chłód stali…

  

   Biorąc pod uwagę nasze uwarunkowania historyczne, budujące naszą świadomość a przede wszystkim nasze skojarzenia, dla większości to jednak metal bardziej będzie kojarzył się z niewolnictwem. Do tego stopnia, że u sporej części Uległych to on raczej a nie sznur będzie powodował większe podniecenie a niekiedy wręcz nawet będzie wywoływał swoiste uwielbienie :)

 

    

   I chociaż będą oczywiście i tacy, którzy uważają, że im więcej go lub im w solidniejszej i bardziej tradycyjnej formie niewolnictwa powinien występować… to jednak dla wielu Uległych samo już tylko zapięcie zwykłych kajdanek może być wielce „emocjonującym” przeżyciem. Miedzy innymi dlatego, że będzie to jedno z pierwszych ich doświadczeń.

 

 

  Jako jedno ze swoiście pojętych „zafascynowań” metalem u Uległych można też w sumie potraktować często występujące u nich zainteresowanie piercingiem. Kolczyki w intymnych miejscach ciała traktowane są wręcz przez niektóre z Uległych jak fetysz… choć oczywiście, teoretycznie mają spełniać głównie lub przede wszystkim role ozdoby :)))

  

    

   Na równi z założeniem obroży na szyje, lub prawie na równi z tym, będą też one bardzo często traktowały zakolczykowanie tego najintymniejszego i najwrażliwszego kobiecego miejsca…

 

 

   Pisząc zaś, że traktować mogą to prawie na równi z założeniem obroży, miałem na myśli to, że mając wybór i możliwość przyozdobienia cipeczki kolczykiem, niejedna z nich uzna fakt zakolczykowania tam oczywiście nawet za ważniejszy? :)))

 

wiosna wreszcie…

 

   Przynajmniej u nas i to już na całego… pobocza dróg cale żółte od żonkili i nawet pod domem w bardziej zacienionym miejscu już się rozbudziły…

  
 
…a ze kobietki kwiatki lubią, niezależnie od pory roku zresztą, zawsze warto pamiętać aby je im przynajmniej czasami przynieść. Niekoniecznie z jakiejś konkretnej okazji…
… i włożyć do ślicznego…kształtnego a co najważniejsze, mokrego „wazonika”  :D

 

  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
sprawdza się przy każdej prawie okazji, zwłaszcza jak nie ma okazji…
choć oczywiście z różami trzeba zachować trochę większą ostrożność :)))
 

co kto lubi…

  

   Z cala pewnością, ogólnie w Shibari jak i w samym Kinbaku Shibari, Japończycy doszli do mistrzowskiej perfekcji i nawet osoby nie czujące tego klimatu i nie zafascynowane wiązaniem często przyznają, że jest w tym jakaś swoista magia…

 

 

   … a potem wracamy do naszych własnych „korzeni”. Europa, bogatsza w surowce bardzo szybko „zakochała” się w wyrobach metalowych i skórzanych oraz ich zastosowaniu w niewoleniu. I tak w dużej mierze pozostało do dzisiaj i choć zainteresowanie japońskimi sposobami stale rośnie, to jednak twardo pozostajemy przy stali. Tylko stali, będącej niekiedy wręcz fetyszem również, choć do celów estetycznych i nie tylko, łączymy to ze skorą… to nam chyba bardziej jakoś pasuje do wyobrażenie niewolnicy… :)))

 

 

   Oczywiście różnice są dużo konkretniejsze, pomiędzy naszym a orientalnym podejściem do tematu bo dotyczące i samej filozofii jak i metod. Nie chcąc się dzisiaj w nich zagłębiać powiem tylko, że o ile „styl japoński” polega bardziej na zniewalaniu podciągającym się pod „gwałt”, to nas chyba bardziej kreci niewolenie hmm bardziej kompleksowe? :D

 
 

sama sobie lub niespodzianka dla Pana

  

   W odpowiedzi na wiele pytań w mailach na temat Shibarii zaproponuje na początek wiązanie o tyle atrakcyjne w swojej prostocie co mogące dostarczyć niezapomnianych wrażeń. I to nie tyle na samych sesjach nawet co i na co dzień bo każda z Was bez problematycznie sama może to wykonać. Choćby tylko dla sprawdzenia czy rzeczywiście sznurki mogą jej przynieść satysfakcje. :))

 

    Jedną z głównych atrakcji ma być w tym wiązaniu oczywiście lina wżynająca się w to kobiece najczulsze i najdelikatniejsze miejsce a efekt ten można wzmocnić mocniejszym naciągnięciem liny lub dodając jeden lub kilka supełków w newralgicznym miejscu :)

 
 
  
   Zrozumiały niekiedy strach przed tak bezceremonialnym potraktowaniem najczulszego miejsca można złagodzić stosując modyfikacje tego wiązania dodając za to efekt oplecenia i uniesienia pośladków.
 

 
lub po prostu prowadzać line na zewnątrz cipki :))
 
 
  
zamiast supełków w przedniej części wiązania można zastosować przełożenia sznura nie różniące się niczym od pierwszego kroku przy wiązaniu sznurówek…
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
i powielić ten
krok
 
 
 
a im więcej zrobimy tych przełożeń czy supełków na przodzie tym efekt oplecenia ciała będzie bardziej odczuwalny i tworzący coś na kształt gorsetu
 

 

   I co może dla wielu z Was będzie dodatkową atrakcją… wiązanie to nie ogranicza się wyłącznie do sesji ale może być stosowane i na co dzień. Można w nim więc iść na zakupy dla Waszej własnej przyjemności…

 
 
lub sprawić niespodziankę Panu udając się na spotkanie w takim własnoręcznie wykonanym stroju :D

 

inny wymiar Bondage

  

   W wydaniu obecnym Bondage to już nie tylko wiązanie jako takie ale często w swojej formie przemienia się w artystyczne sploty co pokazywałem w zeszłym tygodniu. Może też mieć wymiar bardziej „praktyczny” czego przykładem są choćby już pokazywane poprzednio majteczki… choć ze sznurka można upleść oczywiście również inne części „garderoby” :)

 

.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
choć niewątpliwie największym zainteresowaniem i popularnością cieszą się gorsety.
.

                   

                        

 

 

 

 

 

 

 

 

a później… coś w sam raz na klimatyczne party :)))

 
 

sznura czar i piękno…

 

Dla jednych będą to małe dzieła sztuki…   dla innych tylko wyższa szkoła jazdy…

 

 

bez względu jednak jak to będziemy postrzegać…

 

                            

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
nie zapominajmy nigdy, że pod sznurem mamy delikatną i wrażliwą osobę…
 

 

dla której może nie być to sztuka dla sztuki a tylko jednym z wyrazów jej uległości…
i to nie tym najważniejszym…
ale…

ŻYCZĘ MILEJ ZABAWY  :)

 

The Secretary

 

    
Choć „sekretaryzm” jak to zwykł mawiać mój przyjaciel ma wiele obliczy…
 
 
       

 

 

 

 

 

 

 

to liczy się oczywiście jedynie tylko to „słusznie poprawny”…

 
  z Maggie Gyllenhaal 

oczywiście :)

 

 

 

 

    

 

   Film zasługujący już chyba na miano kultowego i rozbudzający niejedno uległe serduszko… oraz marzenia i fantazje… i nadzieje? Niekiedy trudno powiedzieć czy bardziej o idealnym Panu czy o idealnej służbie…

  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Aczkolwiek według mnie chodziło w tym filmie o głębszy wymiar i dlatego też jest jednym z ulubionych dla wielu Uległych to czy zastanawialiście się kiedyś jak ta historia dalej mogła się potoczyć?
 
Cóż. Mój złośliwy przyjaciel w nawiązaniu do mojego ostatniego postu znalazł niedopowiedziany finał. :)
 
Tak się jeszcze w filmie zaczęło…

a tak się skończyło? :)

  

 

a może ktoś zna inne jeszcze zakończenie? piszcie a dołączone fotostory z chęcią u siebie zamieszczę :D

PS. zamieszczone „alternatywne zakończenie” pochodzi z obecnie już szeroko dostępnej wersji reżyserskiej filmu.

 

Zwierzątkiem być…

  

   Sprowokowany komentarzem pod moim postem „…okiem kota…” muszę się przyznać, że choć kociaki lubię… w odpowiednim wydaniu oczywiście… a i wyzwanie mogło by być samo w sobie niewątpliwie pasjonującym to jednak… chyba tylko sobie popatrzę…   :)))

 

 

   Niezaprzeczalnie kocia natura zaadaptowana do  ANIMAL ROLE-PLAY ma swoje uroki bo jak tu się oprzeć takiej mruczącej i ocierającej się o nogi kotce napraszającej się o pieszczoty? :))) Co kto lubi jednak i co komu bardziej będzie współgrać z jego naturą. Wcielanie się w role samo w sobie jest częstym elementem spotykanym w BDSM. Również wcielanie się w role zwierząt dopasowanych do natury Uległej i upodobań jej Pana. Jednym wiec rola kotki przypadnie najbardziej do gustu… inna zaś będzie wolała zostać krówką.. i to koniecznie CZĘSTO dojoną :D

 

         

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Innym zaś najbardziej zasmakuje rola króliczka. I marchewki oczywiście.
Pod warunkiem, ze nie tarte :)))
 
 
 
   Równie „ekscytująca” może więc też być dla kogoś rola lisiczki a tym bardziej kucyka…
 
 
 
Pozostawiając każdemu z Was z osobna wybór… osobiście jednak pozostanę przy suczkach :)))
 
        
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
I nie zamierzam się nawet tłumaczyć dlaczego :)))
 
   Do samego PONY-PLAY na pewno jeszcze powrócę jak też i w ogóle do ANIMAL ROLE-PLAY. Temat jest zbyt obszerny aby go objąć w jednym poście bo mógłbym nie tylko Kropkę zmusić do czytania na raty :)))
 

…okiem kota…

 

Powszechnie wiadomo, że koty zwykły własnymi ścieżkami chodzić więc i starania fotografa mogą mieć przy tym w głębokim poważaniu…

 
 Nie mniejsza jest również i ich ciekawość… :)))

 

 
Z całą też pewnością jak nikt potrafią się nieźle ustawić :)))
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
A co jeśli kotów nie lubimy? Cóż… zawsze jeszcze pozostają kociaki do wyboru :)))

 

i nauczenie ich dobrych manier oraz gdzie jest ich miejsce :D