ból ukierunkowany

  

   Podniecenie to zdradliwy demon atakujący znienacka. Nigdy nie wiadomo z której strony uderzy ani tym bardziej w którą strunę trafi. Efekt tego może być tym bardziej piorunujący… powalający… nie jednokrotnie opisywany jako „zderzenie z pociągiem” :)

   Jak zresztą wiele innych spraw związanych z relacjami międzyludzkimi a tym bardziej z relacjami damsko-męskimi tak podniecenie samo w sobie a tym bardziej uległość podlegają ukierunkowaniu. To co w jednej osobie nas zachwyca u innej może nas wręcz irytować. To co nam nie przyjdzie nawet do głowy z jednym partnerem  z innym może stać się wręcz naszą obsesją.

   Na upartego można powiedzieć , iż nie ma Uległych bojących się bólu. Będą tylko Uległe bojące się stereotypów, przekłamań i niedomówień jakie do tej pory spotkały na swojej drodze w tym temacie. Mające często niemiłe wspomnienia lub skojarzenia. Nie mające jednak nic wspólnego z tym co mogą tak na prawdę przeżyć i z tym co mogą tak na prawdę otrzymać. To wcale nie musi bowiem wyglądać tak jak na filmikach znalezionych w sieci. Raz, że najłatwiej trafić na wersje hard w których aktorki nafaszerowane są środkami znieczulającymi i innymi psychotropami a po drugie… i może nawet najważniejsze, oglądane scenki są wyrwane z realności poprzez niemożliwość utożsamienia się z tym co oglądamy. Równie odstraszająca a może nawet bardziej będzie perspektywa wejścia na Giewont. Jeśli jednak padnie ona z odpowiednich ust…  bylibyśmy gotowi wdrapać się nawet i na Mont Everest? :)

   Osoby z lękiem wysokości można zaś „próbować” zafascynować zwiedzaniem jaskiń? :)

   Ból to nie doznanie. Ból jest a przynajmniej może być całą paletą doznań. Ktoś kogo razi czerwień może okazać się fascynatem zieleni? Albo nawet i szarości?

 

  Kobieta ledwo tolerująca klepanie po dupci może się wprost rozpływać w rozkoszy gdy właśnie ON stojąc za nią będzie torturował jej sterczące z podniecenia sutki. Rolując je… naciągając, pieszcząc delikatnie w przerwach pomiędzy jedną torturką a drugą… Podgryzanie tychże może być również wielce pasjonujące. I to dla obu stron :D

Albo odwrotnie. Uległa uwielbiająca lanie po dupci może wzdrygać się na samą myśl o klamerce zapiętej na sutku. A jeszcze bardziej o klamerkach na jej cipce. Maniaczka zaś klamerek „zawsze i wszędzie” może niecierpień lania.

   Lub nie móc sobie na nie pozwolić a ryzyko powstania śladów będzie ją i odstraszać i zniechęcać do spróbowania wystawienia dupci na razy.

   A jest tego przecież jeszcze więcej „różności”. Jest w czym przebierać i dopasowywać do własnych preferencji tak samym rodzajem zadawanego bólu jak i jego intensywnością bo nawet zdeklarowane masochistki, teoretycznie uwielbiające każdy rodzaj bólu mają swoje ulubione torturki i takie które tylko tolerują.  Przeważa zaś „model” gdzie coś tam może kręcić a coś innego odstraszać lub w ostateczności będzie to zaledwie tolerowane „dla Pana”. Dla tego akurat Pana.

   Tak wiele czynników może składać się na chęć i niechęć, że trudno je wszystkie wymienić. Na początku oczywiście „króluje” kierowanie się stereotypami lub bazowanie na niemiłych przeżyciach lub na przekłamaniach i niedomówieniach.

  Dużo zaś zależeć będzie od tego kto miałby ten ból zadawać. Zaufanie do partnera ma tu kolosalne znaczenie. Z każdej ręki może to inaczej smakować i to , że w danym akurat momencie Uległa nie lubi lania może znaczyć tylko tyle, że nie lubi jak obecny właściciel ją pierze po dupci a innemu może sama by dupcie mogła podstawiać i to rozkosznym mruczeniem przyjmując każdy spadający na nią klaps.

   Wrodzona wrażliwość na ból czy też może raczej jej deklarowany brak jest tylko wyjściową, którą to należy oczywiście brać pod uwagę głównie aby nie przesadzić. Zmienia się ona jednak i to często kolosalnie wraz ze wzrostem zaufania do partnera. Strach może zabić bowiem każdą przyjemność a przecież to właśnie zaufanie i podniecenie odgrywają tutaj główną rolę bo wraz ze wzrostem tak jednego jak drugiego zwiększa się i wytrzymałość na sam ból jak i chęć dania z siebie jeszcze więcej. Tak dla siebie samej jak i dla partnera. Tam gdzie dziesięć nawet nie za mocnych klapsów danych „na sucho” niewprawną lub nieodpowiedzialną ręką wzbudzić może tylko zniechęcenie, tam i dwadzieścia rózg może zostać przyjęte z dumą a nawet i radością jeśli to będzie TEN właśnie a do tego zadba on i o odpowiednie wcześniejsze podgrzanie tak atmosfery jak i samej Uległej :)

   Za mocny ból na początku może tylko zniechęcić do dalszych prób. Złe pierwsze wrażenie, złe pierwsze doświadczenia są najczęstszym powodem późniejszej niechęci i to nie tylko do dawania/przyjmowania bólu ale także odnosi się to każdej nowości.

   Jesteśmy kształtowani przez skojarzenia, często wyrwane z kontekstu lecz zakorzenione w naszej podświadomości, lub też pierwsze niemiłe doświadczenia. One to w dużej mierze wpływać będą na nasze późniejsze wybory. Na to czy coś będziemy lubić czy się przed tym wzdrygać. Odkręcenie tego później bywa czasami niemożliwe… albo przynajmniej bardzo trudne. Warto o tym pamiętać. Nie zapominać o tym przy pierwszych krokach w tym jak i we wszystkim innym. Mała bieda jak minie nas przez to coś co mogło by być fascynujące gdyby tylko odpowiednio i odpowiedzialnie zostało nam podane.

   Rany na dupie goją się dość szybko. Te na duszy często nigdy. Warto o tym pamiętać nim się ją komuś wypnie.