroki w poszukiwaniu Uleglej.

   Nie każdy z nas jest gotowy wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za Uległą będącą przecież nie lada wyzwaniem z którym tylko nieliczni będą potrafili się zmierzyć i jest to jak najbardziej zrozumiale i podyktowane wieloma czynnikami.

   Nie chcąc się jednak angażować i relacje D/U rozpatrując tylko i wyłącznie w aspekcie po prostu luźnych i niezobowiązywanych spotkań, miejmy odwagę od samego początku tak właśnie sprawę stawiać. Nie wszystkie Uległe pragną przecież stałego związku i jest całkiem sporo i takich którym zależeć będzie bardziej na profesjonalnie przeprowadzonej sesji co jakiś czas niż budowaniu głębszych relacji. Traktując zaś całą sprawę jak swoistego rodzaju przygodę lub po prostu odskocznie od codzienności od początku traktują też dominującego jako coś tymczasowego.

   Problem w tym, że niecierpliwość jest domeną obu stron. Łapiemy więc co popadnie nie zastanawiając się nad konsekwencjami, które i tak, prędzej czy później dadzą o sobie znać w niedopasowanym związku. Nieszczerze określając swoje własne pragnienia i potrzeby, sami od początku skazujemy się na porażkę i kłopoty. I choć oczywiście większość skupi się niestety na Uległej zbyt pochopnie wziętej pod nasze skrzydła wbrew naszym rzeczywistym potrzebom i możliwościom, to również samym sobie zafundujemy zmartwień i problemów. Nieproporcjonalnie małych w stosunku do czyjegoś złamanego serca ale…tylko przyspieszających nieuchronnie złe zakończenie.

   Większości z nas, facetów wystarcza zaś po prostu seks na przez nas określanych warunkach i jest głównym czynnikiem jaki wielu do BDSM przyciąga. Nie ma co ściemniać. I to seks bez bólu głowy czy innych wymówek. Tak jak my chcemy, kiedy my chcemy i tam gdzie MY chcemy. Taki był i nadal jest obiegowy wizerunek BDSM i zmienia się to bardzo powoli.

   Prawda zaś jest oczywiście taka, że poza czystymi relacjami S/M to jednak ten „łatwy” seks rzeczywiście bywa motywacją dla mniej lub bardziej dominujących i to się dla nich najbardziej liczy. Spora ich cześć na tym etapie się zatrzymuje i nie dostrzeże głębszej treści kryjącej się w BDSM. Będą też tacy, choć nieliczni, którzy znajdą w sobie odwagę aby się do tego przyznać i szukać Uleglej wśród kobiet które będzie interesował też tylko „urozmaicony seks” bez żadnych tam głębszych relacji czy perspektyw… a wręcz ich unikających.

   Wielu też będzie niestety myliło odpowiedzialność za swoja Uległą z jej tresurą, no bo przecież nie raz może słyszeli albo i czytali ze „Pan” jest odpowiedzialny za rozwój swojej Uległej. Zapominając, lub zgoła nie zdając sobie sprawy, że ten… hmm.. techniczny rozwój bywa sprawą przynajmniej drugorzędną. Wytresować można i małpkę a raczej TYLKO małpkę. Prawdziwa Uległość tworzy się zaś poznaniem, zrozumieniem i ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ.

   Odpowiedzialnością mająca do tego wiele obliczy.

   Nie ma, a raczej nie powinno więc być w BDSM czegoś takiego jak seks gdy JA chce i jak JA chce. Biorąc bowiem sobie Uległą, chcąc czy nie chcąc, bierzemy za nią pełną odpowiedzialność. Również odpowiedzialność za to, że każda sesja, każde spotkanie będzie dla niej budujące i stymulujące. Oczywiście dobrze „ułożona” Uległa i podczas migreny zazwyczaj nie odmówi swojemu Panu na prośbie o zaniechanie poprzestając, ale… Wymuszanie współżycia choć będące jednym z często stosowanych elementów ma prawo następować tylko i wyłącznie w przypadku gdy to Uległej, a nawet głównie Uległej przyniesie i rozkosz i spełnienie. Z bólem głowy zaś… cóż… niewiele będziemy się różnić od zapijaczonego „mężusia” który po powrocie z knajpy ulży sobie w „ślubnej”. No bo przecież i on też ma do tego „prawo”, no nie?

