trójkąt bermudzki

 

„Tu nie chodzi o seks:) Bo sam seks to nic ciekawego.”   Planeta

    Uf. Całe szczęście, że nie ja to napisałem bo by znowu było, iż jakąś filozofie staram się tworzyć do tak przecież oczywistego faktu jakim jest (nie)zwykła „wymiana płynów fizjologicznych” lub co gorsza to co oczywiste skrywam za zasłoną dymną uczuć… odczuć, czy tak jak to autorka powyższego napisała… emocji. :)))

   Z tym całym postrzeganiem tak samego BDSM jak i nas w tym „siedzących” jest zaś jak z tym cholernym trójkątem bermudzkim. Prawda już dawno zginęła gdzieś tam po środku. Ba. Dla co poniektórych sprawa ma się jeszcze gorzej bo nawet i tego środka znaleźć się nie da gdyż jak to najczęściej w życiu bywa, tego środka, zwłaszcza „złotego środka” po prostu nie ma. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą relacje międzyludzkie. W zależności od tego jaka osoba stanie na naszej drodze, tak też i zmieniać się może nasz punkt widzenia na wiele spraw. W tym i na to na ile sobie w relacji z tą konkretną osobą możemy pozwolić. I na to, ile zechcemy sobie pozwolić. Nic więc dziwnego, że tak wielu z nas zamiast tracić czas na poszukiwania własnej drogi, stara się korzystać z „gotowców”. Zapominając często, że to co dla innych było dobre nas samych tylko do śmieszności może doprowadzić. A tym samym wpływać na nasze przez innych postrzeganie.

   A z tym postrzeganiem sprawa wygląda „cokolwiek” nieciekawie. Oczywiście ludzie widzą głównie to co chcą zobaczyć i samo to może nam dużo powiedzieć o nich samych. Wszelako, na jednym z wierzchołków naszego bdsm-owego trójkąta bermudzkiego będą oni dostrzegali po prostu wyuzdany seks. I to seks wręcz „nieludzki” (bo zwierzęcy). A przez to preferowany tylko przez „bandę nieudaczników” żerujących na „niedopieszczonych babkach”, którym się po prostu w głowach poprzewracało. Lub też żerujących na takich, co to za dużo już „tego i owego” miały i takie zwykłe i normalne już ich nie rusza. Czyli innymi słowy na „dziwkach”.

   Na drugim wierzchołku będzie postrzeganie tego jako choroby. Wiadomo… masochizm i sadyzm. I to w czysto medycznym wymiarze. Innymi więc słowy, nic tylko izolować bo co do samego leczenia to już zdania podzielone być mogą. Znamienne i znaczące może być tylko to, że za powód owej choroby podawać mogą, iż za rzadko delikwent bądź delikwentka w dupsko za młodu zaliczali a jedną z proponowanych metod leczenia jest dla nich porządne lanie? :)

   I wreszcie na trzecim wierzchołku znaleźć możemy „sekciarstwo”, które to za zasłoną patetycznych wypocin o  innej i to pełniejszej miłości oraz za promowaniem pełniejszego stylu życia, propaguje pornografie i wręcz uskutecznia handel żywym towarem bo na tym przecież polega niewolnictwo, czyż nie?

   Jakże inaczej to wszystko wygląda jak już się jest w środku tego trójkąta. Ale o tym chyba nikogo przekonywać nie muszę. Inna perspektywa ot co. Stąd boki trójkąta są tylko granicami. Albo tymi, których to nigdy przekroczyć nie zechcemy lub wręcz przeciwnie…  granicami do których celowo będziemy dążyć. I to nie po to aby do nich dotrzeć bądź je przekroczyć ale aby je od  siebie odsunąć a tym samym nasz trójkąt uczynić większym i bardziej emocjonującym. Każdy z nas na własne potrzeby może inaczej boki tego trójkąta nazywać bo dla każdego co innego będzie ważne. Samo to tworzy niepowtarzalność i piękno naszego własnego, małego świata. Który możemy tworzyć tak aby nam on dostarczał najwięcej szczęścia i samospełnienia. Świata mogącego być wręcz doskonałym. :)))

   Gdyby nie te cholerne kąty oczywiście. Ostre i przerysowane dla tych co z boku stoją a dla nas samych będących w środku niosące całkiem realne niebezpieczeństwo. Tam gdzie inni „tylko wyuzdany seks” widzą na wierzchołku, od naszej strony czaić się będzie na nas bowiem seksoholizm. Od strony „zboczenia” zagrażać nam będzie uzależnienie się od endorfin i to do tego stopnia, iż bez tych ekstra wrażeń już normalnie nie będziemy w stanie funkcjonować a co za tym idzie nasza pasja i potrzeba na prawdę zamienić się może w chorobę. W narożniku sekciarstwa czyha zaś na nas właśnie sekciarstwo. Szczególnie niebezpieczne dla osób uległych bo ich uległość i oddanie może przejść w zwykłe wykorzystywanie seksualne.

   Ale bez obawy. Wystarczy ten nasz trójkąt bermudzki potraktować jak ring. I jak w boksie…   lawirować i „tańczyć” możemy sobie do woli pomiędzy przez nas samych wytyczonymi linami…    byleby tylko nie dać się zapędzić do narożnika.  :)))

 

19 thoughts on “trójkąt bermudzki

  1. Gdy Kopernik rozpowszechnił swoją teorię, został uznany za nienormalnego i szaleńca. Więc możnaby to potraktować jako komplement :) .

    1. ja w każdym bądź razie nie mam aż takich jak on aspiracji. I chociaż za szerzenie „nowości” spalenie na stosie przez inkwizycje już nie grozi to jednak nadal jest wielu takich co ten proceder z wielka chęcią chciałoby reaktywować :)

    1. a dziękuje za konstruktywna krytykę :)))proces skojarzeniowy Twój za to mnie bardzo zaciekawił. Od metafor geograficzno-sportowych przeszedłeś tak płynnie do „muzykowania”, że aż zazdrość bierze :)))

  2. Moja Droga Milicjo Obywatelska bdsm-u! Ponieważ skonsumowałam sobie posta do kawy i teraz juz tylko pęd zawodowy i tak do wieczora, wypowiem się bardzo ogólnie, a w szczegółach w sprzyjającej chwili wolnej wypowiem się bardziej szczegółowo. Pierwszy i drugi, przede wszystkim drugi akapit GENIALNY! Przy pozostałych mam potrzebę „czepnąć się” tu i ówdzie. Ostatni… punkt widzenia tak bardzo po facetowemu, że już mi to wystarczy za spełnienie prośby o związkach bdsm z punktu widzenia faceta:))) Pozdrawiam porannie i zapowiadam, że wrócę!:)

    1. a nie ma tak łatwo. :)))post zamówiony tak czy siak będzie. co mam Tobie żałować. tylko profilaktycznie z daleka od kawy przy czytaniu !!! :D

  3. Witaj:)Tylko głupcy, idioci twierdzą, ze to jest coś innego. To jest to samo. Uczucia, emocje, pragnienia, namietność, oddanie, uwielbianie, żądza.Tyle tylko że w trójkącie bermudzkim wchodzi w grę fantazja, otwartość, brak granic zwiazanych z wychowaniem, czy realigią. Ale tam tak samo jest troska, zaangazowanie, opiekunczosc, pragnienie i spełnienie. Spełnianie kazdej fantazji z dokładnie tą samą otoczką.Zerszta nie… Ze znacznie wieksza. Bo o ile w normalnym zwiazku nie trzeba widziec drugiej osoby, jej potrzeb, spełniajac obowiazek małzenski. O tyle tam tak.Tam, bez widzenia jej, jej reakcji,, potrzeb, dylematów nie ma nic.Nie wolno zadawać bólu nie przygladajac sie reakcjom, Głebi.Kiedy sie uprawia seks przez dziurę w przescieradle nie trzeba widziec twarzy, miesni, drżenia, uniesien. A tam tak. Bo to one daja najwieksza rozkosz. Nie sam akt, ale zainteresowanie. Ale to niestety zrozumieja tylko Ci, co mysla, widza i czują. Co widza a nie tylko patrzą. A takich jest niewielu:)Pozdrawiam serdecznie:)planeta

    1. I nade wszystko jest wyobraźnia. Bo to ją trzeba mieć, by móc poruszać sie w tym świecie. A jak wiesz z nią u ludzi jest tragicznie:)Buziaki serdeczne:)planeta

      1. z samą wyobraźnia nie jest aż tak źle według mnie ale z jej wykorzystywaniem to już insza inszość. To co napisałaś, to oczywiście prawda choć nie każdy musi czerpać w tych samych proporcjach z doznań przez Ciebie opisanych. Najsmutniej odebrałem zaś stwierdzenie, iż w normalnym związku nie trzeba widzieć drugiej osoby. Poważnie kłóci się to z moim rozumieniem związku ale niestety możesz mieć racje. Też odnoszę często wrażenie, że co raz więcej aspektów naszego życia ulega spłyceniu a nawet uprzedmiotowieniu. W tym i seks i uczucia również. Wychodzi na to, że prawdziwie szczere doznania, relacje i emocje można najszybciej odnaleźć w hmm.. perwersji?

          1. ryzykowne posunięcie bo ta otwartość właśnie może nas pchnąć do „perwersji” właśnie? :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *