I to jest to, co Tygrysy (przynajmniej niektóre) lubią najbardziej. :)))
Mogą to być kulki gejszy jeśli wywołują oczywiście zamierzony efekt bo nie na wszystkie kobiety działają one jednakowo stymulująco. Niekiedy trzeba je po prostu do drugiej dziurki zaaplikować… Bardzo przydatne są tez wszelkiego typu wibrujące jajeczka… lub wystarcza niekiedy naciągniecie majteczek tak aby się wżynały w niezaspokojoną cipeczkę. Nie mówiąc już o rewelacyjnym działaniu wżynającego się w to właśnie miejsce łańcucha lub sznura… oczywiście nie za mocno aby ból przypadkiem nie zagłuszył rosnącego podniecenia :)))
Przy kontroli wirtualnej niestety należy zachować pewien umiar. To ma być przecież tylko wstęp do tego co ją będzie czekać podczas spotkania. Pamiętać trzeba również i o tym, że o ile będąc przy niej możemy dużo więcej od niej wymagać i więcej z niej „wycisnąć” to o tyle na odległość nasza magia ma mniejsze działanie i zamiast utrzymania Uleglej podnieconej i co raz bardziej spragnionej, możemy doprowadzić do tego, że to niezaspokojenie wywoła w niej poirytowanie i rozgoryczenie.
I cały czar pryśnie… Trzeba zachować umiar pomiędzy rozpaleniem jej do czerwoności a stopieniem w ogniu niezaspokojonego żaru :)))
Żadna… nawet najpełniejsza kontrola nie zastąpi bowiem realnych doznań jakiej jej i sobie samym możemy dostarczyć na sesji. Niech wiec torturki podniecenia będą tylko delikatnym wstępem do tego co przygotowaliśmy jej na później. To co najsłodsze powinniśmy przecież osobiście odbierać, czyż nie?
Mój Pan stosuje wibrujące jajeczko dla rozniecenia mojego podniecenia. Najczęściej zdarza się to podczas kary, gdy mam zakaz osiągania orgazmu. Torturuje mnie w ten sposób, każąc chodzić z jajeczkiem do pracy. Po kilku dniach myślę już tylko o jednym i jestem gotowa zrobić wszystko, żeby tylko pozwolił mi dojść.
A próbowałaś kulek analnych?
Analnych, dopochwowych, butt plug. Stosuję to, co każe mi mój Pan, a On dba o to, żebym często miała coś w sobie.
o tak. zdecydowanie Twoj Pan potrafi zadbac o Ciebie. az zazdrosc sciska :)))marze o czyms takim choc z drugiej strony… tak naladowana chyba bym w koncu kogos w pracy rozszarpala :D
dziękuje, sówko :) tak, tak, czasami trudno wprost wytrzymać z podniecenia ale mój Pan niekiedy pozwala mi „własnoręcznie” rozładować żądzę, kiedy osiąga ona stan krytyczny i błagam Go o rozkaz zaspokojenia samej siebie :)
o tak. uwielbialem to ale musialem mojej su to przystopowac bo stan przedmiwsiaczkowy to byl maly pikus z tym jak takie „napompowanie podnieceniem” potrafilo ja rozstrajac. nie z kazda ulegla bedzie to mozliwe wiec radze jednak uwazac i z glowa to w zycie wprowadzac
wiem ze post byl o rozkoszy al,e czy probowales to zbytnie naladowanie bolem kontrolowac?
Jestem za:)
i tylko tyle? :)))
Jeszcze większą torturą jest zakaz dojścia podczas spotkania, gdy Pan doprowadza uległą do wrzenia a potem tuż przed przestaje dając porządaniu czas na opadnięcie na nieco niższy poziom. Tą zabawę można ciągnąć dość długo, zmieniająć jedynie bodzce np. zadając ból który również studzi uległą.
prawie juz do tego dotarlem. ale w temacie orgazmow na deser to sobie zostawilem? :)))
o tak… to juz jest sadyzm w najczystszym i najslodszym wydaniu, czyz nie? :D
tortura najslodsza ze wszystkich… a potem forcing orgazm i tak z pol godzinki totalnego odlotu? :d
samego procesu takiego „znecania sie” nad kobietanie do konca wyobrazic sobie moge… ale ja pozniej rozogniona na spotkanie biegnaca i o orgazm proszaca… o tak. to bez problemu :)))
jest to jeden z glownych powodow dla ktorych takie torturki sie stosuje choc ma szersze i hmm glebsze zastosowanie?
M&O ma racje. niekiedy suczka za duzo mysli co ja na sesji blokuje wiec takie rozpalenie przed pomaga sie jej „zapomniec”