Tak gdzie jednym do szczęścia wystarczy „papierek lakmusowy”…
innym potrzebna będzie cała tablica :D
powiększenie poniższego obrazka aby poprawnie odczytać symbole też :D
Tak gdzie jednym do szczęścia wystarczy „papierek lakmusowy”…
innym potrzebna będzie cała tablica :D
powiększenie poniższego obrazka aby poprawnie odczytać symbole też :D
…………………………………………………………………………………………………………….
Nie zamierzając się wyśmiewać z autorów/autorek a jedynie traktując ich ogłoszenia jako wyjściową do rozważań na tematy związane z uległością, dominacją, BDSM i szeroko pojętym „klimatem, które mi swoimi ogłoszeniami podsunęli, z góry i na wszelki wypadek przepraszam za urażenie kogoś w ten czy inny sposób. Choćby tylko nie zapytaniem o zgodę na wykorzystanie ich anonsu ale po kilku próbach bez odpowiedzi uznałem to za zwykłą stratę czasu.
……………………………………………………………………………………………………………
Z Anonsów BDSM: „Dam się zamknąć w klatce. Ma ktoś taki sprzęt?”
Klatka… i niby wszystko jest jasne zwłaszcza dla tych dla których jest ona wręcz fetyszem nierozerwalnie związanym z ich wizją BDSM czy to w aspekcie zniewolenia czy uwięzienia. Proste choć w tym właśnie momencie zaczynają się schody bo każdemu na myśl mogą przychodzić całkiem inne skojarzenia powodowane odmiennym podejściem do tego „mebla” samego w sobie jak i do sposobu w jakim chcielibyśmy go wykorzystać. Lub w jaki miałby być wobec nas wykorzystanym. Innymi słowy dla kogo ta klatka miała by być i jakie zadania spełniać. A pomijając już kwestie finansowe to nie każdy miałby miejsce na wstawienie sobie full wypas umeblowania mogącego załatwić większość spraw za jednym zamachem bez zawracania sobie głowy jakimiś szczegółami czy autorka tego anonsu jest zdeklarowaną niewolnicą czy może raczej ma naturę słodkiej „suni” :)
Niewolnica zaś (jak gminna wieść niesie) potrzebuje twardej ręki a więc siłą rzeczy i twardej klatki. A, że nikt jej nie obiecywał zasadniczo żadnych luksusów a raczej konkretne użytkowanie i to jakże często możliwie jak najbardziej intensywne tak więc postawić by trzeba było raczej na funkcjonalność i wielozadaniowość takiego sprzętu nawet kosztem metrażu skoro miała by w niej przebywać głównie w momentach nie bycia używaną. Zadbawszy co najwyżej o możliwość jej używania w każdym momencie bez konieczności użerania się z mniej lub bardziej odmawiającym współpracy zamkiem. :)
A i to tylko przy założeniu, że klatka nie była by wprost i z założenia tylko i wyłącznie narzędziem tortur wprost lub była raczej miejscem do przetrzymania niewolnicy przed lub w trakcie sesji/spotkania. Czy to w ramach „skruszenia” jej samej i jej oporów czy też dla odsapnięcia pomiędzy kolejnymi atrakcjami. Czekającymi oczywiście poza klatką więc im mniej wygodną jej zafundujemy tym chętniej będzie ją dla nas i naszych atrakcji opuszczać. Choć może niekoniecznie tym szybciej i sprawniej biorąc pod uwagę jakie możemy jej zafundować zesztywnienie wybierając taki a nie inny model (a jest w czym wybierać). Zdecydowanie jednak będzie ją tym chętniej opuszczała i to od razu na czworaka? :D
Naszej suni tudzież innym zwierzątkom z założenia trzymanych w warunkach domowych powinniśmy jednakowoż zapewnić zdecydowanie większy komfort również i psychiczny choć niekoniecznie od razu fundując jej aż różową klatkę bo wystarczy, że będzie z nami miała kolorowe a więc również i różowe życie :D
Wszelki dyskomfort fizyczny jest więc nie tylko, że niemile widziany co wręcz niewskazany aby nasze z założenia „żywe sreberko” nic nie straciło na swojej ruchliwości i żywiołowości. W klatce również :)
Dla suni klatka zazwyczaj nie bywa tylko dodatkiem do roli ale wręcz tej roli kwintesencją i jakkolwiek można równie łatwo spotkać także miłośniczki legowisk to nie one są dzisiaj na tapecie. Jest więc klatka dla niej spełnieniem się w roli a co za tym idzie chętnie będzie w niej spędzała dłuższy czas na leżakowaniu (leniuchowaniu?) pomiędzy kolejnymi aktywnościami poza klatkowymi tego czy innego typu uatrakcyjniającymi jej „sucze” życie.
Jest to też wersja przynajmniej z założenia wymagająca najmniej kombinowania bo wystarczy podskoczyć do większego sklepu zoologicznego i bez problemu można dobrać model najbardziej nam pasujący również pod kątem rozmiaru bo w czymś co w założeniu ma i może zmieścić się nawet dog niemiecki… Spora część oferowanych modeli jest w wersji składanej co może być znaczącą wygoda dla tych mogących się cieszyć takimi atrakcjami cokolwiek okazjonalnie.
