…bo nikt nie obiecywał, ze będzie łatwo, prosto i tylko przyjemnie…
Czy BDSM jest grą? Czy grą, zabawą i przygodą być powinno? Czy TYLKO grą, zabawą lub przygodą być powinno? hmm… będą i tacy co przytakną i to z zapałem… będą i tacy którzy takie podejście do tego „Świętego Grala” uważać będą wręcz za bluźnierstwo…. A prawda… cóż… prawda oczywiście dla wielu z nas leżeć będzie gdzieś tam po środku i BDSM po głębszej analizie może po prostu okazać się hmm… teatrem?
I to zazwyczaj teatrem jednego aktora… lub jednego artysty ogólniej rzecz ujmując… na potrzeby dalszych rozważań oczywiście tylko… :)))
Pomijając RolePlay gdzie to obie strony wcielają się w postaci i to obie strony odgrywają swoje role zgodnie ze scenariuszem wcześniej ustalanym i niekiedy wręcz `nie dającym możliwości do odstępstw… i pomijając sesje grupowe, choć i na nich pojawia się często „mistrz ceremonii”, to jednak w relacjach D/U… niewolnicą… sunią… czy suką by ona nie była, to właśnie dominujący grać będzie pierwsze skrzypce. On będzie „grać” a Uległa… cóż…
Uległa powinna być „tylko” instrumentem w jego rekach? :)))
I nawet jeśli nasza Uległa ma pełną świadomość tego, że się dopiero uczymy dominowania tak nad nią konkretnie jak również dominowania w ogóle samego w sobie w przypadku początkujących… to pomimo tej jej świadomości oczekiwać Ona będzie od nas, że to jednak MY wiedzieć będziemy… ze to MY ją A NIE NA ODWRÓT będziemy prowadzić za rękę w ten świat… i, że to MY będziemy się uczyć, tak jej samej jak i dominowania nad nią szybciej niż Ona będzie uczyła się siebie i odnajdywała się w swojej uległości wobec nas… i jeśli… i jeśli tej PEWNOŚCI I STANOWCZOŚCI jej nie damy to może się okazać, że nim się obejrzymy to jej uległość wobec nas gdzieś tam po drodze rozmieni się na drobne i po prostu minie bezpowrotnie lub może też jej uległość tylko w naszym konkretnym przypadku minąć i zacznie szukać tego u kogoś innego?
Powiecie, że to coś, potocznie zwane dominacją po prostu ma się w sobie lub się tego nie ma i żadna nauka temu nie pomoże? Cóż… w dużej mierze to prawda ale nie zapominajmy i o tym, że ktoś dysponujący tylko pewnymi predyspozycjami może zostać bardzo dobrym „rzemieślnikiem” a i największy talent potrzebuje przecież ciągłych ćwiczeń i przypominania, ze bynajmniej nie jest nieomylnym… a, że i kobiece ciało jest i delikatniejszym… i wrażliwszym… i piękniejszym „instrumentem” to i tych ćwiczeń i ciągłej nauki nigdy nie jest za wiele… zwłaszcza jeśli z naszej Uleglej chcemy wydobyć to co w niej jest najpiękniejsze…
