ból…

 

czyli ….ups….zaczynają się schody?

    Wydawałoby się to takim oczywistym niemniej jednak nadal dla wielu nie zauważalnym lub może nie do przyjęcia. Czy tego chcemy czy nie, nie każda Uległa jest czy będzie z natury masochistką a co za tym idzie i ich podejście do bólu może być ze wszech miar odmienne. Od trudnej do powstrzymania potrzeby aż po szczerą niechęć. Ba, są i takie, które nie bólu szukać będą w relacjach D/U i które bólu wręcz nie będą tolerować. Zastosowanie go wobec nich będzie jednoznaczne z przegięciem i spotka się ze zdecydowaną odmową. Często też zdarza się i tak, że Uległa po prostu będzie się bólu bała.

 

Zapominamy także chyba zbyt często, że to co dla jednych jest celem samym w sobie dla większości jest jednak tylko środkiem prowadzącym do celu. A jeszcze częściej tylko środkiem wyrazu mającym okazać ich uległość . Nie będzie więc sunia dupci nam chętnie wystawiała na razy dlatego, że uwielbia ten piekący ból bata na swoim tyłeczku, czy też naszej nań spadającej dłoni ani też nie sam ból klamerek zaciskających się na sutkach bądź płatkach cipki będzie ją tak na prawdę interesował a fakt, że robi to dla nas. Nie dla bólu więc będzie się jemu podawała a w ramach ofiarowania siebie Panu właśnie poprzez ten ból. Dla niej będzie się najczęściej liczył ten właśnie podtekst i w tym kontekście będzie nie tylko ulegała ale i na mniej lub więcej bólu będzie gotowa. Dla niej po prostu nie tyle sam bat się będzie liczył a bardziej jednak ręka, która ten bat trzyma… Innymi słowy, im sobie bardziej zasłużymy na jej zaufanie i oddanie tym więcej od niej i tym chętniej i z tym większym oddaniem również i jej bólu otrzymywać będziemy.

 

   A do tego jeśli ten ból podamy jej odpowiednio i umiejętnie, sprawić możemy, że już nie tylko grzecznie będzie się jemu dla nas poddawać ale czynić to będzie ze szczerej chęci ofiarowania nam go jeszcze więcej… jeszcze pełniej i jeszcze dzielniej. Bo chyba o to przecież właśnie i chodzi, czyż nie? Nie o sam ból ale o tą szczerą i niekłamaną CHĘĆ ofiarowania nam siebie… poprzez ból również. I dumę. Dumę z siebie samej. Dumę z oddania się Panu i sprostania kolejnemu wyzwaniu. Dumę z bycia Uległą
 
 
 
 
 

 

Nie wiem jak wy ale ja uważam, że właśnie takimi chwilami tworzy się piękno płynące z uległości…

a, że bolało?

hmm… A nie powinno? :D