Temat użyczania/oddawania jest tak szeroki i narosły tyloma według mnie niedomówieniami i pomówieniami, że za cholerę w sumienie nie wiem od czego by tu zacząć. Słowo się jednak rzekło i coś sensownego napisać by trzeba było… no… powiedzmy, że wypadałoby napisać coś co wydawać by się mogło sensowne przynajmniej dla części czytających :)))
Może więc od początku… przynajmniej jeśli za początek moją drogę w świat dominacji i uległości przyjmiemy. Na tymże zaś moim początku spotkałem się ze stwierdzeniem (tezą?), iż o użyczaniu czy też inaczej o oddawaniu Uległej mówimy w momencie gdy Dominujący/Pan zrzeka się na rzecz innej osoby, chwilowo lub na czas dłuższy części lub całości swoich praw jakimi go jego Uległa obdarzyła lub pozwala osobie trzeciej uczestniczyć w swoich prawach do Uległej na równi z sobą.
W myśl tego nie musi więc od razu chodzić o przyzwolenie na zadawanie Uległej bólu lub wprost o seks, bo chociaż najłagodniejszą to jednak formą udostępnienia będzie już i to tylko, że „inny” bądź „inna” będą mogli naszej Uległej rozkazywać w sprawach całkowicie nie seksualnych. Na jakimś klimatycznym party chociażby. Samo „wystawienie Uległej” w obroży lub klimatyczno-fetysz-owym wdzianku jako służącej każdemu jest więc już udostępnianiem jej innym i bynajmniej nie musi dochodzić do kontaktu fizycznego. Dla wielu już samo wystąpienie tak oficjalnie w roli Uległej będzie niesamowitym przeżyciem. :)))
Niby takie nic a dla wielu i takie nic jest niestety poza zasięgiem gdyż pozostając w stałym związku lub z innych powodów pragnąc/musząc zachować dyskrecje nie mogą sobie pozwolić na taką „ekstrawagancje”. Tam gdzie jedni będą musieli spasować dla innych dopiero zacznie się prawdziwa zabawa. W dodawanie kolejnych osób na spotkaniach klimatycznych gdzie Uległa będzie pełnić oficjalnie role służącej i niewolnicy. Lub pozostając przy zapraszaniu jednego tylko gościa na inne sposoby Uległej służbę taką można uprzyjemniać :)))
Wyzywające i seksowne stroje… obowiązkowa dla niej nagość… spełnianie poleceń gościa również i erotycznych w tym na przykład masturbowanie się na jego oczach gdzie to gość decydować będzie, czy Uleglej dojść będzie można… przyjmowanie bólu od Pana lub własnoręczne jego sobie zadawanie… seks lub oralne zaspokajanie Pana w obecności osób trzecich… aż do robienia wszystkiego co z Panem swoim robi ale na czyichś oczach. Nadal jednak bez kontaktu fizycznego z gościem występującym wyłącznie w roli obserwatora lub „dyrygenta”… mogącego nakazać lub zaproponować „wszystko” oprócz fizycznego zbliżenia z nim czy nawet fizycznego kontaktu. Innymi słowy gość może sobie popatrzeć i „pomarudzić” a i tak cała przyjemność po naszej stronie :)))
Samo zaś oddawanie Uległej do „zadań” czysto seksualnych jest chyba jednak najrzadziej spotykane i z powodów dla których w dzisiejszym poście nie będę jeszcze wnikał, dużo chętniej Pan pozwoli temu innemu lub innej „poznęcać się batem” nad JEGO „sunią” niż dać innemu zakosztować jej słodkości a „suni” pozwolić zakosztować w innym? :)))
Oddawanie się seksualne lub choćby tylko zaspokajanie innego oralnie jest więc w sumie wierzchołkiem góry lodowej całego zagadnienia. Dla wielu najbardziej ekscytującym i dającym największe poczucie władzy nad Uległą a dla Uległej poczucie najpełniejszego przynależenia do Pana i oddania się całkowitego jego woli. Spełnieniem najbardziej skrywanych i najmocniej podniecających fantazji. Być może fantazji częstszych nawet u kobiet i to nie koniecznie tylko u kobiet Uległych niż, wbrew pozorom u dominujących facetów. A już na pewno dużo częściej u kobiet niż u facetów pojawia się fantazja z oddawaniem Uległej innemu za pieniądze? :)))
Do stycznia mogę tylko teoretyzować, czyż nie?! :) Natomiast na dzisiaj mogę potwierdzić z całą mocą, że fantazje, zarówno te o służbie podczas obecności osób trzecich, jak i te o oddaniu mnie do używania osobom trzecim powodują prawdziwą powódź między nogami :) przynajmniej moimi :)
No to ja już zazdroszczę temu trzeciemu…bez względu na to czy będzie li tylko obserwatorem czy uczestnikiem zabawy..
A dlaczego szowinistycznie przyjmujesz, że to będzie on? :P A może ona?! A może i ona i ona?…
Ot, zasugerowałem się prelegentem…ale wtedy moja zazdrość by się przeniosła na Pana…:). Przyznam się, że bardziej chyba oddziałuje na moją wyobraźnie trójkąt z dwoma uległymi..:) ciekawe dlaczego??
Zapomniałem o innej możliwej możliwości: jedna uległa…dwoje „oprawców”…też trójkąt…:)
dlaczego? sprawa dla mnie przynajmniej oczywista ale musisz się w cierpliwość uzbroić bo dopiero w kolejnym poście to wyjaśniać będę :)))
Osz.. POTRÓJNY haremik?! W styczniu?!?! ;))
Ty mi tu greka nie udawaj :D
ja to bym jednak zgoła inaczej widział bo po pierwsze haremy to nie gracka domena jednak… a po drugie w haremie to niewolnice służyły zazwyczaj swojemu Panu ale raczej w solowych występach? :)))
nie znam tego świata bo to i nie moja bajka ale rzeczywiscie tyle kobiet/uległych marzy o tym aby sie prostytułować ?
Myślę, że to nie idzie o sprostytuowanie, ale o specyficzne potrzeby ciała do osiągnięcia jeszcze większej przyjemności ze współżycia…Jedne krzyczą, inne bardziej podnieca miejsce publiczne…tu akurat ból i uległość doprowadza do totalnego odlotu…i tyle
Nie tyle potrzeby ciała co psychiki. Myślę, że tak samo, jak wiele kobiet nie przyznałoby się, że fantazjuje o gwałcie, tak tyle samo nie przyznaje się, że kręci je myśl o „świadczeniu usług” (i to niekoniecznie tylko w powiązaniu z klimatem BDSM-owym). Ale jak wiadomo – fantazja to jedno, a realizacja to już zupełnie co innego i nie ma prostej zależności, że skoro myśli o tym, to znaczy, że automatycznie naprawdę chce tego doświadczyć.
Zgoda…ale to ciało odbiera bodźce, więc po części stymulacja procesu mózgowego zaczyna się na skórze..:)Poza tym nie mam uwag..:)
drogi nemo. jak najbardziej masz racje ale jeśli chodziłoby o nas , gruboskórnych facetów. a i to nie do końca bo przecież o naszej gotowości w dużej mierze decydować będzie najpierw to co zobaczymy i co usłyszymy i to co sobie wyobrazimy?u kobiet zaś ta cześć wizualno słuchowa podparta na wyobrażeniu tego co może się z nią za moment stać (lub kompletna niewiedza tego co się z nią może stać) decyduje w największym stopniu o tym jak na samą pieszczotę czyli dotyk kobieta będzie reagować . ten „wstęp” może prowadzić wręcz do tego iż jedno muśniecie do orgazmu kobietę może doprowadzić. i to niekoniecznie muśniecie stref erogennych bo znam przypadek gdy podniecona „słowem i niepewnością” Uległa osiągnęła orgazm w momencie rzucenia jej na łózko :)))
Co ty nie powiesz? Gadasz jak naćpany.
widać kobiety tak na mnie działają :)))
droga ino… po pierwsze nie mylmy fantazji które nas podniecają i rozgrzewają i często nigdy w życie wprowadzone nie zostaną z marzeniami bo to dwie bardzo rożne sprawy.czy to jednak o fantazji czy już o marzeniu mowa będzie to podniecający w tym aspekcie dla kobiety będzie nie tyle sam fakt prostytuowania się i otrzymywania za to pieniędzy (może to być jednak dla niej bardzo silnym afrodyzjakiem) co raczej o bycie potraktowana/ zrobienie z siebie przysłowiowej szmaty/ku.rewki czy jak to tam zwal. może to być powodowane chęcią dania swojemu Panu całej siebie bez najmniejszych zahamowań ale równie często a może nawet i częściej wypływa z potrzeb i fantazji kobiety a Pan będzie tu tylko organizatorem czy wręcz pretekstem. to temat jednak na osobny post.
W moim odczuciu może być tak, że oddać swoją suni.ę, aby z zaangażowaniem zaprezentowała swoje oraln.e umiejętności innemu mężczyźnie, to jak pochwalić się nowym wypasionym samochodem. „Masz, kolego, przejedź się, zobacz, jaką mam zajebist.ą furę, której Ty na co dzień nie możesz mieć” ;) W lżejszym i nieklimatycznym wydaniu podobnie się ma męskie pławienie się w spojrzeniach pożerających wystrzałowo wyglądającą kobietę, która „jest moja, jest piękna, a wy sobie popatrzcie i pomyślcie jaki jestem przegość, skoro ją mam”.Natomiast, co ja bym mogła czuć, to jeszcze nie wymyśliłam. A raczej nie sprecyzowałam i nie nazwałam, ale w specyficznych okolicznościach… hm, hm.. ;)
Fakt, że kobiety, samochodu i wiecznego pióra się nie użycza…ale wydaje mi się, że ranga użyczenia bryki i kobiety (poniekąd drugiego człowieka) jest zgoła inna…Samochód nie czuje…i nie rozwijając dalej tematu-nie myśli, że ktoś obcy jednak „korzystał”…a sam fakt pozostawia ślad w psychice, lub choćby w pamięci…To już chyba wyższa forma oddania i zawierzenia……….
a to już będzie zależeć kto oddawać będzie i kto będzie oddawanym?
bardzo poprawnie odczytałaś męskie intencje i uwarunkowania ale nie uprzedzajmy faktów… o tym w kolejnym poście będzie :))tak na prawdę to nigdy do końca nie będziemy wiedzieć jak możemy na coś zareagować i czy się w tym odnaleźć nim nie spróbujemy. nie zapominając ze to od osoby/osób z którymi to próbować będziemy w dużej mierze zależeć będzie nasza reakcja…
Takie fantazje pojawiają się u mnie co dzień, ale nie wiem czy bym podołała. No ale może kiedyś jak już dorosne…;)
To nie jest decyzja podobna do zakupu samochodu…Wymaga sporej wiedzy, a nie pójścia na żywioł…i najważniejsze-osoby zaufanej wprowadzającej w klimat…Nie jestem expertem, ale wydaje mi się, że rewolucja w tym przypadku wywoła większą szkodę niż pożytek, a sam fakt będzie miał znamiona zwykłego eksperymentu wiedzionego ciekawością…i przygody
a tam, życie to tylko przygoda, nie ma co robić od razu z tego wielkich rzeczy. Zaufana osoba wystarczy. A reszta jakos sie potoczy. Myślę że decyzja o kupnie samochodu była by dla mnie trudniejsza.
dla odpowiedniej i odpowiedzialnej osoby na pewno byś podołała :))co jeszcze nie znaczy ze spełnienie tej czy innej fantazji okazało by się tym o czym marzysz i czego tak na prawdę potrzebujesz. nie jest wiec „takie głupie” (wbrew pozorom) aby do nowości podchodzić właśnie jak do eksperymentu czy przygody choć to oczywiście w dużej mierze uzależnione będzie i od tego jak siebie sama tak na prawdę widzisz w „klimacie” lub przynajmniej w tym konkretnym jego aspekcie oraz , w czym się jak widzę z Nemo zgadzacie, od odpowiedzialności osoby hmm „nadzorującej”? :)))
Widzę siebie, lecz jeszcze muszę nad tym i nad tamtym popracować. Cały czas się uczę siebie, a dokładniej uczę się poczucia własnej wartości i to mi tylko stoi na przeszkodzie. Ja trochę inaczej patrzę na życie, na BDSM i na wszystko inne. Zupełnie inaczej od innych ludzi, nawet tych z klimatu. Wiem, pomyślisz że każdy patrzy inaczej bo każdy jest inny, jednak zauważam że ludzie z klimatu bardzo prosto podchodzą do wszystkiego, a większość nawet nie po swojemu tylko po innemu, często stereotypowo. Np. co to znaczy profesjonalne BDSM? Że ma się więcej kasy i można kupić cudowne narzędzia tortur? To wtedy jest BDSM? A jak tego nie ma to jest pseudo? Nadal jestem daleko od ludzkości i ich myślenia. Czuje się w ogole jak jakaś anomalia w świecie BDSM i w normalnym świecie również.
profesjonalizm według mnie nigdy nie polega na tym ile kasy się w to czy coś innego właduje a raczej w to ile w to serca i zaangażowania się włoży. wypasione zabawki…cóż… mogą dodać uroku czy czaru sesji ale tak naprawdę nie ważne jest jaki bat zostanie użyty a raczej jaka ręka ten bat będzie trzymać? jak się chce i potrafi to i dłonią tylko „su.nie” do łez rozkoszy i bólu doprowadzić można? :)))
thats true. ;)
lepiej od razu idź do psychoanalityka, po co zwlekać
chciałem ale niestety najlepszy powiedział, że nie może mnie przyjąć gdyż już i tak się przy Tobie wyrobić nie może :)))
ja cie przyjme, ale drogi jestem
Opisany temat jest jakby „obok” poruszonego przeze mnie, może dlatego, że to dopiero „czubek góry lodowej”. ;-)Wspomniana przeze mnie sytuacja, która była inspiracją dla M&O do napisania tego postu polega na tym, że Mąż zgadza się na mój drugi, równoległy związek z Dominującym, lecz nie uczestniczy w tych spotkaniach, nie czerpie też z tego innych korzyści, oprócz świadomości i zadowolenia z faktu, że Jego uległa w pełni się realizuje, również w sferze masochizmu, której to sfery On niemal nie rusza. Tak więc nie podnieca się tym faktem, a tylko akceptuje.Robi to jednak tylko dla mnie, nie dla Drugiego Pana, z którym jestem.Nie jest mi jednak obce to, o czym napisaliście w komentarzach: że Pan jest dumny ze swojej Uległej, z przyjemnością pokazuje ją podczas spotkań i pozwala na pewne względem niej działania. W naszym przypadku jest to użyczanie jako modelki do wiązań, podczas pokazów na zlotach. I znów: robi to dla mnie, ponieważ wie, jak bardzo lubię być wiązana i jak wielkim jest to dla mnie zaszczytem, gdy robią to Osoby bardzo kompetentne, doskonałe w sztuce bondage.I trzecia sytuacja: Oni obaj pozwalają mi pokazywać trzem bliskim mi Osobom zdjęcia zarówno z wiązań zlotowych (gdy jestem w ubraniu), jak i prywatnych (gdy wiążą mnie nago) a także z innych osobistych momentów.I tu już widać wyraźnie, że odczuwają przyjemność iż Ktoś może sobie tylko popatrzeć, a Oni to mają dla siebie i mogą cieszyć się mną na co dzień, czerpiąc garściami. ;-)A moje odczucia? Cóż, jestem po prostu szczęśliwa, wdzięczna – zwłaszcza Mężowi i dumna, że zasłużyłam na zainteresowanie, możliwość służenia i głębokie uczucia tych dwóch wspaniałych Mężczyzn. I nie ukrywam, że dążyłam do tego, że tego właśnie bardzo pragnęłam. :-)
I nawet nie zauważyłaś kochaneńka, że funkcjonujesz jak zwierzątko, ot taka np. małpa albo szympans z ograniczonymi sferami chociażby uczuć wyższych. A ludzkośc tymczasem już „nieco”ewoluowała…Ale nie martw się-zwierzątka też mogą być szczęsliwe, na swój sposób…
I nawet nie zauważyłeś, kochaneńki, a raczej wyobrazić sobie nie umiesz, bo pewnie nie kochasz lub nie dość kochasz, by uszczęśliwić swoją Kobietę, by dawać Jej to, czego naprawdę potrzebuje, że to jest najwyższy stopień Miłości: pozwalać Ukochanemu/Ukochanej rozwijać wszystkie sfery osobowości i pomagać w tym.Ludzie kochający nie traktują Partnera jako swoją własność, nawet w relacji sub/dom. Cieszą się szczęściem współżycia z nim, tym co potrafi im dawać swoją uległością lub swoją opieką (czytaj: dominacją) i sami, nie oglądając się na to, co dostają, dają z siebie wszystko, co potrafią. Dlatego nie są zaborczy i zazdrośni, małostkowi i płascy.Jak to napisano w pewnej starej Książce, dość popularnej na świecie: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, […] nie szuka swego…”Zyczę Ci, Piotrze, byś kiedyś dorósł do takich uczuć lub chociaż ich zrozumienia.
