Nie ma to jak dobry seks. Bo przecież o to właśnie w tym wszystkim nam chodzi, czyż nie? O porządne wyobracanie Uległej i zaspokojenie naszej męskiej chuci i to w nam najbardziej odpowiadający sposób. A, że tak przy okazji i kobiecie może też coś się z tego dostanie co i jej da spełnienie? To już tylko zysk dodatkowy dla niej. No bo co? Przecież tego właśnie chce i tego potrzebuje. Porządnego i po prostu bardziej wyuzdanego czy wręcz „zboczonego” zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb i pragnień. Przecież sama się na to zgadza aby być naszą seksualną zabawką. Oddając się nam, oddaje swoje ciało na to wszystko co z nim zechcemy zrobić i tak jak zechcemy. I nie ma nic do gadania. Ma być ideałem. Ma grzecznie wystawiać i/lub nadstawiać dupsko (bo jak nie to…). No, bo przecież sama tego chce, czyż nie? I tylko jedno pytanie nasuwa się w tej kwestii uparcie… skoro to takie wszystko proste i nieskomplikowane, to dlaczego tak często te idealne związki szlag trafia?
Seks jest oczywiście w większości przypadków podstawą relacji BDSM. W sporej ich części jest on sprawą najważniejszą a nawet i jedyną. I nie ma w tym oczywiście nic dziwnego ani tym bardziej złego. Od tego przecież zazwyczaj się zaczyna i to w większości przypadków. I u wielu osób na tym i tylko na tym się to kończy choćby tylko dlatego, że na nic więcej sobie nie będą mogły pozwolić lub niczym więcej nie będą zainteresowane. Bywa to częste i u kobiet ale przeważają w takim podejściu oczywiście mężczyźni. My po prostu uwielbiamy upraszczanie sprawy nawet tam gdzie ktoś inny widzi dużo więcej lub też widzi coś zgoła innego. Różnie to zresztą można nazywać w zależności kto się nie będzie zgadzał z naszym zdaniem i podejściem do tematu lub inne mieć będzie spojrzenie na ten temat lub i inny zresztą też… różnicą w podejściu płci do zagadnienia… „typowo kobiecym” komplikowaniem spraw prostych i oczywistych… szukaniem dziury w całym… dorabianiem na siłę filozofii do czegoś tak przecież prostego i oczywistego… zaślepieniem nie pozwalającym dostrzec, że różnić się możemy i różnić się mamy prawo… zaślepieniem, że tylko nasza prawda jest „najprawdziwsza”… lub po prostu chamstwem przejawiającym się w tłumieniu wszystkiego co odbiega od naszego pojmowania i postrzegania świata. No, bo przecież „baba” jest po to aby „dawać dupy”. A Uległa to tylko „cipa” lubiąca i pragnąca ostrzejszego zerżnięcia… I wszystko to piękne… wszystko to takie proste… o ile tylko szczęście nam dane spotkać na naszej drodze kobietę mającą takie same podejście i wizje swojej roli w życiu i w relacji z partnerem.
Problem tylko w tym, że życie nie jest bajką i bynajmniej nie ma gotowych na nie recept. Również, a może przede wszystkim nie ma gotowych recept i w postępowaniu i w podchodzeniu do kobiety. Zakładanie czegoś jako pewnik, jest cokolwiek krótkowzroczne jeśli nie wręcz głupie. Również odnośnie tego czym jest i czym może być BDSM dla Uleglej. Być może będzie od początku i do końca tylko i wyłącznie przeżyciem czysto seksualnym. Czystym rżnięciem bez „zbędnego dorabiania do tego filozofii”. Bywa i tak. I bywa to także równie piękne i emocjonujące. Przeżycie czysto seksualnego zapamiętania się i oderwania się od szarości tego świata. Lub mówiąc mniej poetycko, czysto fizyczne przeżycie mające nam poprawić naszą gospodarkę hormonalną a co za tym idzie dać siłę na znoszenie tej szarości otaczającego nas świata :)))
Będą oczywiście i tacy, którzy twierdzić będą, że sprowadzenie BDSM tylko i wyłącznie do seksualnego aspektu sprawy jest nieporozumieniem a w każdym bądź razie działać może tylko dla niektórych lub działać może tylko na niektóre Ulegle. Ba. Będą i tacy co to nazwą wręcz profanacją nawet. Ale co tam oni przecież wiedzieć mogą… Przecież może być tak prosto i tak pięknie. Może? Oczywiście, że może. I pieprzyć tych, którzy myślą inaczej. A jak nagle się okaże, że dla suni samo wyciągnięcie wacka już nie wystarcza lub nigdy nie wystarczało i czegoś innego od nas i od BDSM oczekiwała, to przecież chętnych nie brakuje. Zawsze można zmienić na inną. I to taką, która nie będzie jakąś „głupią cipą”, która sama nie wie czego chce i na domiar złego nie zna swojego miejsca a co jeszcze gorsze, której wydaje się, że ma prawo myśleć !!!