Sprawdzają się tez doskonale w ramach zapewnienia niezapomnianego klimatu pewnej grupie „małych dziewczynek” a także i niewolnic traktowanych jak największy skarb :)
Sprzętu owego jest więc do wyboru, do koloru. Nic tylko wybierać. Gdy już się wie co wybierać. A także dla kogo wybierać. Przy zamawianiu/poszukiwaniu takowego warto by było choćby tylko oględnie wspomnieć o swojej roli jaką by się chciało w rzeczonym sprzęcie uskuteczniać. Nie zapominając również a może nawet przede wszystkim o choćby tylko zająknięciu się o cenie jaką jest się gotową zapłacić za takie mniej lub bardziej (nie)komfortowe ugoszczenie/przetrzymanie. W dzisiejszych czasach to i o bezpłatne miejsce parkingowe co raz trudniej. Wiadomo… nie ma nic za darmo :D
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Tym zaś, którym na pełnie szczęścia nie pozwalają finanse tudzież metraż którym dysponują zawsze pozostaje przykucie delikwentki do kaloryfera tudzież czegoś innego. Byleby równie solidnego… tak na wypadek wszelki :D
Autorki anonsu będącego inspiracją do tego postu co prawda nie zachęcicie samym łańcuchem ale znajdą się takie dla których jakaś tak klatka będzie tylko niepotrzebną fanaberią i wyrzucaniem pieniędzy w błoto i gustujące w posłaniach albo wręcz w dużo bardziej spartańskich warunkach :)
Sam nie wiem kiedy zleciało te dziesięć lat od rozpoczęcia pisania bloga…
Fajerwerków nie będzie z okazji rocznicy ani też ckliwej przemowy choć niewątpliwie kilku osobom jestem winny podziękowania a znalazło by się też zapewne kilka, którym jestem winny przeprosiny. Ekshibicjonizm nie jest jednak moją najsilniejszą stroną więc tą mała rocznice postanowiłem odreagować zdawało by się w prostszy sposób.
Po przejrzeniu blisko setki gotowych motywów z których żaden nie dawał mi w pełni tego czego szukałem a będąc zbyt leniwy aby samemu przysiąść do stworzenia sobie takowego samemu postanowiłem pójść na łatwiznę.
Biorąc zaś pod uwagę, że prawdziwy facet rozróżnia tylko trzy kolory… :D
Choć samo pociągnięcie ścian na biało poszło gładko to samo wygładzenie wcześniejszych postów aby nie raziły po oczach rozjechaną czcionką zajmie mi niewątpliwie trochę czasu.
Wprowadzenie innych „dekoracji” i upiększeń też choć jedno już jest w „sznurem plecione” :D
„Dekorowanie” czas więc zacząć :D
Wszelkie uwagi tudzież sugestie mile widziane… pomocnice jakąś też bym z chęcią „przytulił” :D
” każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy ” Jose Saramago
Oko ludzkie jest organem tyleż wspaniałym co jednocześnie zawodnym. Bardzo łatwo daje się oszukać na każdym w sumie etapie przetwarzania danych ale niewątpliwie najgorzej wychodzi nam interpretacja tego co nam już w to oko wpadnie.
Albo tego kto nam w to oko wpadnie :)
Rasowy facet w ciągu niecałej pierwszej sekundy potrafi ocenić kobietę pod kątem seksualno-reprodukcyjnym choć i kobiety co raz częściej zaczynają nam w tym dorównywać kroku. Różne są oczywiście kryteria, którymi możemy się posługiwać przy tej pobieżnej ocenie i różne formy „punktacji” lecz właśnie na tym już etapie zazwyczaj podejmujemy wstępną czy wręcz ostateczną decyzję odnośnie przedstawiciela/przedstawicielki płci przeciwnej. Determinując tym samym rodzaj i intensywność dalszej z nią znajomości.
Pierwsze wrażenie bywa oczywiście nie tylko mylące co często wręcz krzywdzące ale zapada w nas tak głęboko, że bardzo trudno jest się go pozbyć. Albo i w ogóle. Zaczynamy postrzegać drugą osobę w pryzmacie tego pierwszego wrażenia wręcz wyszukując potwierdzeń, że się jednak nie myliliśmy. Będąc jednocześnie ślepi na te aspekty jej osobowości, które nam mogły umknąć i po bliższym poznaniu mogłyby burzyć nasz obraz danej osoby. Decyzja już bowiem zapadła i brniemy w to zapatrzeni nie tyle jednak w daną osobę co w nasze o niej wyobrażenie. I tylko wyobrażenie które sukcesywnie budujemy, karmimy się nim a w końcu zakochujemy się w tym naszym wyobrażeniu drugiej osoby. Nie tylko ślepi na mniej lub bardziej oczywiste znaki ostrzegawcze to jeszcze do tego głusi na podszepty intuicji oraz innych. Ignorując i to kompletnie to co nam nie pasuje albo łudząc się nadzieją, że „przecież się zmieni” a na ironię losu zasługuje to, iż rzeczywiście się zmienia. Najczęściej jednak nie tak jak my byśmy tego chcieli. A już najmniej prawdopodobne jest, że się zmieni dla nas ale tą kobiecą mrzonkę celowo ominę…
O ile tylko już od samego początku kobieta nie jest postrzegana przez faceta tylko w roli jednorazowej i z założenia okazjonalnej zdobyczy, czysto seksualnej zaszufladkowanej do folderu „zerżnąłbym” nie tylko, że nie pozostawiającego złudzeń co i nie podlegającemu negocjacjom nawet z samym sobą to w ramach procesu teoretycznie poznawczego z folderu „rżnąłbym” może „awansować” na kandydatkę na partnerkę a nawet żonę i to nawet bez żadnych starań z jej strony Chemia już bowiem zadziałała a mając przed oczyma swoje wyobrażenie o niej facet swoje już wie a proces zdobywania kobiety jednocześnie będzie dla niego procesem wtłaczania jej w rolę jaką jej wybrał i w jakiej już ją widzi. Oczywiście najczęściej rolę matki i żony. I to aż do bólu stereotypową bo właśnie taką ją sobie wyobraził i taką ją już przed oczami. Ślepy na jej rzeczywiste potrzeby i pragnienia bo tymi już manipulował wprost lub pośrednio w procesie podrywu a gdy już dopnie swego to wbrew pozorom wcale nie spoczywa na laurach jak to wrednie suponują kobiety co raczej oddycha z ulgą, że oto udało mu się zapewnić swojej kobiecie idealne otoczenie do spełnienia się w roli żony i matki, którą stała się w jego oczach na długo przed założeniem jej obrączki. Przecież nie zmuszał jej do zostania jego żoną tak jak i nie zmuszał jej do przyjęcia roli jego małej dziewczynki czy nawet porcelanowej lalki , którą powinno trzymać się pod kloszem. Przecież sama tego chciała.
Bardzo często niestety umyka mu przy tym fakt, że nawet w przypadku gdy kobieta rzeczywiście marzy o takiej roli, z nim i dla niego to nie tylko, że automatycznie nie osłabia to jej libido co wręcz może się ono zwiększać. Wręcz rozpalać i potęgować pragnienie czegoś więcej i mocniej no bo przecież ze ślubnym to już nie grzech i takie tam inne. Podczas gdy ona może chcieć i więcej i częściej i to niekonicznie „z wiekiem” o tyle w nim, może budzić się poczucie/wiara/przeświadczenie, że jest wręcz przeciwnie i teraz jej już przecież nie wypada. Zaślepiony wizją jej jaką sobie stworzył oraz wizją świata jaki dla niej zbudował będzie po prostu ślepy na zachodzące w niej zmiany a próba uzmysłowienia mu problemu może być odebrana wręcz jako zamach na jego nieomylność czy próba zburzenia jego przecież tak idealnego świata. Czyli uznana za marudzenie „baby” samej nie wiedzącej czego chce. Ponad jego siły czy chęci może być zrozumienie, „że związek ewoluuje i nasze potrzeby też” i, że to on sam obudził w niej demona.
Jeszcze gorzej ma się zaś sprawa z dominującymi facetami bo my nie tworzymy sobie naszego wyobrażenia o danej kobiecie a raczej wyobrażenie idealnej dla nas kobiety i dopiero do tego stworzonego wzoru przypisujemy potencjalne kandydatki dając bardziej sobie a nie Uległej mniejszy lub większy margines dopuszczalnego błędu. Ślepi na fakt, że ideały nie istnieją ale się je tworzy. I to tworzy wspólnie bo dla większości będzie to oznaczało tylko tyle, że potencjalnie pasującą nam kandydatkę na siłę będziemy starali się wcisnąć w nam pasujące i nam odpowiadające reguły, zasady a tym bardziej praktyki. Siłą rzeczy ślepi na jej potrzeby czy choćby tylko na jej predyspozycje bo oczywiście każda, która by ich jakimś cudem nie akceptowała by ich wprost i na dzień dobry, na pewno nie jest uległa.
A tą, która proces szkolenia i/lub tresury zawali, łatwo i bez skrupułów wymieniamy na materiał bardziej podatny do wciśnięcia w „uniform” szyty nie na miarę kobiety ale na miarę świata, który tworzymy.
Nie tyle więc taki mamy świat jakim go widzimy co może raczej tworzymy sobie świat, przynajmniej ten nasz mały świat, takim jakim my chcemy go widzieć i jaki nam ma pasować. Mniej lub bardziej na siłę próbując wpasować weń innych a w pierwszej kolejności wybraną przez nas kobietę, którą widzimy i tworzymy taką jaką chcemy ją widzieć i jaką nam ma pasować. Jakby na to bowiem nie patrzeć ma być przecież naszą własnością… i powinna być nam za to dozgonnie wdzięczna.
I to bynajmniej nie tylko w klimacie :D