   Odpowiedzialność za Uległą to też odpowiedzialność za jej rozwój w całym znaczeniu tego słowa a nie tylko w odniesieniu do tych czy innych praktyk, do tego jeszcze równie często mylone z „motywowaniem” jej do przekraczania kolejnych granic. Ważniejsze jest budowanie jej własnego wizerunku również w każdym innym aspekcie jej życia. Nawet i najważniejsze. Podniesienie jej samooceny i wygnanie demona kompleksów, jest według mnie głównym zadaniem Pana. A przy okazji i najskuteczniejszą, choć może nie najprostszą metodą na przekraczanie kolejnych granic i to również i takich, które zdawały się nie do przekroczenia. W pełni podbudowana Uległa jest po prostu gotowa na o wiele więcej. I o wiele chętniej a do tego bardziej szczerze i ŚWIADOMIE poddawać się będzie rozwojowi na polu już czysto BDSM-owym.

   Ale i o tym też już sporo pisano jak również i o tym aby nie skrzywdzić jej czysto fizycznie przez niedopatrzenie lub nieznajomość tej czy innej techniki. Co nie znaczy, że nie należy o tym ciągle przypominać.

   Niezmiernie rzadko jednak pojawia się jeszcze jeden, bardzo istotny element odpowiedzialności wobec Uleglej.

   BDSM a zwłaszcza emocje i relacje w nim panujące, to co Uległa doświadczyć może pod okiem swojego Pana jest niczym trawiący ją ogień. Raz rozpalony, zazwyczaj będzie w niej już na zawsze, choć rozstania i inne niepowodzenia mogą go na czas dłuższy nawet przygasić. Od początku i aż do końca, będzie jednak jak to ogień, żywiołem. Pięknym ale i niosącym z sobą niebezpieczeństwo, że można się boleśnie sparzyć gdy źle się ulokuje swoje nadzieje i pragnienia. Może też Uległą aż spopielić jeśli dostanie się w nieodpowiedzialne ręce.

 

   Odpowiedzialnością Pana jest bowiem również i to aby ten płomień raz w niej rozpalony nie rozbuchał się za nadto. To on winien pilnować aby cały proces wprowadzania Uleglej w kolejne tajniki i techniki BDSM nie przebiegał zbyt gwałtownie i współgrał z ogólnym rozwojem jej samooceny i najogólniej pojętego rozwoju, bo zamiast budować, może nieodwracalnie zniszczyć jej psychikę i zamiast wspanialej Uległej, pięknej swym oddaniem otrzymamy osobę zwichniętą emocjonalnie potrzebującą co raz to silniejszych wrażeń aby po prostu coś poczuć. Niczym narkoman co raz potrzebujący większej dawki, niszczącej jeszcze bardziej ją samą.

   Niekiedy więc trzeba przystopować. Nie bać się powiedzieć, i jej i samemu sobie, że jeszcze jest na to nie gotowa. Umiejętnie racjonować doznania. Nauczyć ją rozkoszowania się i jak najpełniejszego przyjmowania każdej nowości. Wprowadzać nowe i cofać się niekiedy o krok a nawet i dwa. Budując przy tym jej samoocenę i samokontrole. Pozwólmy jej dorastać i to na każdym polu. Systematycznie ale i bez zbędnego pospiechu.

