Mnie od początku interesował szczególnie aspekt ludzi którzy swoje prawdziwe preferencje w tym i BDSM odkryli pozostając w stałym związku. Zapewne głównym powodem tego było, że i ja znalazłem się właśnie w takiej sytuacji. To moja eks pierwsza wyciągnęła w pewnym sensie ten temat. Chciała zrealizować swoją fantazje bycia potraktowaną jak dziwka i/lub być zgwałconą. Ja zaś jako zakochany po uszy młody żonkoś… cóż… poddałem się temu jej pragnieniu. A potem szybciutko poleciałem szukać czegoś na ten temat bo jeszcze wtedy zasadniczy błąd popełniałem starając się zrozumieć moją kobietę. Wpadłem przy tym jak śliwka w BDSM i tak mi już zostało do dzisiaj . Jej zaś szybko przeszło. Nie tylko to zresztą. :)
Wiem więc z własnego doświadczenia jakie to bywa frustrujące. Wiem też ile błędów popełniłem. I jakie to były błędy. A to już chyba coś? :D
Prawda zaś jak zwykle była prozaiczna… nie pamiętam kto to powiedział, lecz szło to jakoś tak, że nie ważne z kim się żenimy (za kogo wychodzimy)… następnego dnia okazuje się ona/on i tak zupełnie inną osobą. Innymi słowy wiążemy się bardziej z naszymi wyobrażeniami o tej osobie a nie z jej rzeczywistym wizerunkiem. Mało z nas zadaje sobie trud prawdziwego i dogłębnego poznania naszego partnera. O pewnych sprawach, głównie seksie w sumie w ogóle się nie rozmawia przed a i równie mało w trakcie. Do tego dochodzi jeszcze i to, że choć według mnie z pewnymi predyspozycjami do bycia dominującym bądź uległym już się rodzimy, to jednak nasza dominująca natura czy potrzeba uległości pojawić może się dość późno i to w najmniej oczekiwanym momencie. Pojawia się wówczas mały problem co z tym „fantem” zrobić.
Zapomnieć? I to jakieś wyjście . Niemniej jednak poświęcanie samego siebie dla drugiej osoby nawet bardzo kochanej, choć oczywiście bardzo „szlachetne” to jednak jest polityką dość krótkowzroczną. Niewielu z nas znajdzie w sobie dość siły aby to w sobie stłumić. Prędzej czy później może to w nas wybuchnąć a im dłużej to w sobie tłumiliśmy, tym wybuch ten może być potężniejszy. Do tego stopnia, że poddając się temu zniszczymy wszystko co z takim trudem osiągnęliśmy. Nawet zaś jeśli temu się nie poddamy, to rosnąca w nas frustracja niezaspokojenia odbijać się będzie na naszym związku.
Szukać spełnienia? Ale jak i gdzie… u swojej partnerki lub partnera czy też poza związkiem?
Faceci mają w tej kwestii zdecydowanie łatwiej. Łatwiej nam bowiem przychodzi rozgraniczenie seksu od miłości. Ba. Równie często rozgraniczenie to będzie wręcz oznaczało, że z naszą kobietą a tym bardziej matką naszych dzieci będziemy się tylko (?) kochać i to po Bożemu a seksu którego tak na prawdę pragniemy szukać będziemy gdzie indziej. Syndrom Madonny, czy jak to zwał dość dobrze przedstawiony w „Depresji Gangstera”…
Nie wypowiadam się odnośnie uległości mężczyzn bo jest to dla mnie temat i obcy i nie do końca w sumie zrozumiały. Tak jednak przy męskiej potrzebie ulegania a tym bardziej potrzebie dominowania, powinniśmy sobie najpierw odpowiedzieć chyba na dwa pytania. Po pierwsze, czy te nasze fantazje dotyczą naszej partnerki/żony a jeśli tak to czy przypadkiem nie jest już za późno na szukanie naszego spełnienia pragnień w związku, bo wszystko w międzyczasie spieprzyliśmy?
