Coraz częściej można odnieść wrażenie, że to kobiety mają większą obsesję na punkcie dużego biustu niż faceci. Większości kobiet ich biust zdecydowanie nie dorasta do „ich” ideału kobiecych kształtów wpędzając je tym samym w większe lub mniejsze kompleksy lub w łapska chirurgów plastycznych. Inna sprawa, że tak w tym jak i każdym innym aspekcie swojej urody bardzo rzadko trafiają się kobiety potrafiące z przymrożeniem oka podchodzić do siebie samych i swoich mniej lub bardziej wyimaginowanych braków bądź niedoskonałości. Tyleż wyimaginowanych co wykreowanych przez lansowany obecnie ideał kobiecego piękna rodem… w sumie to cholera wie skąd :D
Nie przeczę… jędrny duży biust to coś na co aż ślinka cieknie i oczywiście są faceci będący zdeklarowanymi zwolennikami i koneserami dużych rozmiarów lecz najbardziej „cycami” ekscytują się Ci, którzy nie mogą liczyć na żadne kobiece krągłości i znający je tylko z pornosów gdzie tylko w niewielkim stopniu łatwiej trafić na naturalny kobiecy biust niż na dziewice a większość cipek chirurgicznie poprzycinano na jedną modę. Zanim więc zaczniesz się zamartwiać i myśleć o powiększeniu piersi bo Twoje kształtem lub rozmiarem nie podobają się Twojemu facetowi najpierw upewnij się czy nie jest on do tego stopnia uzależniony od pornografii, że przestało go podniecać naturalne piękno tego czym obdarzyła Ciebie natura :)
Według wielu przeprowadzanych w tym temacie sondaży, większość facetów i tak preferuje biust średni czy wręcz niewielki. Ot taki dobrze leżący w dłoni. Jest coś infantylnego i dziewczęcego w „jędrnych cycuszkach” co kręci wielu facetów i chociaż brzmi to może absurdalnie ale duży biust postarza kobietę w nie jednych oczach. Choćby tych szukających w niej swojej małej dziewczynki ? :)
Tak czy siak… bez względu na ich rozmiar, kształt czy wielkość i tak większość facetów podejdzie do nich jak do dania w wykwintnej restauracji. Nie licząc tych nie widzących świata poza pornomacdonaldem oczywiście. Z menu wybieramy sobie brunetkę, rudą lub blondynkę… białą, Azjatkę lub murzynkę w zależności jakie mięsko preferujemy i robimy to bez większego zastanowienia i pomijając zazwyczaj walory smakowe, najważniejszym zaś będzie dla nad SPOSÓB PODANIA.DANIA.. W tym i „cycków” :D
Duże.. małe.. średnie… nie ma to większego znaczenia lub przestaje to mieć znaczenie w momencie gdy czujemy ze są nasze. MOJE!!!
Więc wypnij dumnie pierś kobieto bez względu na to czym Ciebie tam natura obdarzyła aby Twój facet… Twój Pan widział w nich, w ich falowaniu wywołanym Twoim przyśpieszonym oddechem jak bardzo jesteś jego. Bez względu na ich rozmiar i bez względu na to co Ty sama myślisz na ich temat są one Twoją ozdobą i Twoim darem dla niego. Są jego własnością na równi z tym jak Ty do niego należysz. Nie daj mu więc co do tego najmniejszych nawet wątpliwości. Ma widzieć, słyszeć i czuć jak bardzo są jego.
To Ciebie wybrał. Taką jaka jesteś. Z tym co masz. I z tym jakie to masz. Taką Ciebie pragnie i taką pożąda. W twoich rękach (i cyckach) aby czuł, że nigdzie nie znajdzie równie pięknych i równie mu oddanych. Aby nigdy nie zapominał, że najlepsze i najpiękniejsze piersi to te, które mu ofiarowujesz i które czują się jego i nic innego nie ma dla nich znaczenia. Jeśli tego nie doceni i odpowiednio nie nagrodzi odpowiednim ich potraktowaniem to znaczy, że szukał cycków a nie kobiety która jest za nimi.
I chociaż większy biust niewątpliwie daje większe pole do popisu to bardzo często tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wbrew obiegowym opiniom duże piersi wcale nie są mniej wrażliwe na ból i nie znaczy to bynajmniej, że można sobie pozwolić na dużo więcej. Mniejsze piersi mogą wykluczać pewne rodzaje ich wykorzystania i nie ma co do tego najmniejszych nawet wątpliwości, że o niektórych formach torturek można z góry zapomnieć to jednak przy ambitnym i pomysłowym Panu nawet właścicielka „wklęsłej jedynki” nie może czuć się bezpieczna :D
To tekst o cycach czy też może jednak tekst o zaakceptowaniu samej siebie ?:))
Muszę Ci powiedzieć, że kiedyś miałam zamiar napisać podobny tekst ale o penisach.. Bo wszystko co napisałeś odnosi się również do rozmiaru członka i ich mniejszej lub większej akceptacji przez właściciela:))
To mądry tekst i cieszę się, że wróciłeś..
o cycach :D
i o akceptacji. nie tylko o akceptacji samej siebie ale także faktu ze skoro została wybrana to znaczy ze została zaakceptowana.
i masz racje co do kompleksu za małego „małego”.
w jednym i drugim przypadku najlepszym lekarstwem jest zachwyt partnera lub partnerki
„skoro została wybrana to znaczy ze została zaakceptowana” – czemu Ty wszystko z jednej strony?:P)))
a co miałabym powiedzieć JA ?!:)
że skoro został eee dopuszczony do miodku to znaczy , że został zaakceptowany? :D
jako facet przedstawiam męski punkt widzenia. i może tu właśnie pies jest pogrzebany , że tak jak kobiety w temacie piersi tak i faceci w temacie swego ogonka mamy zły punk odniesienia i zły kąt postrzegania? :)
Nie o to do końca mi chodziło.
Założyłeś, że to uległa /slave, nie końca akceptujący swe ciała, powinni być dodatkowo wzmocnieni faktem, iż zostali wybrani i zaakceptowani przez swojego Mastera /Mistresse.
I masz rację.. Skoro kogoś wybieram – akceptuję go w całości i bez oceniania poszczególnych części ciała.
Jest jednak ta druga strona medalu –
Tobie też zależy przecież by być atrakcyjnym dla swojej uległej.
Może nieco w innym wymiarze – ale o to poczucie akceptacji przecież chodzi..
I jeśli kobieta jest Mistresse to zapewniam Cię, że problem cycków wcale nie znika..
obawiam się, że problem cycków nie znika nigdy tak do końca. tak jak i za małego…
tak to już bywa niestety z kompleksami, że jak raz się przypałętają to często są nie do zwalczenia. przy odpowiednim partnerze tylko o nich zapominamy.
zapominając również, jak łatwo kogoś zranić drażniąc nie do końca zaleczoną ranę po jakimś kompleksie.
mniej lub bardziej świadomie szukając i wybierając partnera przy którym będziemy czuć się najpewniej.
czuć jego akceptacje naszej osoby. czuć jego/jej zachwyt nami.
to musi… to powinno działać w obie strony. to w końcu takie ludzkie.
I to Twoje zdanie jest najlepszym podsumowaniem i tekstu i naszej rozmowy.
Chylę czoła Mistrzu.
:P
(z tym lekko zadziornym spojrzeniem, którego pozbyć się nie mogę..)
a dziękuje :)
ale czoła nie pochylaj bo nie będzie widać tego lekko zadziornego spojrzenia :D
choć i na nie pewnie znalazłby się sposób. to ponoć tylko kwestia odpowiedniego przełożenia :D
Przekonałeś mnie :P)
Nie będę się pochylać :P)
i bardzo dobrze :)
szkoda by było tracić z oczu takich oczu :D
Jestem posiadaczką dużych a wręcz ogromnych piersi i mogę jedynie powiedzieć, że to często jest problem i to z wielu powodów.
Od ubrania. Bo zwykły stanik to wydatek rzędu kilkuset złotych i nie mam wyboru trzeba brać to co maja lub czekać miesiącami na zamówienie. Gdy inne mają ogromny wybór krojów, fasonów, kolorów, materiałów u mnie jeśli w choć jeden się zmieszczę to już sukces. Oczywiście o sukienkach, koszulach, płaszczach musiałam zapomnieć. Więc ładne przygotowanie się dla Pana jest kłopotliwe.
Poprzez to, że dźwiganie dużych piersi wiąże się z masą problemów i ograniczeń zdrowotnych. Plecy bolą, więc pewne zabawy odpadają. Nawet zakolczykowanie dużych sutków bywa delikatnie mówiąc kłopotliwe. Nie mówiąc o tym, że mało które klamerki się na nich trzymają.
Po stosunek facetów, niektórzy się wręcz boją tak dużych. To jest fajne popatrzeć na nie, fajnie jest się zabawić na chwile ale na dłużej to już ciężar. Często słyszę, że pewnie mam masę zainteresowanych spotkaniami ze mną, ze pewnie jest wielu amatorów ale jest wręcz przeciwnie.
Oczywiście często spotykam się z głupimi komentarzami typu, że na pewno są sylikonowe. Lub pytaniami czy nie chciałabym pomniejszyć. Ale pomniejszenie to 2-3 razy większy koszt niż powiększenie do tego większe ryzyko i brzydkie blizny więc to wszystko zniechęca.
Mam ogromny biust i lubię zimę gdy można go spokojnie schować :) i nie chodzi tu o akceptacje go tylko o zachowanie facetów na jego widok. I nie tylko facetów dziewczyny zwłaszcza te młodsze, potrafią także rzucić niemiłym komentarzem. Często przy tym nie brakuje wulgaryzmów. Po co się na to narażać? A trudno coś takiego ignorować, gdy jest to w tłumie i takie zachowanie zwraca uwagę, a ja wole być szarą myszką nie prowokować.
Co do wrażliwości to z tym bywa różnie i niezależnie od rozmiaru. Nawet w moim przypadku jednego dnia wystarczy mocniej dotknąć aby lekki ból się pojawił, wystarczy dotknąć sutka abym już „uciekała” a innego dnia można go związać aż będzie siniał, założyć klamerki i to jest ledwo odczuwalne. Więc rozmiar tu nie ma najmniejszego znaczenia.
dziękuję za wizytę i komentarz
tak po prawdzie to usunąłem kilka zdań na temat obfitego biustu i problemów z takowym
z własnego doświadczenia wiem , że kobieta dźwigająca cały dzień taki ciężar może nie mieć kompletnie ochoty na coś więcej a nawet dumne wypięcie piersi może wzmagać ból pleców.
nie chciałem tez wprost pisać, że zachwyt czy zainteresowanie facetów dużym biustem może być bardzo chwilowe i takie na jeden raz. z założenia post miał budować a nie wpędzać w dodatkowe kompleksy te z Was które „nie maja się czego wstydzić”
Dla wielu facetów to jest tylko „ciekawostka”. Sprawdzić, zobaczyć, dotknąć bo nigdy nie mieli doczynienia z takimi. tylko forma eksperymentu.
Nadziejka – napisałaś ” a ja wole być szarą myszką nie prowokować.” .
To błąd.. Nie rób tak.
I nie chodzi mi o to by stale prowokować , tylko by nie być szarą myszką.
Masz piękne , duże piersi – i to nie powód by się ich wstydzić czy ukrywać.
To powód by być z nich dumną.
I powiem Ci z własnego doświadczenia – wszystkie wulgaryzmy i komentarze kończą się z chwilą, gdy posiadaczka tak dużych piersi – emanuje pewnością siebie i spokojem..
Nie zważając i akceptując te wszystkie niedogodności związane z ich wielkością.
A mówi Ci to posiadaczka biustu o rozmiarze I ( w niektórych rozmiarówkach H). (90/125 )
na ulicy wole być szarą myszką, wtopić się w tłum.
Ale cicha woda….
lubie pozować do foto i to pozwala mi się troche z tej szarości „odbić”
nie wstydze sie swojego duzego ciała, ale nie lubie głupich zaczepek i komentarzy.
Nie kazda dziewczyna musi być szczupła zgrabna i płaska.
ja mam specyficzne kształty co też ma swoich miłośników.
Nie każdemu musze się podobać, bo przecież trzeba zrozumieć to że jest to NIEMOŻLIWE. aby trafic w gust każdego.
to że jestem gruba nie znaczy że jestem brzydka :)
Nadziejko – myślę, że to nie w Twoim ciele (jakie by nie było), leży problem..
„Szara myszka” która siedzi w tym umyśle, nie pozwoli Ci cieszyć się sobą i tym co może Cie spotkać.
Trudno jej się pozbyć – wiem.
I słowa, choćby czytane po tysiąckroć – nie pomogą.
Musisz to poczuć – nie zastanawiając się jak Cię ocenią lub skomentują.
Twoje ciało i Twój umysł – muszą stać się jednością a wtedy – wierz mi – wszystko co na zewnątrz – przestanie mieć dla Ciebie znaczenie..
Dziękuje, ale niestety zbyt długo jestem sama i już nie wierze aby to sie kiedykowliek zmieniło. Więc zostaje mi byc szarą myszką, która sie bawi w fotki
a ja Ci życzę by wiara w samą siebie się zmieniła.. a wtedy nie będziesz sama…
I ta kolejność jest tu najważniejsza..
ŻYCZĘ CI MOCNO
Czytam ten wpis po raz kolejny i ciągle zanoszę się do tego, żeby w końcu napisać komentarz.. Coś od siebie i za chole… nie wiem co :P Bo niby sama jestem posiadaczką dość sporego biustu i jak każda kobieta zastanawiam się jakbym wyglądała z mniejszym, albo jeszcze większym :D Jednak jedno jest pewne.. Moje cycuszki są idealne takie jakie są, poniekąd tworzą mnie, dodają pewności siebie. Ciężko mi zrozumieć kobiety, które najchętniej wszystko by w sobie zmieniły, no nie bez powodu jakoś tam nas ta natura stworzyła.. i nie zawsze można mieć wszystko. Wszystkim i tak się nie dogodzi, a z resztą kto by chciał, szkoda czasu i energii.. lepiej cieszyć się życiem :P
może się mylę ale brak pewności siebie płynie z braku akceptowania siebie. a brak akceptowania siebie rzutuje na brak pewności siebie. takie zaklęte koło?
Nie, nie mylisz się.. Ale ja w pełni siebie akceptuję, a duży biust dodatkowo przyczynia się do tego, że tej pewności ma się więcej. Z resztą moja sucza (wredna) natura powoduje, że mam w sobie coś takiego, że wychodzę z założenia, że jak się komuś coś nie podoba to niech nie patrzy :P
szczęśliwe cycuszki, że maja taką szczęśliwą z ich posiadania panią :D
na większą pewność siebie jednak bardziej wpływa zaakceptowanie siebie niż sam rozmiar biustu. kobietom lepiej obdarzonym przez naturę przychodzi to łatwiej albo może tylko szybciej ale miałem okazję poznać i właścicielkę miseczki B bardzo dumnej i zachwyconej swoimi cycuszkami. aczkolwiek ona również wychodziła z założenia , że mają sie one podobać jej i jej facetowi a zdanie innych miała głęboko w poważaniu :)
Ale ja nie powiedziałam, że rozmiar ma wpływ.. Wręcz znam kilka przypadków, gdzie hojnie obdarzona kobieta ma więcej kompleksów niż nie jedna powiedzmy płaska :P Chodzi o to, że jeśli człowiek nie akceptuje siebie ze wszystkimi wadami i zaletami to jakby nie wyglądał to nie będzie się czuł pewnie.
Z własnego doświadczenia wiem, że najtrudniejszy jest pierwszy kontakt, gdy partner pierwszy raz ma okazję zobaczyć Twoje ciało zupełnie nago… ale dotyk, seks.. to wszystko rozluźnia i skrępowanie znika, a później jest już tylko to co jedno drugiemu może ofiarować :D Hmm.. nie wiem czy to na temat, ale tak mi przyszło do głowy :P
jak najbardziej na temat. im jesteśmy pewniejsi i im bardziej siebie samych akceptujemy tym pełniej możemy dać siebie partnerowi.
i skoncentrować się na dawaniu lub/i braniu a nie zastanawiać się czy przypadkiem w tej pozycji nie wyglądamy za grubo lub czy się nam jakaś fałdka nie zrobiła albo czy aby na pewno rozmiar zadowala partnera.
zamiast być z partnerem to jesteśmy ze swoimi kompleksami
Generalnie każdy ma kompleksy, nie zależnie od płci czy wieku. A to za małe cycki, a to za duże, rozstępy, cellulit, za duży brzuch,krzywe zęby itp… Fecet nie wszystko to widzi, baa on tego nie widzi, tylko kobieta swoim gadaniem zwraca uwagę na siebie i na owy problem. Właśnie zwraca uwagę, często żalimy się żeby usłyszeć,że jesteśmy piękne, mamy ładna pupe, wspaniałe piersi. Szukamy słowa dzięki,które Nas dowartościuje i pozwoli zaakceptowa siebie. O wiele łatwiej Nam walczyć z kompleksami,słysząc komplementy, utwierdzać się,że dla męża,chłopaka,Pana jesteśmy piękne,wyjątkowe.
masz absolutna rację. takie kobiece marudzenie bywa prowokacyjne. i niebezpieczne w relacji D/U o czym mam nadzieje już niedługo napisze konkretniej