   Raz, że wyrośnie nam piękniej a co równie ważne nie będziemy tym samym ryzykować, że kiedyś nam się pomysły skończą :D

 

29 thoughts on “Odpowiedzialność …

      1. Zmuszasz mnie do dokładnej analizy :) Ale niech będzie po krótce: 1. wchodząc do sm nie do końca zdajemy sobie sprawę czego oczekujemy, jakie są nasze potrzeby i pragnienia – uczymy się na błędach, nie wie tego sama uległa jak i jej pan, więc trudno mówić od początku o niedopasowanym związku, 2. co do ograniczenia się do ostrego, urozmaiconego seksu w sm – to kwestia semantyki i pojemności samego pojęcia, 3. dbanie o kompleksowy rozwój uległej – to jest dopiero wyzwanie, w teorii brzmi wspaniale, ale w dzisiejszym świecie i w relajach, które rzadko są stałym związkiem, czasem przyjaźnią – mam poważne wątpliwości, czy możliwe do zastosowania, 4. no i zapomniałeś o takich truizmach jak: „zrozumienie potrzeb uległej” czy „nieformowanie uległej na swoją modłę”. Dalej nie pójdę, bo by o prywatę zahaczało :P

        1. wbrew pozorom spora czesc wchodzacych do BDSM juz na samym poczatku potrafi dosc latwo okreslic czy szuka trwlego zwiazku czy tylko „zabawy”. o ile tylko zechca sie nad tym szczerze zastanowic. oto wlasnie mi konkretnie chodzilo a nie o bardziej szczegolowe oczekiwania choc oczywiscie nie jest to regula. teorie bardzo czesto odbiegaja od rzeczywistosci co w niczym nas nie usprawiedliwia aby tych na prawde wartosciowych nie trzymac sie mozliwie najpelniej i nie isc na latwizne.zas co do wymienionych truizmow… to juz temat na inny post :)

  1. bardzo dobrze napisane i nie tylko powinno to dotyczyć BDSM, ale też i każdego mężczyzne w związku, każdy mężczyzna powinien być odpowiedzialny za swoją partnerkę. Brak odpowiedzialności za partnerkę to brak szacunku do niej.

    1. bardzo czesto BDSM rozpatrywane jest jako cos „innego” a przeciez relacja D/U jest niczym innym jak zwiazkiem dwojga ludzi. pisze o BDSM lecz nie zapominam ze wiekszosc z wartosci o ktorych wspominam rowniez i w innych zwiazkach powinna miec miejsce. w tym ze w BDSM wiekszy nacisk na to powinno sie klasc z tej prostej przyczyny ze zlozonosc emocji na wieksze niebezpieczenstwo obie strony wystawia a i krzywde mozna wyzadzic niewspolmiernie wieksza.

  2. Mi juz wszystko obojetne jest, moge robic wszystko chce uciec od tej pustkiktora mnie wypala…

    1. bardzo przykro mi to slyszec…znowu… czasami jednak najwazniejsze jest uswiadomienie sobie ze robi sie „wszystko jedno”. to napedza chec ucieczki. lub przynajmniej rozmowy… zapraszam szczerze

  3. Troche to nie po polskiemu. Widać że chcesz by było ładnie i pisząc w Twoim stylu- przedobrzasz. Pisząc dla ludzi nie można popełć takich błęów jak „wziąść” czy „motywatorem”. O budowie zdań tylko wspominam. Za dlugie i i i i i z naprawde niepoprawna konstrukcja. Wiem, wiem czepiam się. Jednak ja komentujac moge sobie pozwolic na bledy, Ty jako „twórca” NIE. Co do samej treści. Dziwne to. Nie dlatego co robisz, tylko Twoje podejscie. Odzierasz to z tej niepewnosci ktorej tam szukamy. Jestes taki profesjonalny. Oczywiscie moze to wynikac z tego, ze to o czym piszesz, znasz tylko z lektury. Ani na moment nie wyziera z tego Twoje pragnienie, jestes jak zaprogramowany. Jesli robisz to dla kasy OK, jednak jesli dla przyjemnosci to, czy czerpiesz jakąś?Chce tu zanzaczyc, ze jesli odpowiada to Tobie i im to, zycze powodzenia i milej zabawy. Wpadne jeszcze, przeczytam wiecej, moze cos sie zmieni. Pozdrawiam

    1. wiem wiem…moj polonista ciagle to samo powtarzal. niektore jednak zwroty sa celowo nie poprawnie pisane. jak rowniez nie wnikanie w moje wlasne pragnienia a tym bardziej jakich przyjemnosci w tym poszukuje. a profesjonalizm czerpac staram sie nie tylko z lektury ale w oparciu o swoje wlasne doswiadczenia na tym polu. a z owego doswiadczenia wiem ze niepewnosc ta o ktorej piszesz jest wskazana i bardzo stymulujaca jesli dotyczy tylko tego co stac sie moze w czasie samego spotkania a i wtedy tylko gdy ulegla ufa ze nie zostanie skrzywdzona ani nawet zmuszona do czegos na co jeszcze gotowa niejest,czyz nie?

      1. „uległa nie zostanie skrzywdzona” – probuje to zrozumiec i nie ogarniam. Czy nie po to sie spotykamy, by byla krzywdzona i/lub czula sie bezwolna? Zrozumialbym jesli chodziloby o >partnerow< ktorym wystarcza kiedy pociagniemy ich za wlosy lub damy klapsa, ale to chyba nie o tym rozmawiamy. Musze tu wyjasnic, ze dla mnie oczywistym jest, iz nie wtracamy sie w zaden sposob, w zwiazki naszych podopiecznych. W takim razie kiedy zaczyna sie krzywdzenie? Bo chyba nie wtedy kiedy mowi NIE i trzeba sila wprowadzac posluch. W takim razie co byloby z tymi ktore potrafia ugryzc opluc czy podrapac.

        1. sa oczywiscie i takie Ulegle, ktore wprost musza byc „gwalcone” i u ktorych „na sile posluch trzeba wprowadzic” niemniej jednak od poczatku a zwlaszcza do konca powinna byc to gra zgodna z regulami jakie obie strony ustala. i w obrebie tychze zasad nie mozna oczywiscie mowic o krzywdzeniu bo takie sa jej upodobania i potrzeby. Niestety znajda sie i tacy co te zasady zaczna naginac lub zgola lamac, bo przeciez oni wiedza lepiej co ich Su.ka potrzebuje. Z takim nastawieniem zas bardzo latwo o bledy i o realne skrzywdzenie Uleglej. tym prostsze ze zapatrzona w Pana i w pelni mu ufajaca dopiero po czasie moze poczuc , ze zostala po prostu zgwalcona.

          1. Skoro wiec ulegla mowi Ci, co Ci wolno, a z tego co napisales jasno to wynika. To kto w tym zwiazku dominuje? I chyba zasadnicze pytanie. Czy ulegla wprowadzajaca ograniczenia oddaje Ci sie, czy tylko gra? Poza tym sensem BDSM, wg mnie oczywiscie, jest wykraczanie poza granice. Dla mnie bycie uleglym czy dominujacym nie jest „od godziny do godziny” albo sie nim jest albo nie. Reszta to tylko POZA. Niezależnie od ilosci pieknie wiazanego sznura, perfekcyjnie wykonywanych szpicrut, czy tez pieknych ubranek. Wszystko to bowiem tylko dodatki do naszego Ego. Oczywiscie rozumiem, ze wielu ludzi ma takie fantazje i te przebieranki, i ograniczenia im w zupelnosci wystarczaja.

            1. przewrotne to czyz nie? w BDSM to pan poniekad sluzy swojej uleglej i jej pragnieniom a w sprzezeniu zwrotnym dopiero otrzymuje jej pelne i prawdziwe oddanie. i tak. jest to swojego rodzaju gra. lub moze raczej uklad gdzie potrzeby obu stron oczywiscie powinny zostac zaspokojone . z naciskiem na to aby zaspokajanie pana nie odbywalo sie kosztem uleglej. granica jest bardzo plynna pomiedzy wykraczaniem poza granice (glownie uleglej) a naginaniem jej do potrzeb Pana. wymaga to wielkiej uwagi i co za tym idzie poznania swojej uleglej

  4. Swietny blog czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli szukasz kurs zagęszczania rzęs
    odsylam na okazika :-)

    1. nie rzęsy się u mnie przerzedziły no ale tym to się nigdy akurat nie stresowałem :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *