Nic osobiście nie mając do samego Helloween jako takiego a nawet do wszystkich jego „reprezentantów” w postaci wampirów, wilkołaków, czarownic, duchów i upiorów wszelkiego rodzaju…
faunów zwłaszcza płci przeciwnej :D …
czy wszechobecnych od pewnego czasu elfów, skrzatów i krasnoludów… to jednak za każdym razem nieodmiennie ciśnie się na usta „cudze chwalicie/kopiujecie a swego nie znacie” A przecież Polacy (czy szerzej rzecz ujmując Słowianie) nie gęsi i swoje potwory też mają.
I to nawet dużo „ciekawsze” :D
Wszystkie te nasze zmory, topielice, latawice, nocnice i południce. Rusałki i Chcice (!!!) oraz boginki wszelkiego asortymentu, że już tylko te zasadniczo „kobiece” wymienię.
Nie kierując się bynajmniej męskim szowinizmem a raczej męskim zdecydowanie zainteresowaniem :D
Zwłaszcza, że słowiańska uroda nie ma sobie równych… wśród demonic również…
O ile jednak wszelkiego rodzaju zmory mają się nadal całkiem dobrze i nietrudno na taką trafić a i wszelkiego „latawice” i „chcice” też się doskonale odnalazły w czasach dzisiejszych i stanowią zasadniczo łatwy łup o tyle z całą resztą trzeba się już jednak zdrowo napocić aby takową złapać.
Lub złowić :)
Nie zapominając oczywiście, że wszystko co dzikie przed spożyciem/użyciem musi najpierw odpowiednio skruszeć :D
Zbyt leniwym zaś a przede wszystkim tym wszystkim, którzy swoją boginkę już posiadają pozostaje tylko ją odpowiednio na Helloween przebrać/ubrać. A, że niemożliwością jest w sumie znalezienie odpowiedniego przebrania to i problem z głowy oraz wymówka gotowa… aby mieć ją taką jaką ją Natura stworzyła. Czyli nagą :D
No chyba, że nadal jest trochę dzika więc co najwyżej w sznurkach lub w łańcuchach :D