„tylko się nie zakochuj…”

 

   Kuriozalne a jednak jakże często słyszane przez Uległe na początku znajomości zdanie. Wiadomo. Nad tym się przecież zapanować nie da i jeśli miłość się pojawi to przecież nie z winy Uleglej i jak już to dominującego można by winić. Najwyraźniej był dla niej zbyt „doskonały” bo przecież bez tego i miłość do niego by się nie pojawiła. Miłość zaś sama w sobie a zwłaszcza kobiety uległej jest przecież czymś najpiękniejszym co może niby jej faceta spotkać, czyż nie?

   O co więc to całe „hallo” i ten nasz strach aby się „sunia” w nas broń Boże nie zakochała? Występujące u sporej części dominujących choć oczywiście będą i tacy dla których będzie to przecież największym marzeniem. Większości chyba jednak może to jakoś dziwnie przeszkadzać albo wręcz doprowadzić może do wycofania się rakiem z relacji z zakochaną Uległą. O tych, którzy tego nawet nie spostrzegą lub w głębokim poważaniu mieć będą co czuje do nich ich Uległa nawet nie będę się wypowiadał….

    Generalnie i najczęściej może to powodować dysonans w postrzeganiu Uleglej. Spora część dominujących woli po prostu postrzegać Uległą jednak jako obiekt czysto i tylko seksualny. Dotyczy to również i tych odpowiedzialnych Dominów, którzy opierają swoje relacje z Uległą na bazie zasad BDSM. Wygodniej widzieć w Uległej kobietę „wyuzdaną” i szukającą spełnienia czysto erotycznego. Widzimy więc tylko jej uległość i tylko uległość będzie nas interesować. Tylko spełniając jej i swoje fantazje erotyczne i tylko na tym relacje opierając, upraszczamy sobie sprawę do tego stopnia, iż pojawienie się uczucia postrzegać będziemy jako zwykłą komplikacje. Dla wielu bowiem BDSM jest tylko i wyłącznie spełnieniem czysto fizycznych potrzeb. Nawet jeśli w relacjach swoich z partnerem lub partnerką budujemy również i przyjaźń. Miłość to już jednak zbyt wielka komplikacja co można oczywiście zrozumieć w przypadku osób pozostających w stałych związkach. Najczęściej jednak świadomość, iż Uległa jest w nas zakochana sprawia, że nagle zaczynamy w niej dostrzegać kobietę. I to kobietę zakochaną…

   I choć to może niektórym ciężko zrozumieć… zwłaszcza kobietom Uległym ciężko to zrozumieć ale pojawia się często u faceta w takim momencie mniej lub bardziej dokuczliwa blokada. Co innego jest bowiem wychłostać tyłeczek czy też i konkretniejszym torturom poddać kobietę oddającą się nam z potrzeby ulegania o mniej lub bardziej seksualnym podłożu a co innego gdy to samo robi kobieta, która nas kocha i widzimy to w jej oczach. Ponadto… pomijając zaś czysto erotyczny i seksualny aspekt relacji… to choć nie zawsze można uczucie Uleglej odwzajemnić oczywiście to jednak pojawia się wewnętrzna potrzeba zrekompensowania jej tego a co za tym idzie i innego jej traktowania. W sferze czysto erotycznej również i nie raz czy dwa ręka może jednak zadrżeć przed zadaniem kolejnego „klapsa”. I chociaż to w pewnym sensie głupie gdyż jakby na to nie patrzeć to przecież takiego właśnie traktowania po nas Uległa oczekiwała i takie a nie inne traktowanie jej miłość do nas wywołało to jednak tak jakby podświadomie miewamy problem z równie „bezwzględnym” jej traktowaniem. Co innego bowiem „wykorzystywać” fantazje erotyczne kobiety a co innego „żerować” na jej miłości. Nie mówiąc już o tym, iż dla wielu będzie to sygnałem, że oto relacja z Uległą wkroczyła na nowy etap. I skoro jeszcze więcej nam ona z siebie daje bo AŻ MIŁOŚĆ to i więcej od nas oczekiwać będzie. W tym i miłości naszej do niej również. Nie tego zaś szukaliśmy i nie to nas interesowało.

   Pojawić się też może „strach”, że Uległa zacznie mylić uległość z oddaniem bo wiadomo, iż kobieta zakochana dla swojego faceta „jest gotowa na wszystko” co w połączeniu z jej preferencjami może zbyt łatwo doprowadzić do sytuacji, iż kolejne granice będzie przekraczać nie dla samej siebie lub przynajmniej również dla samej siebie ale już tylko dla niego. Aby go nie stracić. Zdarza się to i u nie zakochanych Uległych i do tego tematu jeszcze konkretniej chce kiedyś powrócić ale właśnie miłość powodować może, iż zdrowe „zasady ulegania” mogą zostać zatarte. Wystarczyłoby niby tylko trochę odpowiedzialności za Uległą aby tego dopilnować ale nadal dla wielu (niestety) prostszym rozwiązaniem będzie od początku kazać się jej nie zakochiwać a w przypadku gdy miłość się jednak pojawi zerwać i to niekiedy wprost za powód zerwania podając to, że się zakochała pomimo zakazu !!!

 

68 thoughts on “„tylko się nie zakochuj…”

  1. Faktycznie nie bardzo rozumiem :) Dla mnie to większe zaufanie, większe oddanie, większa bliskość, głębsza relacja. A co do wzajemności, to miłość jej nie oczekuje. Ja też nie :*

    1. sama wiesz jak to jest… faceci są z Marsa i kobieca logika i sposób postrzegania świata i „problemów” do nich nie przemawia. :)))to co dla jednych będzie powodem do dumy i wręcz nobilitacja dla innych będzie tylko sygnałem, iż trzeba zacząć się starać?

  2. „Dopilnować, żeby się nie zakochała”?? Ha ha ha ;) Nobla dla tego, który potrafi to powstrzymać u drugiego człowieka, jednocześnie nie raniąc go i nie kończąc związku.

    1. się nie da? i dlatego też właśnie odejściem to się najczęściej będzie kończyło? oczywiście „dla dobra Uleglej” :(

  3. Fajnie byłoby się nie zakochiwać na rozkaz,ale czy to realne??? Uległe nie chcąc stracić Pana czasem po prostu milczą.Dla mnie to nie do pomyślenia,jeśli coś czuję mówię o tym,jak się nie podoba,trudno…To nie powód do zerwania…Ale wszystko zależy od Domina,wielu to nie przeszkadza,a wręcz odwzajemniają uczucia do uległej…

    1. masz racje. wszystko zależy od nas. nie mówienie zaś o tym partnerowi kłóci się z szczerością na jakiej związek D/U powinien się opierać. takie sprawy powinny być w sumie już na początku sobie wyjaśniane. to znaczy konkretne wyjaśnienie sobie na co chcemy i na co możemy sobie pozwolić również w sferze uczuciowej a nie tylko czysto fizycznej a nie w stylu tytułu postu.:)))

  4. no tak co się tu dziwić przecież to żona jest od kochania a „dz.wka” od d….y dawania … wiem strasznie brzydko ale prawdziwie prawda (?)

    1. o takim odmiennym postrzeganiu „zony” i kochanki już kiedyś pisałem :)rzeczywiście może ono mieć i ten efekt, iż pojawienie się miłości u kochanki/Uleglej nie będzie na rękę i wzbudzić może właśnie strach, ze kochanka może teraz zechcieć wymuszać na nim zostawienie dla niej zony lub przynajmniej inne traktowanie.

      1. Nie bardzo rozumiem dlaczego piszesz w kontekście kochanka / uległa ?Bo jak dla mnie to dwie różne osoby . Kochanków łączy przede wszystkim wzajemna fascynacja fizyczna ,„chemia’ i musi konkretnie iskrzyć a z tego co tutaj czytam to uległe raczej podporządkowują się i oddają całkowiciei jeszcze muszą pamiętać ,że nie mogą się zakochać bo jeśli tak nastąpi to są odstawiane jak „zużyte zabawki”(?) No nic pewnie to i tak mało istotny szczegół .Wracając do tematu i nie rozdrabniając się już na kochanki czy uległe to moim zdaniem dorośli ludzie ,świadomi tego co robią ustalają od razu na czym polega ich nazwijmy to ładnie „związek” (układ) Skoro mężczyzna boi się i nie jest pewien kobiety z którą sięspotyka to rzeczywiście lepiej dla niej samej będzie jak nigdy go na swej drodze nie spotka bo najgorsze co może być to spotkać faceta , który rozkocha a później odwróci się i ucieka . P.s jeśli stwierdzisz ,że nie na temat to usuń

        1. zastanawiam się jeszcze jak to się wszystko ma do całej Waszej teorii o zaufaniu ? W jedną stronę działa ale w drugą już nie ?

          1. nie do końca chyba zrozumiałem co konkretnie na myśli miałaś więc chętnie z rozszerzeniem myśli się zapoznam :)zaufanie w związku to już zresztą całkiem inna bajka i w sumie niewielkie znaczenie ma jaki to związek będzie. temat na jakiś kolejny moralizatorski post? :)))według mnie zaufanie to ja powinienem budować swoim przykładem i podejściem do partnerki w każdym aspekcie związku a nie tylko przy samym zakładaniu sznurków czy laniu po du.pci. im więcej z siebie dam tym więcej (w tym i zaufania) otrzymać mogę w zamian?

        2. często zdarza się właśnie tak, iż Uległa postrzegana będzie właśnie jako kochanka przez dominującego. iskrzenie o którym wspominasz może oczywiście być niemniej jednak spora cześć, nas mężczyzn kochankę zgoła inaczej postrzega niż to kobiety robią. dla nas może, i często jest to tylko właśnie na i tylko na fascynacji fizycznej oparte. od kochanki facet nie wymaga miłości ale jak już to hmm… „seksualnej gotowości” gdyż to właśnie spełnienia swoich potrzeb seksualnych u niej szukać będzie. bez znaczenia wiec będzie tu fakt czy mówimy o związku „waniliowym” czy „klimatycznym”. Nie dotyczy to zresztą tylko mężczyzn w stałych związkach pozostających. wielu singli też będzie tylko aspektu seksualnego w relacji z kobietą szukać nie chcąc się w tą czy inną relacje uczuciowo angażować. Uległa może wiec być (choć nie musi) postrzegana jako kochanka i to kochanka idealna bo posłuszna i zawsze grzecznie się nadstawiająca?zaś co do „dorosłości” i otwartego samookreślenia swoich potrzeb i pragnień… nadal niestety jest najczęściej tak, iż to „pan” je określa na początku, wręcz narzucając je Uleglej a ona z „z natury swej uległości” winna jest się temu grzecznie podporządkować bo jak nie to na miano Uległej w ogóle nie zasługuje?

  5. Ja myslałam nad tym postem od prawie rana ;). To faktycznie trudne, ale myślę że BDSM to bardzo złożony świat, jedni szukają tylko spełnienia się w swojej uległości czy dominacji i pewnie zakochiwać się nie muszą, a inni się zakochują. To bardzo trudne, trzeba natrafić na pokrewną dusze czy w miłości czy w samym uwalnianiu swoich upodobań. Ale z jednym się nie zgodzę, z tym że jak pan się zakocha to „lżej daje klapsy”. Ja się zakochałam w swoim Panu a On we mnie. I czy lżejsza jest chłosta? Można powiedzieć że nawet mocniejsza. Mój Pan jest śmielszy, bo ma mnie przy sobie cały czas. Ale nie mam dużego dośw w panach i tak naprawdę nie wiem jak to jest z tym zakochiwaniem się. To trudny temat i można by gadać i gadać.

    1. jednych miłość będzie uskrzydlać i śmiałości wręcz dodawać. nic tylko Wam z głębi serca jeszcze więcej tej miłości i spełnienia życzę :)))daleki od uogólniania stwierdzam jedynie fakt , ze dla sporej części mężczyzn (tak dominujących jak i nie) świadomość, iż kobieta jest w nich zakochana może blokadę wywoływać. jedni uciekną wręcz a inni to sobie przetłumaczą tak, iż jeszcze bardziej się starać o swoją Uległą powinni aby już nie tylko jej zaufania ale także i miłości nie zawieść i po chwilowym zawahaniu ręki kolejne „klapsy” mogą być nawet i silniejsze :)))

  6. Wiec co mam robić jeśli mój Pan powiedział ze chce abym go kochał?Jest moim przyjacielem, lubie z nim rozmawiać ale go nie kocham.

    1. bywa i tak ze to Pan chce aby Uległa/ Uległy (?) się zakochali ale tak w jedna jak i w druga stronę nie da się tego przecież narzucić. ani zakazać ani nakazać bo piękno miłości wypływa częściowo przynajmniej z jej spontaniczności czyż nie?jeśli zaś bardzo pragnie aby się w nim zakochano… to hmm… musi o to zawalczyć? :D

  7. Jest faktem, że kochający Mężczyzna, pomimo swej natury dominujacego, a nawet sadysty, jakoś często wzdraga się przed zadawaniem bólu, a tym bardziej poniżaniem swojej Kobiety. Nie tylko dlatego, że obawia się, że Ją skrzywdzi (chociaż przecież rozumie, jak Ją to pobudza, podnieca i o krzywdzie mowy być nie może), ale też właśnie czując ową „inną jakość” w stosunkach między nimi, głębię, która każe Mu jeszcze bardziej Ją szanować i budzi odruch ochronny. Ten mechanizm bardzo trudno przełamać, znam to zjawisko z własnego życia.Co jednak, kiedy mimo to chce, by Ona była w pełni zaspokojona i mogła rozwijać również swój masochizm?W naszym przypadku było to znalezienie Drugiego Pana, zaufanego, przyjacielskiego, bliskiego emocjonalnie i mentalnie, który mimo to nie zawahałby się „wykorzystywać” mnie fizycznie i nie zadrżałaby Mu ręka podczas zadawania bólu.

    1. to blokowanie jakie w mężczyźnie może wywołać świadomość, iż ma przed sobą już nie tylko „obiekt seksualny” ale tez i „kochającą go kobietę” może występować nie tylko w całościowym do niej podejściu ale jak to zauważyłaś. może dotyczyć pewnych tylko aspektów dominacji. zazwyczaj tych boleśniejszych i bardziej upokarzających i tu rzeczywiście rozwiązaniem dość często stosowanym jest znalezienie drugiego dominującego który by dawał Uległej te wrażenia do których jej Pan nie może się już przełamać. oczywiście o ile to właśnie oddanie jej innemu nie będzie dla niej przeżyciem najboleśniejszym i najbardziej upokarzającym?

      1. Mąż i ja inaczej podchodzimy do aspektu Drugiego Pana w naszym życiu. Nie jestem „oddawana” ani „pożyczana”, bo Mąż nie zrzeka się żadnych praw do mnie i zawsze On i nasz związek są na pierwszym miejscu. Ponadto On nie pozwala mi na tę drugą relację dla przyjemności owego Dominującego, lecz dla mnie – bym mogła rozwijać wszystkie strony swojej uległo-masochistycznej natury. Tak więc to nie jest „oddawanie”, tylko umożliwianie mi bycia w pełni sobą.Drugi Pan w pełni to akceptuje. Nie jest też sprowadzony do roli „usługodawcy”, ponieważ ja naprawdę jestem bardzo Mu oddana, zżyta z nim i zaspokajająca wszystkie Jego pragnienia.Potrafię dobrze godzić służbę Mężowi, która przypomina nieco Domestic Discipline, ze służbą Drugiemu Panu, ponieważ mam dużo czasu i jestem mocno nakierowana na oba te związki – stanowią dla mnie główny nurt życia.Nie czuję się „upokorzona” faktem służenia dwóm Mężczyznom, ani „rozdwojona” – to są dwa równoległe światy, które doskonale się uzupełniają i dają ogromną satysfakcję zarówno Mężowi, Drugiemu Panu, jak i mnie.

        1. „oddawanie” innemu jest tematem szerokim i wielowątkowym [post już się pisze :)] wiec i silą rzeczy narosły na tym mity i niedomówienia. zwrotu użyłem zaś powszechnie stosowanego do sytuacji gdy do relacji D/U dołączona jest kolejna osoba dominująca. oczywiście dla każdego może to oznaczać coś całkiem innego i to od każdego z nas z osobna będzie zależało co pod to „użyczanie/oddawanie” podciągnąć zechcemy a tym samym tez i to co w tym odnajdziemy dla samych siebie. ważne aby to nie odbywało się wbrew Uleglej czy to poprzez przymuszenie czy manipulowanie jej uczuciami. jak cale BDSM tak i takie jak Twoje „oddanie innemu” czy tez każdy inny jego rodzaj ma przede wszystkim służyć Uleglej i spełnieniu jej potrzeb i fantazji. sama jej satysfakcja powinna być dla Dominującego wystarczającą nagrodą choć oczywiście najlepiej jak i to jego fantazje i/lub oczekiwania spełniać będzie. bez względu czego w tym byśmy nie szukali to żadnej ze stron nie powinno to krzywdzić.

  8. „zakochała pomimo zakazu” !!! Niegrzeczna sucz – należy jej się za to solidna nagana :-)

    1. o tak. ZDECYDOWANIE na karę sobie zasłużyła :)))mala bieda jednak jeśli to jej dup.cia tylko na tym ucierpi…

  9. A ja myślę, że taki zakaz to swego rodzaju manipulacja i jeszcze bardziej podsyca emocje i uczucia. To coś podobnego to zakazu przeżywania orgazmu, a wtedy wiadomo, kobieta aż kipi od pożądania i jej cała uwaga skierowana jest w jedną stronę. Zakochana kobieta natomiast jest w stanie zrobić o wiele więcej i właśnie postrzega dominującego jako obiekt idealny. Łatwiej wtedy pociągać za sznurki…

    1. poruszyłaś bardzo ważny temat bo niestety nie brakuje i takich którzy celowo będą się starali Uległą (czy w ogóle kobietę) w sobie rozkochać takimi czy innymi „trickami” aby móc nią łatwiej manipulować. z tym większą ostrożnością (przynajmniej ostrożnością) powinny Ulegle podchodzić do osób „rzucających takimi tekstami”?

  10. A czy w ogóle da sie chcąc być w pełni oddaną, nie łączyć tego ni jak z miłością?

    1. daje się ale to od konkretnych osób będzie zależało czy chcą i wystarcza im swoje relacje na sferze czysto seksualnej opierać choć nawet i w tym przypadku prędzej czy później pojawić się może głębsze zaangażowanie na zaufaniu i przyjaźni oparte. tak jak są i osoby które bez miłości albo przynajmniej zafascynowania nie wejdą w relacje z druga osoba tak i są takie dla których sam aspekt podniecenia seksualnego będzie najważniejszy i jedyny chociażby tylko dlatego, iż miłość jako taka maja w nadmiarze u kogoś innego :)

  11. Może ty już synek” konkretnie nie wracaj do żadnego tematu”bo i bez tego piszesz w kółko o tym samym i zamknij tego idiotycznego bloga.Brzmi on bowiem jak akademicki przyklad wytworu chorego umysłu.Stylizacja językowa też zupełnie nieudana i z trudem udaje mi się dobrnąć do końca tych idityzmów.

    1. masz całkowitą racje iż jest to żenujące, iż tak wielu facetów nie potrafi docenić tego co im się przytrafia lub wprost to za pretekst do „ucieczki” wykorzystują aby tylko nie musieć się starać. żenujący jest tez fakt, iż żaden, z Tobą włącznie nie zechce wdać się w rzeczową polemikę, iż racji jednak nie mam a do stylu się przyczepia. skoro zaś ja jestem „chorym umysłem” czyli po prostu nienormalnym bo tak to sobie tłumaczę, wychodziło by na to iż oszołomów tudzież nie dojrzałych emocjonalnie a udających facetów uważasz za normalnych? to ja już wole być rzeczywiście nie normalny :)))i dzięki za „synka”. od razu się młodziej poczułem :)))

      1. Liczysz na „rzeczową polemikę”? Musiałbyś najpierw podnieść poziom tego bloga- z rynsztokową twórczością nie polemizuję.A na razie zalecam terapię odwykową. Tylko tak trudno znależć dobrego specjalistę. Z tego co tu czytam -motywacji też nie masz. Ale to kwestia czasu.