Ona nie zniosłaby takiego traktowania. Nie lubi być uprzedmiotowiona-ma poczucie własnej godności. Ty nie masz i zachowujesz się jak dz…ka. I nie mieszaj, słońce, Biblii do tego porno- bloga.
a dałbyś sobie za to rękę uciąć? :)))na Twoim miejscu nie stawiałbym w zakładzie o to prawej ręki bo mógłbyś zostać i bez kobiety rzuconej jak mniemam za to ze okazało się iż ma przynajmniej mniej lub bardziej „zboczone” fantazje to i bez własnej graby która mogłaby ją zastąpić. te o wysokim poczuciu własnej godności ulegają najszybciej i według wielu najpełniej :)))człowieku. zrozum wreszcie ze pomimo wielowiekowych starań nigdy nie udało się nam nad kobiecą seksualnością zapanować ani tym bardziej jej w kobietach wyplenić. nie chcesz jej po prostu dostrzegać bo być może wzbudza ona w Tobie lęk?
Piotrze, mniej zacietrzewienia, proszę.Nie mówię o tym, że Twoja Kobieta pragnie być uległa (nie wiem tego), lecz być może pragnie innych rzeczy, których Ty nie dostrzegasz, a nawet dostrzegając, uważasz za niegodne, lub też odbierające Ci jakieś „prawa” do Niej (i nie dotyczy to tylko seksu, lecz wszystkich sfer życia).Jedynymi prawami, które ludzie mają wobec siebie są te, które sobie wzajemnie przyznają. Nigdy to nie jest jednak prawo do ubezwłasnowolnienia – a Ty, nie pozwalając Jej realizować Jej osobowości, właśnie Ją ubezwłasnowalniasz.Co do mnie – nigdy nie byłam bardziej czlowiekiem i bardziej pełną, świadomą siebie, uczuciową i wrażliwą kobietą, niż teraz, kiedy żyję w zgodzie z własną naturą i potrafię obdarzać szczęściem ludzi naokoło siebie.Nie tylko tych Najbliższych.Nawet jeśli ktoś czasem, w swoim niepojmowaniu spraw głębokich, nazwie mnie „uprzedmiotowioną”, to przecież nie zmieni to w niczym faktu.Cytaty z Biblii są, moim zdaniem, zawsze i wszędzie na miejscu, bo to własność wszystkich ludzi, mądra spuścizna po Przodkach i każdy kto ją zna, chrześcijanin, czy innowierca, czy też człowiek niewierzący, może czerpać z niej mądrość.I jeszcze mała uwaga: blog, na którym wymieniamy te uwagi nie jest porno-blogiem. Jest jednym z nielicznych w sieci, które propagują, bez epatowania sensacją i przemocą, dominację i uległość. Tłumaczy zawiłe sprawy uczuć pomiędzy wyjątkowymi w swym rozwoju ludźmi.Nie wiem, dlaczego Ty go czytasz, ale jeśli szukasz tu „brudu” i sensacji, to źle trafiłeś.
A to już jakieś subiektywne fantazje. On nigdzie nie pisał co go łączy z tą kobietą . Poza tym nie każda kobieta ma wyuzdane potrzeby. Ale co ty możesz o tym wiedzieć. A blog pokazuje,że autor leczy tu jakąś swoją traumę kosztem naiwnych jego czytelniczek.
Nie napisał nawet, że Ją ma. To są rozważania teoretyczne, ale snute na podstawie Jego sposobu podejścia do ludzi w ogóle: nietolerancyjnego, doszukującego się w nich zła, tam gdzie jest dobro, powierzchownego traktowania i wywyższania się jako „jedyny sprawiedliwy”, potępiający „maluczkich”.Ty, Ann, prezentujesz podobną postawę, pisząc o Autorze blogu.Nie umiejąc zrozumieć, posądzasz o niedostatki w osobowości.Nie musisz tego rozumieć, ale miej szacunek do ludzi.Przepraszam M&O za te „pyskówki” nie na temat, które tu wywołałam, zupełnie wbrew swoim intencjom.
Zdeprawowana- czy znasz Piotra osobiście?? Bo piszesz jakbyś go znała od lat. Co do autora bloga- niestety- jest mi znany nie od dziś. Także z imienia i nazwiska, wiem czym sie zajmuje,a nawet co go skłoniło do pisania tego i wielu innych blogów. Co do szacunku- na to trzeba sobie zaslużyć:)
To ty na mój nie zasłużyłaś, Ann. :-)I chociaż ani ciebie, ani Piotra nie znam osobiście (i dziękuję Losowi, że tak jest), to już z tych kilku zdań, które tu zamieściliście, a raczej steku wyzwisk i złośliwości, a nawet zawoalowanych gróźb, jak to w twoim przypadku nietrudno zauważyć, że na niczyj szacunek z całą pewnością nie zasłużyliście i nie zasłużycie. EOT.Autorowi bloga proponuję usunąć te ostatnie wpisy, skoro nic nie wnoszą do tematu i przepraszam.
O kurde! Szacunek zdeprawowanej – to jakis żart chyba
nie wiem z jakiej się choinki urwałaś bądź urwałeś ale upadek musiał zdecydowanie Tobie zaszkodzić bo nie przypominam sobie abyśmy sobie choćby przedstawieni zostali. jestem tego wręcz pewien bo idiotyzmów byś nie wygadywał/wygadywała o jakiś moich innych blogach chociażby. nie mówiąc już o tym ze moich intencji i powodów do pisania bloga to ja sam nawet nie znam tak do końca :)))
wystarczy, że ja cie znam:), a blogów nie będę wymieniac. A i przyczyny pisania sa mi znane
ależ śmiało… wymieniaj…. chętnie się pośmieje :)))
Też bym chętnie je poznała. Zawsze warto poczytać więcej M&O, niż mniej. :-)Zatem, Ann, nie żałuj sobie (i nam :D).
Piotrze, jeśli tak bardzo razi cię „porno-blog” masz wybór i nie musisz go czytać, ale skoro czytasz to gdzieś w głębi musi cię to kręcić, czyż nie? Pewnie byś chciał mieć taką swoją sunie uległą ktora by na zawołanie klękała i robiła ci loda. Który facet by nie chciał? Ale boisz się bo to nie moralne, nie ludzkie itd. Czemu ludzie nie potrafią zrozumieć że może ktoś inny czerpać przyjemność z bycia zwierzątkiem? Głupota i straszne ograniczone myślenie
Lucy, ty się nie wtrącaj jak inni rozmawiają , bo to brzydko.
Wiesz, ja nie jestem z tych grzecznych dziewczynek, ułożonych które patrzą co wypada a co nie, nie jesteś moderatorem tego bloga. A lubię wszystko to co brzydkie i nie jestem wychowana.
biorąc pod uwagę co ludzkość w procesie ewolucji wyprawiała i nadal wyprawia z tymi uczuciami wyższymi nie zabrzmiało to zbytnio przekonująco :)))czasami aż się wstyd robi i z chęcią wraca się do zwierzęcego instynktu i korzeni? :)))najwyraźniej zaś nie rozumiesz iż „folgowanie” tak pogardzanymi przez Ciebie zwierzęcymi instynktami w tym i własną seksualnością po pierwsze rzadko stanowi w BDSM kwintesencje życia a najczęściej jest tylko odskocznia od szarości i zakłamania „normalnego” świata. pozwala tez z innej zgoła perspektywy spojrzeć i na te uczucia wyższe. uczy w pełni je doceniać.
uznałem, że tak szeroki i wielowątkowy temat wymaga wstępu. właśnie takiego gdyż nasza rozmowa o nim wynikła właśnie z „niedomówienia” i różnic w postrzeganiu samego tego co jest a co już/jeszcze nie jest oddawaniem swojej Uleglej innym? :)))
A co to za składnia panie opiekun. Do szkół waść nie chodził a bloga chce pisać? Ha, ha, ha a co tam słychać u Invenisa. Podobno…cdn.
uwielbiałem w ten sposób mojego polonistę wkurzać i tak już mi jakoś zostało :)))tylko takie małe ale… zwykł on nam również ciągle powtarzać, iż prawdziwe znaczenie ma treść jaką się chce przekazać i to do treści (jak już) przyczepi się człowiek inteligentny i mający coś naprawdę wartościowego do powiedzenia… do ortografii i interpunkcji przyczepi się polonista bo to jego zboczenie zawodowe a do składni czy stylu przyczepi się ktoś kto w ogóle nie zrozumiał treści bo jest najczęściej na dany przekaz za głupi na co by wskazywało to, ze czepia się składni tylko :)))
I tu się mylisz: forma jest po to, by jak najbardziej komunikatywnie przekazac treść. U ciebie forma z założenia służy pogmatwaniu i zatarciu nieco znaczenia. I to tez nie jest bez powodu
zmusza do zadania sobie trudu i myślenia, czyż nie? :)))wiem, że to boli… w końcu niby sadystą jestem według poniektórych więc trzeba dbać o pozory aby ich nie zawieść :D
na dwoje babka wróżyła
Nie blokuj komentarzy ….bo i tak sobie pordzimy, ale niebędzie to już tak przyjemne
ależ to groźnie zabrzmiało… już się boje… :)))a po cholerę mam się bawić w blokowanie komentarzy skoro sam Onet dba o to najlepiej. mam lepsze rozwiązanie ale pewnie się nie pofatygowałeś/aś by przeczytać tekst po lewej. :)))
Przepięknie to napisałaś. Trochę ci zazdroszczę ;)
A, to Lucy napisała chyba do mnie… Jeśli tak, przepraszam, że nie zareagowałam – trochę się gubię w tych „gałązkach” rozbudowanych komentarzy.Jeśli to do mnie – dziękuję Ci bardzo, Lucy. Sama sobie tez zazdroszczę ;-), ale po prostu miałam szczęście, spotykając na swej drodze odpowiedniego Mężczyznę, który nauczył mnie kochać, nie tylko Jego, lecz i siebie – co u uległych kobiet nie jest wcale takie łatwe.Więc szczęście na początek, a potem dużo, dużo pracy, z jednej i z drugiej strony, różne życiowe perturbacje, które łączyły coraz bardziej, a także błędy i wybaczenia… ot – prosta recepta na dobry związek. ;-)
hehehehe. Witaj.Zimny, wyrachowany drań? Za pieniądze. no to jest najlepszy fragment:) I coś w tym jest. Nie dosć, ze przyjemnie, to jeszcze na tym zarobić. To rajcuje. Dobre, dobre… Męski punkt widzenia.Miłego dnia:)
a dziękuje za komplement :)))nie przeoczyłaś przypadkiem, że napisałem, iż jest to częstsza fantazja kobiet a nie mężczyzn? :)))
Fantazja kobiet. Realizacja mężczyzn. :)Ale to w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. chodzi o to, by wszystkim było dobrze. I zeby sie nie zakochała:)Miłego mglistego dnia:)planeta
do spełnienia fantazji bycia za kasę innemu oddaną rzeczywiście potrzebny jest ten oddający ale wbrew pozorom nie musi być to od razu facet. :)))miałem okazje poznać Dominę, która właśnie taką fantazje swojej Uległej spełnia oddając ją za kasę facetom ale tez i kobietom. jak wiec widać nie wszystko to co „złe” na nas mężczyzn tak po prostu zrzucić można? :D
Miłość w języku migowym :)http://www.youtube.com/watch?v=hg7ttvt0Nlk
.
I to chyba największy problem bycia uległą.. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, żeby ktoś mógł mnie komuś oddać do czegokolwiek… Chcę oddaję się sama.
Tyle o ile ból jestem w stanie znieść ze spokojem :P to tego już na pewno nie…
troche mnie nie było więc nie mogłem pociągnąć tego wątku z perspektywy strony uległej. mogę powiedzieć teraz tyle tylko, że bynajmniej nie jesteś wyjątkiem