Oczywiście dla jej „własnego dobra” się jej pozbędziemy choć oczywiście efekt pozostanie ten sam i przez zaślepienie w swoim jedynie poprawnym podejściu do sprawy, zostaje się z wackiem w dłoni… :)))
baba moj drogi to musi jeszcze sprzatac prac i gotowac! bys zapomnial
nie zapomniałem… aż tak głęboko w rozważaniach nie chciałem się posuwać? :D
posuwać – i wszytsko jasne o czym faceci mysla
a to akurat bez podtekstu było !!! :Dale niestety masz poniekąd racje z tym posuwaniem i może właśnie dlatego do posuwania tylko całkiem sporo z nas chce wszystko sprowadzać? :)))
Dlugo jeszcze będziesz tak chrzanił? Wniosek nasuwa sie sam- masz problemy z kobietami w realu. Pozostaje ci fantazjowanie
wygląda na to, że wielce zdeterminowana z Ciebie osoba skoro tak namiętnie wypatrywałeś(wypatrywałaś?) pojawienia się mojego postu po długiej przerwie aby swoje wnioski na mój temat móc wreszcie wyjawić… a, że nie zrozumiałeś/aś nic z tego co napisałem lub podtekst Tobie umknął wiec dla Twojej wygody streszczę… problemów z kobietami nie mam a i fantazjować jakoś też nie muszę. :D
Pytanie brzmiało: jak długo jeszcze będziesz pisał te pierdoły? A wyjawić to ja mogę -zupelnie co innego. A wiesz przecież,że w krakowskiem jest duże bezrobocie…Ale na razie daję ci czas ( czy to prawda, że jesteś dewiantem jak ktoś tu kiedyś wspominał, ale go wykasowałeś?)
A Ty jak długo? :)))Dewiantem? no nie… aż tak dobrze to ze mną nie jest niestety bo to by cholernie życie ułatwiało tak jak to u innych… ja mam tylko takie maluuuuuuuuuutkie zboczenie i uwielbiam rozpieszczać kobiety :)))dosłownie i w przenośni :D
To może napisz coś sensownego, bo z tego co tu czytam masz zaburzenia osobowości i nie jesteś zdolny do stałego związku.
a próbowałeś czytać i to miedzy wierszami? :D
Witaj. To prawda. Nie ma to jak dobry seks. Dużo traci ten, kto o tym fakcie nie wie, kto nie potrafi sie do tego dobrze zabrać. Jesteśmy seksualni i dobrego seksu potrzebujemy. I wiele tracą jego/jej partnerzy. Buziak wielki za to Twoje pisanie:)) :**
dobry seks to ponoć podstawa każdego związku/znajomości ale nie można chyba jednak przeginać i w drugą stronę dopatrując się w każdej znajomości tylko i wyłącznie seksu. w przypadku BDSM to według mnie , jednak zbytnie spłycanie tematu. Lub niechęć czy niemożność dostrzeżenia w tym więcej niż na pozór się wydaje…
zgadzam sie…nie ma to jak dobry sex ;) ale nie „tylko” sex ale „takze” jako wazny „dodatek” do całości.
Tylko tak Anno:) Witaj. Dla mnie seks bez miłosci/uczucia, emocji nie istnieje.Pozdrawiam serdecznie:)
wyjątkami obie jakimiś co prawda nie jesteście w tym względzie bo dla wielu kobiet musi być do tego seksu przynajmniej minimum uczucia. choćby tylko zafascynowanie lekkie mężczyzną. ale prawda też jest i taka, że co raz częściej i kobiety tylko i wyłącznie doznań czysto seksualnych szukają z mężczyznami do których nic nie czuja.
święta prawda!! :)jak dobrze ,że ja mam Pana=męża z którym żyje i jakoś to nie sprowadza się tylko do seksu
widać i według Twojego Pana rola suni nie sprowadza się tylko i wyłącznie do nadstawiania dupci. :)))uległość nie jedno ma przecież imię, czyż nie?
no dokładnie:) ba, pozwolę sobie stwierdzić że ma ich nieskończenie wiele..wszystko zależy od człowieka:) a poza tym cieszmy się z małych, drobnych szczegółów..a potem dojdziemy do lania tyłka:)pozdrawiam
życzę wiec Wam jak najwięcej tych drobnych szczegółów :)))z tego to się w końcu składa…chyba :D
sorki za ,że tak powiem, bezczelność ale chyba to się małpa na gałęzi , jak zwykł mawiać mój tato :D ja jestem tego pewna:)
hehe…tego nie znalem :Di oby ta Twoja pewność nigdy się nie zdewaluowała :D
cóż za rozgoryczenie ??? czyżby humorek nie dopisywał ?
dziękuje za troskę ale jest wręcz przeciwnie i humor mi dopisuje:))to tylko posezonowe zmęczenie dało najwyraźniej znać o sobie i nie stanąłem na wysokości zadania wiec i ironizowanie moje mogłeś/aś odebrać rzeczywiście jako rozgoryczenie:D
posezonowe ? czyżby w tej branży sezon nie był w pełni ? nieważnie bo powiesz ,że czepiam się szczegółów … co do sedna sprawy i końcowej Twojej wypowiedzi ktoś kiedyś powiedział tego kwiatu pół światu więc przebierać jest w czym i kim. Przecież to takie proste i łatwe nie ta to znajdzie się kolejna lub 10 chętnych na jej miejsce .To jest cholerne łatwe dużo łatwiejsze niż utrzymanie tej jednej przy sobie prawda (?)
a wiesz, ze chyba masz racje co do tego sezony? :))ale ja niestety praca a nie przyjemnościami ostatnio żyłem…o to mi chyba właśnie i chodziło. za dużo i za łatwych chętnych ostatnio bywało na role su*ni wiec i nic dziwnego, ze zamiast starać się utrzymać i zadbać o Uległą wielu woli zmienić ja na „nowszy model”. tez zapewne bez dogłębniejszego poznania jej i jej potrzeb bo przecież jak nie będzie pasować to są kolejne chętne?
Hmmm, parę razy w trakcie lektury przytakiwałam zgodnie głową, parę razy zrobiłeś ostry zakręt w wywodach i otworzyłam usta do dyskusji. Kobiety też zmieniają partnerów, którzy nie spełniają ich oczekiwań, nie jesteśmy znowu tak skrajnie biernie zdane na laskę i niełaskę tego, który akurat będzie miał zaszczyt założyć nam obrożę:P:P:P Jedyne, co nas, kobiety, tak naprawdę zniewala, to te durne uczucia, które są nam przypisane jak pierwszorzędne cechy płciowe… A wszelkie Twoje uwagi o tym, jak działa mężczyzna, zawsze chciwie czytam, bo taka wiedza, którą panowie dzielą się na blogach jest niezwykle rzadka, chociaż nie przez swoja rzadkość cenna, tylko przez prawdę z niej bijącą;)) Dziękuję serdecznie w imieniu swojej kobiecej, boleśnie komplikującej natury, co trafnie zauważyłeś;))
Święte słowa, Kropko, święte słowa. Wydaje mi się, że dobry seks i ekscytująca sesja to produkt uboczny tych emocji, które świadomy Domin wykręca na najwyższe obroty i może czerpać z nich garściami dla własnej przyjemności. Bo nam wszystko, co z erotyką związane, zaczyna się i dzieje przede wszystkim w głowie. A że komplikujemy… Wzdech. Ja sobie tak właśnie skomplikowałam niepotrzebnie. No ale co poradzę? Kobietą wszakże jestem ;)
Dzień dobry, Fantasmagorio:) Domin świadomy i sprawny – że tak sobie pozwole dodać, bo to jednak sztuka stworzyć odpowiednia atmosferę. Baby powinno kastrować się z uczuć. Sorry za te skrajności, wiele bym dała, żeby być taką zimną lalą, dla której facet jest tylko środkiem na zabicie czasu.
Całkiem wykastrować z emocji?! E, nieee.. dla mnie to jednak 3/4 frajdy. Wystarczyłoby mi tylko nieco je uprościć :)
na same emocje kagańca się jednak chyba nie da założyć :)))uprościć… niby można spróbować… ale prościej by już było chyba znaleźć odpowiedniego i doceniającego to Pana?
Niestety trudno to stwierdzić na początku znajomości M&O (i nie mam tu na myśli pierwszych paru dni, tylko wiele pierwszych miesięcy), ponieważ zdobywacie nas na czułe słówka, które dla Was (nie czepiam się Ciebie, tylko Twojej płci) mają być po prostu skuteczna metodą na podryw i nie znaczą nic, są tylko zlepkiem jak lep na głupie muchy-baby, a dla nas znaczą to, co kryje się pod tymi słowami w znaczeniu spisanych w poważnym słowniku języka danego.
do tego to chyba i idzie moja droga biorąc pod uwagę co raz częstsze jakże przedmiotowe podejście do seksu wśród młodych i bardzo młodych kobiet… jedni to będą sobie oczywiście chwalić, bo problem z zakochiwaniem się Waszym odpada ale… coś jednak minimum z tych uczuć jednak być powinno bo bez tego to tylko czysta rąbanka będzie a takowa jak wiadomo tylko na bardzo krotka metę może być ciekawa i ekscytująca…
dominowanie to chyba też również i umiejętność przynajmniej częściowego zapanowania nad tą Waszą „kobiecością” , czyż nie? :Dnadal przeważa jednak pogląd , że Uległą się bierze… mało dostrzega ten oczywisty fakt, że im więcej się jej da tym więcej i chętniej się od niej otrzyma… :D
w sumie to post był głownie poświęcony temu, ze kobiety co raz zadziej biernie czekaj aż partner z laski jej jakiś „ochlap” rzuci i po prostu odchodzą od niego gdy w swoim „panowaniu” zbyt egoistyczny i zbyt pompatyczny będzie. powiedzmy, ze powód miałem aby tego wprost nie napisać… przynajmniej na razie :D
Trochę się tu pogubiłam co piszesz do kogo, ale tak czy owak również właśnie to miałam na myśli. Tylko, że faceci zwykle nie mają o tym pojęcia, a ja nie widzę szansy na skuteczną edukację… Chyba skończę wywód, bo tego, co mi się ciśnie na usta i tak cenzura nie przepuści. No, ale za głupote podobno trzeba płacic. Ale wiesz, jak zareaguje wtedy facet?: „Czepiała się”, „Stwarzała problemy”. „Oczekiwała nie wiadomo czego” itede…
Taaak. Skąd ja znam taki układ. Zapomniałeś jeszcze dodać o maleńkiej różnicy, pomiędzy Panem, a damskim bokserem. Właściwie różnica jest tylko jedna – kompleksy.Po tych kilku latach w „klimacie” do smutnych wniosków.1. Mistrzów jest mało, bardzo mało.2. Zaczyna się od słownego pieprzenia (obietnice poznania czegoś wyjątkowego), kończy na wiadomo jakim.3. Niewiele osób dba o więzi Pan-uległa, lub nie potrzebuje ich wcale.4. Znikoma ilość „Panów” rozumie, że uległa to nie worek do bicia i pozbywania się frustracji.5. Wiele kobiet sprowadza się same do roli zbiorniczka, później wymagając szacunku.6. Kompleksy potrafią zniszczyć wszystko. Chociaż uważam, że najważniejsze by Pan nie chciał być Panem z powodu kompleksów. uległa pozbędzie się swoich – z czasem.Nie wiem, może jestem głupia uciekając przede wszystkim w filozofię BDSM, ale jestem pewna, że dla swojego Mistrza zrobiłabym wszystko. Czy szacunek to tak wiele, że trudno okazać go uległej stronie?
szacunek dla strony uleglej to temat rzeka…. a do tego bardzo nie lubiany jak mniemam. zwłaszcza przez facetów. i choć kobiety często same sobie bywają winne za to, ze ten szacunek nie będzie im okazywany to jednak stereotypowe podejście do Was jest po prostu łatwiejsze. Prościej po prostu wielu będzie rozumować tak jak w poście było niż zechcieć się zastanowić czym to może być i coś więcej niż własną rozkosz w tym dostrzec.niech będzie to dla nich doszukiwaniem się filozofii tam gdzie jej nie ma… ich strata… szkoda tylko, ze na Uleglej ich to się odbić może bo zanim ona zrozumie i odejdzie to jej kompleksy mogą się pogłębić lub w nowe popaść będzie gotowa?
Wymowę i przesłanie tekstu mogę scharakteryzować jedynie jako pamflet aluzyjny, dla poglądów i zwyczajów różnej maści domorosłych zakompleksionych masterów, którzy z racji posiadania przyrodzonego „narzędzia seksualnego”, uzurpują sobie prawo do nieomylności.Aż zwątpienie człowieka ogarnia, że dla tak wielu, BDSM zaczyna się, stanowi istotę i kończy na li i jedynie warstwie fizycznej.
całkiem dobrze tekst mój zinterpretowałeś :)))niestety masz tez racje co do zawężania BDSM do tej czysto strony fizycznej. no ale nie wiedza co tracą. szkoda tylko, ze to się czyimś kosztem zazwyczaj odbywa?