        1. spokojnie „kolego”. kampania wyborcza już za nami wiec znowu można być uprzejmym, rzeczowym i chamstwo na lat kilka na kołku odwiesić :)))oczywiście, że leczyć się powinienem i robię to każdego dnia powtarzając sobie w twarz przy goleniu, iż to, że cały świat dostał pier.dolca i zapomniał o tym co kiedyś było norma w zachowaniu a dziś jest co raz częściej tylko marginesem nie znaczy jeszcze, że i ja muszę iść za tym owczym pędem :)))

    2. skoro masz takie zdanie na temat tego bloga to po co „katujesz” sam siebie czytaniem??? jest tyle innych np o gotowaniu czy majsterkowaniu – wystarczy poszukać.myślę ze autor blog nie będzie miał nic przeciwko rzeczowym argumentom czy polemice tyle ze tego akurat zabrakło we wpisie

      1. przez czysty przypadek (słowo!!!) wpadłem tez na blog o szydełkowaniu :)))czasami mam wielka nadzieje, iż pojawi się ktoś kto UDOWODNI mi ze w tej czy innej sprawie się mylę…

  12. Witaj:)Kobiety szybko sie zakochują i tylko są z nimi problemy:PPozdrawiam serdecznie…

    1. Aha tylko według mnie bez uczucia to nie to samo przeżywanie:) Bez porównania..Aha a co do tego „dla dobra uległej” to według mnie niestety tchórzostwo mężczyzn:)

    2. no, ba… z Wami to tylko same problemy… i dlatego to jest takie hmm.. ciekawe? :)))myślę, ze w wielu przypadkach to pojawienie się miłości w niczym by nie przeszkadzało a nawet rzeczywiście relacje dużo piękniejszą czyniło. wszystko zależy chyba od tego jak to sobie zinterpretujemy i czego tak na prawdę szukamy i pragniemy. nie zapominajmy tylko i o tym, ze to pojawienie się miłości może też na tyle sprawę komplikować, iż to Uległa odejść będzie chciała. To co dla jednej będzie dopełnieniem lub nierozerwalna częścią jej uległości dla innej może być właśnie komplikacja nie do przyjęcia…

      1. No to prawda, to wszystko zalezy od tego czego kto chce i na ile sobie moze pozwolić. No i jak ewentualnie znosi upadki z wysokosci, bo jak jest uczucie, to sa też i boleści:)Ale w koncu zycie ma boleć też, bo inaczej by sie go nie czuło:PBuziak:)

        1. najważniejsze powinno być to aby nam to życie upiększało a nie dodatkowo je komplikowało wiec od początku należałoby się zastanowić na ile tak na prawdę możemy sobie pozwolić?

          1. Wiesz co podziwiam w Was mężczyznach?. Podziwiam, wkur.wia mnie, fascynuje, dołuje i nie mogę tego do konca zrozumieć.. Tego, ze dla Was ten swiat złozony jest z maszyn:)Zaplanować, wykonać, pozamiatać:) zeby chociaż.:))Tyle, ze kobieta ma emocje. One po prostu sie pojawiają, czy Wam sie to podoba, czy nie. I wtedy nie jest juz tak prosto, ale co to w gruncie rzeczy faceta obchodzi. Przecież to ona SOBIE pozwoliła i to ona teraz musi sobie radzić. On wcale sie do tego nie przyłozył. Czyz nie tak?Czasem mnie męskie podjescie do zycia zaskakuje. Coraz częsciej:)

            1. O tak. często zachowujemy się jak zaprogramowani. tyle, że to nas facetów programowanie odbywa się na etapie wychowywania nas RÓWNIEŻ przez kobiety wiec złośliwie rzec by można, że tak jak sobie pościelesz (jak syna wychowasz) tak inna się przy nim wyśpi? :)))i jeszcze jedno… nie zapominajmy o odwiecznym „chłopaki nie płaczą” co wcale nie znaczy, że uczuć nie mamy a po prostu, iż nam ich okazywać nie wypada a do tego nie jesteśmy uczeni ich okazywania?

  13. arabellaWszystko to odchylenia od normy.Faceci to zboki 100%.Opisujesz kolego relacje i fantazje nie dla normalnych związków – a jedynie dla pań z burdeli.One potrafią się dostosować do gry, bo mają za to płacone.Takich relacji -ja osobiście nie widze w normalnych związkach między kobietą i mężczyzną.( prawdziwym i zdrowym mężczyzną).O jakim zakochaniu więc piszesz w grze teatralnej w czasie zabawy BDSM..O jakiej miłości w takim przypadku.Trzeba być równie chorym psychicznie ,aby zakochać się w facecie zadającym ból,czy to fizyczny,czy psychiczny.Porąbało was -myśląc tak błędnie.

    1. co w ogóle jest dla Ciebie normą? to co widzisz czy to co chcesz widzieć? nie masz zielonego pojęcia co robią tak na prawdę w łóżku te normalne pary na które się tak powołujesz bo nikt się swoimi zabawami w łóżku nawet tymi najpoprawniejszymi w Polsce nie chwali. a co dopiero jakimiś bardziej ekstrawaganckimi. pragnąc zaś to ograniczyć w swoim przekonaniu do pan z burdeli tylko sama pokazujesz jak niewielka wiedzę masz o życiu a co gorsze o kobiecości i seksualności.

  14. co za glupota jest „nie zakochaj sie tylko”..nie do pojecia i nie do ogarniecia(brzydko mowiac) by ktos mogl stawiac az tak wysokie wymaganie…nikt nam nie powinien tego zabraniac..oczywiscie zalezy tez od relacji jesli dana osoba ma juz partnera(choc i tu temat dla mnie niepojety), mysle iz to zakochanie otwiera wiecej drzwi do percepcji nas samych i jesli to bedziemy umieli pogodzic..rozmawiajac..to jest piekne iz moge patrzec na Domine z miloscia a on na mnie ale zasady sa zasadami i do nich trzeba sie stosowac..zalezy od osob dobranych czy chca czy sa gosne czy maja na tyle odwagi by temu sprostac i czy czuja potrzebe..choc „milosc ” nie wybiera i mowi sie iz jest slepa cos w tym jest a moze ma 6zmysl i wie iz dobrze postapila. Milosc to tez obawa oczywiste jest to iz nie zostac zraniona dla tego rozmowy sa tak piekne i bardzo wazna czescia takich zwiazkow-relacjii.

    1. Jak pisałem w poście, miłość może być najpełniejszym darem ofiarowanym swojemu Panu lub dopełnieniem do najpiękniejszego daru jakim ona sama już była. I zasadniczo nic się nie da na to poradzić choć wielu mylić będzie miłość z „suczym zauroczeniem” wywołanym wzbudzoną w nich burzą hormonów. I już na tym etapie i w tym momencie zaczną się zakazy czy nawet rejterada dominującego. Czyli zdecydowanie za późno bo tą sprawę według mnie powinno się poruszyć już na początku i to „tylko się nie zakochuj” potraktować jako ostrzeżenie dla Uległej. Informacje, że na nic więcej jak na „zabawę” nie może liczyć. Przed samym zbytnim zaangażowaniem uczuciowym wprost to jej nie uchroni ale znając od początku możliwe konsekwencje będzie mogła podjąć przynajmniej bardziej przemyślaną decyzję. Tyle teorii bo oczywiście i tak większość tego nie posłucha :)

      1. Temat rzeka.. Tylko się nie zakochuj heh to zakładanie czegoś już z góry.. Może ktoś tak powiedzieć kto wie, że sam nie jest zdolny kochać i jest tego świadomy… Ale nie wszyscy jesteśmy tacy sami.. Miłość może być piękna i to ona otwiera wiele drzwi, tak samo jak może zamknąć wiele innych.. Pamiętajmy przy tym, że życie samo w sobie jest nieprzewidywalne.. Warto kochać mimo wszystko co nas spotkało, miłość uczy.. 😉

        1. Zakładanie czegoś z góry świadczy przynajmniej o świadomości czego się chce i na ile można sobie pozwolić. Sama szczerość też jest jak najbardziej wskazana choć niestety nie często się ja spotyka.
          Oczywiście, że nie można wszystkiego przewidzieć ale z drugiej strony coś takiego można przewidzieć a w każdym bądź razie być świadomym takiego „ryzyka”. I tu jest pies chyba właśnie pogrzebany, że większość dominujących nie chce ponosić takiego ryzyka. I takiej odpowiedzialności

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *