„Zasady” dla początkujacych…

  

   Gdy słucham lub czytam o ZASADACH jakie w BDSM (ponoć) są to nie wiem czy się śmiechem zanosić czy łzy ronić… :(

   Uległe są rożne i rożne mają potrzeby… Ok. Znaczy to tyle tylko, że będą i takie które wręcz będą potrzebować i pragnąć zdominowania wręcz totalnego. A przynajmniej konkretnego pokazania im gdzie jest ich miejsce. Z całą masą „odpowiedniego” słownictwa, zasad i rytuałów.

   I niech im będzie obojgu jak najlepiej. Szczerze !!! Problem w tym tylko taki malutki, że Ci którzy tak twardo trzymają się tych wszelakich rytuałów zapominają, że nie wszystkim mogą one odpowiadać. To co jednym będzie wręcz niezbędne do szczęścia i samookreślenia i doprowadzi ich na wyżyny podniecenia u innych może powodować oziębłość lub nawet niesmak. Lub pusty śmiech. Na przykład u par znających się przed odkryciem BDSM i próbujących je zaadoptować do własnego związku.

   Zwłaszcza tym ostatnim powielanie wzorców znalezionych u innych często nie wychodzi na dobre. A już wręcz staną na straconej pozycji jeśli zamiast zrozumienia własnych potrzeb i pragnień bazować będą na zaczerpniętych skądś tam zasadach…

   W BDSM jest ich zaś tylko kilka. Poznanie, zrozumienie, akceptacja, szczerość, szacunek, zaufanie i bezpieczeństwo. I TYLKO TE choć osobiście bardziej bym je odbierał jako prawa a nie jako zasady. Cała reszta to już tylko dodatki które należy dobierać UMIEJĘTNIE I Z WYCZUCIEM w ten sposób aby to NAM sprawić mogły jak największą przyjemność. Sztuka BDSM nie polega na powielaniu czyichś wzorców a na znajdowaniu własnej, oryginalnej drogi… Bo nie ma czegoś takiego jak jedynie właściwa droga… jedynie właściwa tresura i jedynie właściwie ułożona Uległa.

   A właściwie to jest. Tyle ze dla każdego inna. :)

   Szukanie zaś jakichś tam zasad na blogach u innych… cóż… niesie za sobą spore ryzyko. Zwłaszcza dla początkujących. Moja dobra znajoma tak mnie swego czasu zachęcała do rozpoczęcia pisania mojego bloga:

   ” … szkoda, że nie piszą takich teoretycznych blogów, i szkoda, że czasami psują głowę nowym mężczyznom i początkującym kobietom… a czasami taki młody mężczyzna czytając blog uległej, może mu się wydawać, że on też tak musi. mieć kobietę bezwzględnie uległą, która będzie go traktowała jak Boga, a jak trafi się na jakąś przeszkodę, może wtedy albo się zrazić albo gorzej; popaść w kompleksy lub poczuć porażkę, także to chyba działa w dwie strony, nie tylko trzeba uświadamiać przyszłe suki, ale też ostrzegać przyszłych masterów przed tym, że nie wszystko jest tak jak piszą na blogu czy o tym mówią na internecie :))))…  Monika”

   Nie ma wiec czegoś takiego jak ZASADY które można by znaleźć na blogach u innych. Są tylko… hmm… wzorce? Nie wszystkie do zaakceptowania. Nie wszystkie do nas pasujące. A i te które u nich się super sprawdzają innym mogą wszystko popsuć.

   Osobiście unikam powielania wszelkich schematów. Nie daje też nigdy rad a tylko pewne wskazówki. Przed „zasadami” i schematami zaś wręcz ostrzegam. A także przed ludźmi, którzy wiedzą najlepiej (!) jak Sukę należy traktować i tresować. Problem z nimi bowiem jest taki, że jak już swoją „odpowiednio” wytresują to zaczynają się na inne przerzucać. I mala jeszcze bieda jak się tylko z „dobrymi radami” wyrywają… A są i tacy „guru” co potrafią tych nie poprawnych zjechać, ośmieszyć a ich Uległe wyzywać od źle wychowanych…

   eh… nie ma to jak EGO, czyż nie? Ciekawi mnie tylko dlaczego tak często zmieniają Uległe… przecież były tak WSPANIALE I POPRAWNIE wychowane… sorki… wytresowane… :)

 

16 thoughts on “„Zasady” dla początkujacych…

  1. Szczęście, że jesteśmy tacy różni w swoim podobieństwie do innych i chęci naśladowania…nie ma szablonu tylko większość tego nie wie w swojej bezradności i chęci dorównania innym (gorzej jeśli chcą być przy tym jeszcze lepsi, ostrzejsi i bardziej bezwzględni), że ściąganie zarówno w szkole jak i w życiu to oznaka tępoty umysłowej i niemożności wykazania się własną wiedzą i inicjatywą połączoną z pomysłowością…Dobrze jest podejrzeć, zainspirować się…ale „rżnąć” na żywca to tylko kretyn potrafi…

    1. a wiesz, powstrzymalem sie juz przed dodaniem , ze Ci ktorzy najbardziej na innych za „lamamnie zasad” nastaja prawie wszystko od innych sciagneli…

      1. Wydaje mi się, że podążanie „drogą jedynie słuszną” już straciło na znaczeniu i przebrzmiało wraz z Systemem ;), a takie szablonowe pouczanie i „prostowanie” innych trąci fanatyzmem i ograniczeniem.Nie twierdzę, że nie lubię wygłaszać własnych opinii (czasem przerażająco szczerych i niepopularnych), ale staram się również wsłuchać w zdanie innych, przecedzić info przez sito mojej osobowości i poukładać dane po swojemu.Dlatego dziwi mnie bezkrytyczność przyjmowania cudzych postaw, założeń czy osądów jako własnych.Wzorowanie się i papugowanie innych „coolowych” i „trendowych”zachowań czy pragnień…Moda czy szablon w bdsm to tylko wyrządzanie krzywdy i to słabszym, czyli Uległym…a pogoń za doznaniami kosztem partnera to iście głupota…tak mi się wydaje…i poprawcie jeśli się mylę…

        1. oczywiscie sie nie mylisz. zdziwic sie jednak mozna jak to czasami ci „jedynie poprawni” z ta swoja „jedyna poprawnoscia” potrafia sie narzucac tym poczatkujacym…

  2. Dobre, dobre…;))) na początku swojej „bdsmowo – spankowej” drogi poznałam mężczyznę z zasadami…. ;))) to było na prawdę… sama nie wiem czy bardziej śmieszne czy żenujące. Właśnie śmiać się czy płakać. Zamiast myśleć o mnie jak o osobie, której wypadałoby sprawić jakąś przyjemność ;))) to skupiał się na nasłuchiwaniu czy aby nie wypowiem hasła bezpieczeństwa…. soryyy, dramat. Na szczęście więcej nic takiego mi się nie przytrafiło :) pozdrawiam super mi się to czytało :)))

    1. jestem w sumie dosc zasadniczym czlowiekiem i swoich zasad trzymam sie dosc kurczowo. nie narzucam sie z nimi jednak innym a zwlaszcza poczatkujacym. jak juz to chce im pokazac jaki maja wybor i uswiadomic ze to oni i tylko oni wyboru powinni dokonac. wybacz ale przy pierwszej chloscie Twojego tyleczka tez bym bardzo uwaznie nasluchiwal, przynajmniej przez pierwsze kilka udezen :D

      1. Nic byś nie usłyszał, bo się nie odzywałam ani słowem ;))) Teraz to co innego ;) pozdrawiam :)

  3. kilka lat temu na polecenie jednego z cyber „adoratrow” napisalam regulamin „pod siebie” On wprowadzil kilka korekt i opublikowalam go na swoje stronie. po jakims czasie dowiedzialam sie ze niektore ulegle musza sie go uczyc na pamiec. to dla mnie jest niezrozumiale jak mozna wykorzystywac cudze zasady tylko dla swoich celow przeciez kazdy „zwiazek” jest inny innymi prawami sie kieruje kazdy ma inne oczekiwania wyobrazenia. do tego ta nauka kolo 70 punktow na pamiec to dla mnie idiotyczne to trzeba czuc a nie wyuczyc sie jak tabliczki mnozenia

  4. Nie muszę już wspominać, że chyba ten blog jest napisany pode mnie ?
    Właśnie pomagasz mi się wykaraskać z takiego właśnie układu gdzie facet był bezwzględny a suka tylko posłuszna i ułożona nie mogąca nic .
    Dziękuję raz jeszcze za wszystko co DOBREGO uczyniłeś w mojej głowie :*

    1. pod Ciebie to chyba wręcz idealnie co mnie i cieszy i smuci jednocześnie no ale gdyby nie to co napawa mnie smutkiem nie było by Ciebie tutaj i nie mógłbym się cieszyć… ale jak to mówią… nie jest ważne ile razy w życiu upadniesz i poobijasz dupcie a to abyś za każdym razem wstała i dotarła do momentu gdy będziesz mogla z ulgą uklęknąć i wypiąć dupcie na dużo słodsze potraktowanie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *