Jedną z najczęściej chyba stosowanych zasad w BDSM, bez względu na to czy Uległa jest suczką, niewolnicą czy suką… jest ZAKAZ DOCHODZENIA…
Mowa tu oczywiście głównie o zakazie dochodzenia bez POZWOLENIA bo spełnienia jako takiego Uległej się niby jednak nie odmawia. Chyba, że za kare i najwyżej nie na samej sesji i nie od razu otrzyma to pozwolenie i będzie musiała trochę poczekać. Bardziej sobie na spełnienie zasłużyć i ładniej o nie poprosić :)))
Można do tego podejść jak do „sztuki dla sztuki”. Kanonem niewolnictwa widząc i ten konkretny aspekt naszej władzy nad Uległą, zwłaszcza o niewolniczej naturze. Niewolnica nie mająca praw jako takich, nie ma również prawa do przeżywania własnej rozkoszy. Ma rozkosz dawać sobą swojemu Panu a jej własna przyjemność podlegać będzie wnikliwej kontroli od pierwszego mrowienia zaczynając a na spełnieniu kończąc. Biorąc tak pełną władzę nad jej seksualnością możemy jej nawet odmówić prawa do proszenia o spełnienie. Ma po prostu w milczeniu walczyć z rosnącym podnieceniem i w ostateczności błagać nas o zaniechanie pieszczot jeśli już dłużej nie może zapanować nad rozkoszą a nie chce złamać zakazu dochodzenia.
Może więc być ten zakaz torturą samą w sobie. Będzie w tym również i nauka Uległej panowania nad własnym ciałem i rosnącym w nim podnieceniem i tak raczej należałoby do tego podchodzić. Jeśli jednak będziemy to traktować jako naukę nie możemy tego całkowicie zrzucić na Uległą i wymaga to naszej nieustannej uwagi aby nie przekroczyć granicy gdzie Uległa przestanie już nad tym panować. Stając się jej nauczycielem tym większą bierzemy na siebie odpowiedzialność bo jej niepowodzenia będą w dużej mierze naszą a nie jej winą.
Zakaz dochodzenia może być zresztą traktowany nie tylko jako nauka panowania nad sobą i swoją seksualnością.
O ile bowiem „niewolnice” często nie mają prawa dochodzić a nawet i prosić o spełnienie, to w wielu innych przypadkach ma to służyć „zmuszeniu” Uległej właśnie do BŁAGANIA o spełnienie. Z czym często Uległe mają wielki problem. :)))
Walcząc z rosnącym w nich podnieceniem… koncentrują się na zaciskaniu ząbków i powstrzymywaniu rosnącej rozkoszy. Trzeba niekiedy długo im tłumaczyć, że „problem” nie leży w tym, że nie mają prawa dojść i że chodzi przede wszystkim o tą część zakazu dotyczącą uzyskania pozwolenia. :)
Kontrolowanie rozkoszy i zakaz dochodzenia w ich przypadku ma wiec raczej za zadanie wyrobienia w nich odruchu proszenia i błagania o rozkosz. Nieuniknionego biorąc pod uwagę trwającą właśnie stymulacje. Nie tyle więc mają walczyć z nieuniknionym co odpowiednio wcześnie i śliiiiiiiiiiiiiiiicznie zacząć błagać o pozwolenie na dojście. :))