wieczór przy świecach

   Przewalający się w poniedziałek nad wyspami huragan Ophelia zafundował mi romantyczny aczkolwiek samotny wieczór przy świecach. Przypominając przy okazji o nieodległych już Andrzejkach i konieczności uzupełnienia zapasu świeczek. Niestety nie z naturalnego i zdrowego wosku…

   Parafina też co prawda ma ponoć właściwości lecznicze ale nie umywa się oczywiście do wosku. Nigdy też nie można mieć pewności co do jej prawdziwego składu a co za tym idzie jaki będzie jej efekt w zetknięciu ze skórą. Każda świeczka, nawet od tego samego producenta może spalać się z  ciut inną temperaturą. Pierwsze krople lepiej więc aplikować z większej wysokości aby nie sparzyć i aby cała mogąca towarzyszyć temu rozkosz nie spaliła na panewce. To znaczy na zbyt wrażliwej skórze :)

   Zwłaszcza, że nigdy tak do końca nie wiadomo gdzie spadnie kolejna kropla. Co ma oczywiście swój dodatkowy urok i to dla obu stron spektaklu a doświadczane w ten sposób ciałko ma naturalną tendencję do napinania się przed każdą spadającą kroplą. Drży. Albo wierci się aż się prosząc o związanie :)

   Mogące być wręcz niezbędnym a w każdym bądź razie wskazanym. Skrępowanie i całkowite zdanie się na jego łaskę połączone z efektem kropel powoli aczkolwiek nieubłaganie zbliżających się do co raz bardziej wrażliwych miejsc i świadomość tego co za chwilę może nastąpić… niepewność połączona z pewnością nieuchronności… rodząca nieubłagany i powracający za każdym razem dylemat czy potęgować tą niepewność zasłaniając delikwentce oczka czy też do woli rozkoszować się tą jedyną w swoim rodzaju mieszanką niepewności, ufności, oddania i zafascynowania w jej szeroko rozszerzonych źrenicach…

   To co dla jednych jest nadal niespełnionym marzeniem lub najgorszym koszmarem dla innych będzie zaledwie rozgrzewką czy wręcz stratą czasu. Ograniczeni czasem albo swoimi preferencjami biedą woleli zacząć z grubej rury. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu :)

    Grubsze świeczki, znicze czy kuchenne podgrzewacze dostarczyć mogą jednorazowo dużo większą porcję doznań zamieniając piekące ukłucia spadających jedna po drugiej kropli w prawdziwe smagnięcie lanego wosku lub parafiny. Rozlewające się falami po całym ciele a przy wykorzystaniu różnych kolorów tworzące na ciele prawdziwe, małe dzieła sztuki :)

   Z własnych doświadczeń odradzam jednak stosowanie świeczek zapachowych i dużo większą ostrożność przy stosowaniu kuchennych podgrzewaczy. Te ostatnie są dość tanie i dość szybko przechodzą w stan płynny bo zazwyczaj wykonane są z gorszej jakości parafiny rozgrzewającej się do znacząco wyższej temperatury mogącej nawet spowodować poparzenia. Chemicznie aromatyzowane świeczki też mogą być bardziej gorące a do tego zapach może być tak intensywny, że aż głowa boli. Polewającego również :)

   Najbezpieczniejszy jest oczywiście wosk choćby i dlatego, że działa dezynfekująco więc jeśli nawet dojdzie do poparzenia to zostanie ono automatycznie odkażone co oczywiście nie zwalnia polewającego z odpowiedzialności. Dużo lepiej nadaje się jednak do zafundowania naszej „ofierze” polewania pełną gębą a w każdym bądź razie pełnymi kubkami o ile oczywiście stać nas na zafundowanie sobie takich atrakcji bo na (nie)szczęście wosk bywa dość drogi.

   Świeczki i tym podobne można też oczywiście wykorzystać na inne sposoby i oprócz stymulowania czy torturowania mogą posłużyć również do ćwiczenia cierpliwości. Wieczór przy świecach może wówczas nabrać całkiem innego znaczenia. :)

   Zwłaszcza jeśli świece umieścimy nie na bioderku a w którejś dziurce naszej Uległej. Sobie zapewniając cudowne atrakcje wizualne a jej.. no cóż.. spływające z palącej się świecy strużki będą dla niej na pewno niezapomnianym przeżyciem :)