I w tej kwestii my faceci mamy o wiele prościej. O wiele prościej zaszczepić nasze pragnienia w partnerce i sprawić, że się nimi zainteresuje i to szczerze, niż zmusić faceta do odrobiny inwencji i w pewnym sensie poświęcenia się swojej partnerce. Jednym z głównych powodów tak obecnie sporego zainteresowania kobiet BDSM są bowiem nie tyle same techniki jakie można tu znaleźć co atencja jaką partner jej okazuje tak w trakcie, jak i przed i po. Zainteresowanie jej potrzebami i jej rozkoszą co jest rzadko niestety spotykane w „normalnych” związkach gdzie seks szybko przeradza się wręcz w mechaniczny obowiązek. Służący bardziej zaspokojeniu potrzeb faceta niż rzeczywistym potrzebom i pragnieniom kobiety. Nas satysfakcjonuje sam akt do tego stopnia, że oddzielamy współżycie od dnia codziennego. Kobiety zaś podchodzą do tego jednak bardziej kompleksowo i dla nich nasze wylegiwanie się przed telewizorem ma bezpośrednie przełożenie na jej pragnienie seksu. Nie mają jakiegoś przełącznika, który po przejściu progu sypialni z żony czynić je będzie kochankami i tylko kochankami. W odróżnieniu do nas do łózka idą z pełnym bagażem mijającego dnia (w najlepszym bądź razie tylko jednego dnia) i „głupie”, z naszego punktu widzenia 5 min ociągania się w wyrzuceniu śmieci o którym już zapomnieliśmy, ją może niestety przyprawiać o „ból głowy”. Chcąc więc zmienić coś w seksie z naszą ukochaną, musimy nie tylko zadbać o odpowiednią atmosferę w sypialni zmieniając nasze podejście do niej z „brania” na „dawanie” ale „grę wstępną” zaczynać trzeba już od progu po powrocie z pracy bo cudów nie ma. A już na pewno nie na zamówienie. Aby mieć coś… najpierw trzeba coś dać.
Niestety większość z nas będzie po prostu za leniwa aby chociażby uszanować inne podejście kobiet do współżycia a dla wielu zmiana tego przekraczać będzie ich zdolności. Nawet zdolność zwykłego pojmowania i kojarzenia faktów. Tacy na pewno pójdą na łatwiznę i poszukają sobie kochanki dla spełniania swoich fantazji erotycznych. O kochankę przecież nie trzeba dbać aż tak jak o żonę. Zwłaszcza o taką Uległą bo jak nie zrozumie swojego miejsca to się ją po prostu wymieni na inną.
I sporo jest Uległych w pełni akceptujących takie a nie inne miejsce dla siebie. Nie zdziwmy się jednak gdy i nasza partnerka tak samo do tego podejdzie i również poza związkiem szukać będzie swojego spełnienia.
Tym „leniwym” pozostaje wiec tylko wznieść toast: „za nasze żony i kochanki…. oby się nigdy nie spotkały”.
A jeśli już się jednak spotkały to aby wyrozumiałością się wykazały choć tekst z poniższego obrazka raczej nie jest zbyt przekonujący. :)
Jak zazwyczaj – masz rację…
dziekuje :) a w ktorej sprawie? :)))
Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i choć nie ze wszystkim się zgadzam, powyższy wpis jest akurat bardzo prawdziwy i bardzo „na czasie” w odniesieniu do mojego związku i relacji z moją partnerką. Kilka miesięcy temu odkryliśmy, że relacja D/u kręci nas oboje (ja wiedziałem o tym wcześniej, moja partnerka odkryła to w sobie dopiero teraz). Mieliśmy wątpliwości, czy uda nam się wprowadzić w nasze życie taki właśnie układ ze względu na silne romantyczne uczucie, które połączyło nas kilka lat temu. Ale postanowiliśmy spróbować… No i udało się. Przez jakiś czas było świetnie, okazało się, że uczucie nie jest przeszkodą, pokonaliśmy kompleks Madonny i ladacznicy. Rozwijaliśmy się coraz bardziej i układ D/u wkraczał coraz silniej w nasze życie… aż przegięliśmy. Tak bardzo chcieliśmy być Panem i su*ką i tak wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę, że drobna kłótnia, nieporozumienie wynikające z chwilowej niedyspozycji i kryzysu jednej ze stron zupełnie zniszczyły to, co sobie wypracowaliśmy. Teraz pozostał żal, niesmak i tęsknota za życiem, które odkryliśmy i brak pomysłu na dalsze szczęśliwe życie razem. No i frustracja… bo oboje nadal mamy w sobie te pragnienia, ale coś się między nami zepsuło. Sorry, że się rozpisałem, ale chciałem własnym przykładem potwierdzić prawdziwość Twojego wpisu. Pozdrawiam i czekam na drugą część.
dziekuje za odwiedziny i wpis. polecam sie tez na przyszlosc nie tylko do dalszej czesci tego tematu. i zapraszam rowniez do dalszej korespondencji (rowniez i na priv) bo chetnie bym sie dowiedzial w czym konkretnie sie nie zgadzasz. trzymam w kazdym badz razie za Was kciuki . przegiac niestety latwo, trudniej to naprawic ale chciec to moc i odkladajac na bok jak najbardziej zrozumiala frustracje, wracajac do podstaw, to co sie popsulo uda sie Wam nie tylko naprawic ale i ku dalszemu odkrywaniu siebie popchnelo czego szczerze zycze
Chętnie podyskutuję na te tematy. Napiszę w wolnej chwili.
zapraszam. chocby tylko po to aby sie przekonac gdzie sie mylic mozemy :)
Święte słowa. Choć do swiętosci im brakuje…:) hehe, doskonały post:) Ten pierwszy rodzaj prawdy:)Pozdrawiam:)
alez ja nigdy nie twierdzilem ze swiaty jestem :D
Hmm mam co do tego mieszane uczucia,ale wiesz dlaczego…Nie mniej post świetny:)
wiem, wiem… ale spokojna glowka. do Ciebie tez dojde hehe
I to jest właśnie cały problem, gdy marzenia zaczynają się budzić po kilkunastu latach w związku. Jeśli w kiepskim, to mały…Gorzej zaś jak związek jest fajny, ale partnerki nie ciągną eksperymenty bdsm…Człowiek zostaje rozerwany pomiędzy życiem, a marzeniami…Kwestia siły woli i zasad, czy ulegnie czy stłumi chuci…Czy zwycięży ciało i jego „marzenia” czy umysł i zdrowy rozsądek???
jest jeszcze i taka mozliwosc, ze uda sie jednak partnerke „rozruszac” ale o tym juz w dalszej czesci…
Nie ma takiej możliwości, wierz mi…Czasem kompleksy, uprzedzenia i przekonania wyniesione z domu skutecznie podcinają skrzydła. Dodawszy całkiem normalne preferencje seksualne połączone ze skromnym zapotrzebowaniem na seks i wymagające odpowiednio cieplarnianych warunków do zaistnienia tegoż, otrzymujemy obiekt niereformowalny i zadowolony z tego, co akurat ma dzięki naszemu zaangażowaniu.Że o lenistwie seksualnym nie wspomnę…;)
nie twierdze ze to latwe ani tez ze z kazda kobieta wyjsc moze. jest to jednak mozliwe a wiem to z doswiadczenia wlasnego.
Niestety ja również wiem z doświadczenia…Rachunek prawdopodobieństwa i fakt, że nie znasz wszystkich kobiet świadczą przeciw…Twoim teoriom…
hmmmm… no na pewno jest tak, ze ma się pewne predyspozycje.ale z własnego doświadczenia wiem że można się nieco dostosować do potrzeb swojego partnera/partnerki. nie trzeba szukać ba BOKI :))pozdrawiam po baaaaaaaaardzo długim czasie. :))
Interesujący wpis, ale czuję niedosyt. W związku jest dużo trudniej, tu trzeba nastawić się na pewne kompromisy, cierpliwość, rozwagę i zwracać szczególną uwagę na ukochaną osobę i jej wrażliwość, bo łatwo przekroczyć bezpieczną linię, niestety bez możliwości cofnięcia się. Bardzo łatwo coś zniszczyć.
Powiem z własnego doświadczenia, że w moim przypadku to mój mężczyzna ma wiele oporów i stopniowo poznaje piękno dominacji i moje całkowite oddanie. Podsuwam więc swoje fantazje na różne sposoby, ale tylko te które może udźwignąć i cieszę się jak dziecko, gdy podchwyci moją prowokację ;) Nie jest egoistą łóżkowym i moja przyjemność jest dla niego ważna :) Choć wiem też, że są aspekty, o których mimo chęci mogę zapomnieć.
A gdzie znajdę zapowiadany c.d.n.? :)
ojć. tak dawno to było, że już nie pamiętam co miało być dalej? :D
rozumiem z czym może mierzyć się Twój mężczyzna. Sam przez to przechodziłem i należy się mu szacunek za to, że w ogóle próbuje. To bardzo rzadkie i choć nie na wszystko możesz rzeczywiście liczyć to jednak mimo to jesteś szczęściara. Ale o tym sama przecież wiesz najlepiej? :)
O tak, wiem i kocham GO jeszcze bardziej :)
jak nim odpowiednio pokierujesz i będzie czuł motywację to zdobędzie się na więcej choć pewnych granic może nie odważyć się nigdy przekroczyć
Właśnie to jest kolejny post dla mnie .
Dobrze o tym wiesz ;)
Niby to smutne ale jakże prawdziwe
Mojego ni w cholerę nie namowie na takie poświęcenie .
Kobieta ma być kobietą a mężczyzną mężczyzną :(
Seks ma być wtedy gdy się zachce bez szaleństw , bez motylków , w sumie bez emocji … Z mojej strony to automatyczna czynność jak np. zmywanie :(
Kobieta ma być kobietą a mężczyzna mężczyzną a co za tym idzie nauczyć swoją kobietę „jak dupy dawać” i sprawić aby nie tylko nie było to dla niej obowiązkiem małżeńskim co wprost się nie mogła doczekać kolejnego rżnięcia bo tak jak Ty nie tylko tego możesz potrzebować ale przede wszystkim na to zasługujesz… przy zmywaniu naczyń jak najbardziej też choćbym musiał co raz dokupywać nowe talerze :)
Kobieta ma być kobietą a mężczyzna mężczyzną a co za tym idzie nauczyć swoją kobietę „jak dupy dawać” i sprawić aby nie tylko nie było to dla niej obowiązkiem małżeńskim co wprost się nie mogła doczekać kolejnego rżnięcia bo tak jak Ty nie tylko tego możesz potrzebować ale przede wszystkim na to zasługujesz