wyobrażenie

” każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy ”   Jose Saramago

 

  Oko ludzkie jest organem tyleż wspaniałym co jednocześnie zawodnym. Bardzo łatwo daje się oszukać na każdym w sumie etapie przetwarzania danych ale niewątpliwie najgorzej wychodzi nam interpretacja tego co nam już w to oko wpadnie.

Albo tego kto nam w to oko wpadnie :)

  

   Rasowy facet w ciągu niecałej pierwszej sekundy potrafi ocenić kobietę pod kątem seksualno-reprodukcyjnym choć i kobiety co raz częściej zaczynają nam w tym dorównywać kroku. Różne są oczywiście kryteria, którymi możemy się posługiwać przy tej pobieżnej ocenie i różne formy „punktacji” lecz właśnie na tym już etapie zazwyczaj podejmujemy wstępną czy wręcz ostateczną decyzję odnośnie przedstawiciela/przedstawicielki płci przeciwnej. Determinując tym samym rodzaj i intensywność dalszej z nią znajomości.

   Pierwsze wrażenie bywa oczywiście nie tylko mylące co często wręcz krzywdzące ale zapada w nas tak głęboko, że bardzo trudno jest się go pozbyć. Albo i w ogóle. Zaczynamy postrzegać drugą osobę w pryzmacie tego pierwszego wrażenia wręcz wyszukując potwierdzeń, że się jednak nie myliliśmy. Będąc jednocześnie ślepi na te aspekty jej osobowości, które nam mogły umknąć i po bliższym poznaniu mogłyby burzyć nasz obraz danej osoby. Decyzja już bowiem zapadła i brniemy w to zapatrzeni nie tyle jednak w daną osobę co w nasze o niej wyobrażenie. I tylko wyobrażenie które sukcesywnie budujemy, karmimy się nim a w końcu zakochujemy się w tym naszym wyobrażeniu drugiej osoby. Nie tylko ślepi na mniej lub bardziej oczywiste znaki ostrzegawcze to jeszcze do tego głusi na podszepty intuicji oraz innych. Ignorując i to kompletnie to co nam nie pasuje albo łudząc się nadzieją, że „przecież się zmieni” a na ironię losu zasługuje to, iż rzeczywiście się zmienia. Najczęściej jednak nie tak jak my byśmy tego chcieli. A już najmniej prawdopodobne jest, że się zmieni dla nas ale tą kobiecą mrzonkę celowo ominę…

   O ile tylko już od samego początku kobieta nie jest postrzegana przez faceta tylko w roli jednorazowej i z założenia okazjonalnej zdobyczy, czysto seksualnej zaszufladkowanej do folderu „zerżnąłbym” nie tylko, że nie pozostawiającego złudzeń co i nie podlegającemu negocjacjom nawet z samym sobą to w ramach procesu teoretycznie poznawczego z folderu „rżnąłbym” może „awansować” na kandydatkę na partnerkę a nawet żonę i to nawet bez żadnych starań z jej strony Chemia już bowiem zadziałała a mając przed oczyma swoje wyobrażenie o niej facet swoje już wie a proces zdobywania kobiety jednocześnie będzie dla niego procesem wtłaczania jej w rolę jaką jej wybrał i w jakiej już ją widzi. Oczywiście najczęściej rolę matki i żony. I to aż do bólu stereotypową bo właśnie taką ją sobie wyobraził i taką ją już przed oczami. Ślepy na jej rzeczywiste potrzeby i pragnienia bo tymi już manipulował wprost lub pośrednio w procesie podrywu a gdy już dopnie swego to wbrew pozorom wcale nie spoczywa na laurach jak to wrednie suponują kobiety co raczej oddycha z ulgą, że oto udało mu się zapewnić swojej kobiecie idealne otoczenie do spełnienia się w roli żony i matki, którą stała się w jego oczach na długo przed założeniem jej obrączki. Przecież nie zmuszał jej do zostania jego żoną tak jak i nie zmuszał jej do przyjęcia roli jego małej dziewczynki czy nawet porcelanowej lalki , którą powinno trzymać się pod kloszem. Przecież sama tego chciała.

   Bardzo często niestety umyka mu przy tym fakt, że nawet w przypadku gdy kobieta rzeczywiście marzy o takiej roli, z nim i dla niego to nie tylko, że automatycznie nie osłabia to jej libido co wręcz może się ono zwiększać. Wręcz rozpalać i potęgować pragnienie czegoś więcej i mocniej no bo przecież ze ślubnym to już nie grzech i takie tam inne. Podczas gdy ona może chcieć i więcej i częściej i to niekonicznie „z wiekiem” o tyle w nim, może budzić się poczucie/wiara/przeświadczenie, że jest wręcz przeciwnie i teraz jej już przecież nie wypada. Zaślepiony wizją jej jaką sobie stworzył oraz wizją świata jaki dla niej zbudował będzie po prostu ślepy na zachodzące w niej zmiany a próba uzmysłowienia mu problemu może być odebrana wręcz jako zamach na jego nieomylność czy próba zburzenia jego przecież tak idealnego świata. Czyli uznana za marudzenie „baby” samej nie wiedzącej czego chce. Ponad jego siły czy chęci może być zrozumienie, „że związek ewoluuje i nasze potrzeby też” i, że to on sam obudził w niej demona.

 

    Jeszcze gorzej ma się zaś sprawa z dominującymi facetami bo my nie tworzymy sobie naszego wyobrażenia o danej kobiecie a raczej wyobrażenie idealnej dla nas kobiety i dopiero do tego stworzonego wzoru przypisujemy potencjalne kandydatki dając bardziej sobie a nie Uległej mniejszy lub większy margines dopuszczalnego błędu. Ślepi na fakt, że ideały nie istnieją ale się je tworzy. I to tworzy wspólnie bo dla większości będzie to oznaczało tylko tyle, że potencjalnie pasującą nam kandydatkę na siłę będziemy starali się wcisnąć w nam pasujące i nam odpowiadające reguły, zasady a tym bardziej praktyki. Siłą rzeczy ślepi na jej potrzeby czy choćby tylko na jej predyspozycje bo oczywiście każda, która by ich jakimś cudem nie akceptowała by ich wprost i na dzień dobry, na pewno nie jest uległa.

  

   A tą, która proces szkolenia i/lub tresury zawali, łatwo i bez skrupułów wymieniamy na materiał bardziej podatny do wciśnięcia w „uniform” szyty nie na miarę kobiety ale na miarę świata, który tworzymy.

   Nie tyle więc taki mamy świat jakim go widzimy co może raczej tworzymy sobie świat, przynajmniej ten nasz mały świat, takim jakim my chcemy go widzieć i jaki nam ma pasować. Mniej lub bardziej na siłę próbując wpasować weń innych a w pierwszej kolejności wybraną przez nas kobietę, którą widzimy i tworzymy taką jaką chcemy ją widzieć i jaką nam ma pasować. Jakby na to bowiem nie patrzeć ma być przecież naszą własnością… i powinna być nam za to dozgonnie wdzięczna.

   I to bynajmniej nie tylko w klimacie :D

 

Władza…

„Wszystko na tym świecie kręci się wokół seksu za wyjątkiem seksu.
W seksie chodzi o władzę”    Oscar Wilde (ponoć)

    A może powinno być, że w seksie najbardziej kręci nas właśnie władza? Albo oddanie władzy nad sobą w czyjeś ręce? I to nie tylko w klimacie przecież choć tu jest to oczywiście najbardziej zaakcentowane. Często wręcz przerysowane. Wszystkie te meble i sprzęty, kajdany i łańcuchy, obroże i stroje, baty, pejcze i inne narzędzia tortur… lub rozkoszy. Zabawki z seks shopów mniej lub bardziej trącające chińszczyzną lub „niemieckim underground-em”… Może to wszystko ma drugorzędne znaczenie i pełni tylko rolę mniej lub bardziej podniecających czy stymulujących dodatków. Fetyszem zaledwie. Może jest tylko mniej lub bardziej potrzebnym narzędziem aby pokazać nie tyle kto tu rządzi a raczej to jak rządzi?

   Tak na prawdę zaś ważne jest tylko to ile siebie i ile z siebie jesteśmy w stanie dać drugiej osobie?

   Ile z siebie i ile siebie chcesz, możesz czy potrafisz mu dać. Ile gotowa jesteś oddać mu swojej wolności  a  niejednokrotnie  idącej  z  nią w parze godności. Na ile jesteś gotowa złożyć na jego ręce a niekiedy i barki decyzyjności za siebie. Czy dasz mu zawładnąć tylko swoim ciałem  aby być jego seksualną zabawką lub niewolnicą aby je brał, posiadał i używał wedle swojej woli… ale tylko w obroży i na smyczy którą będziesz mu podawać dopiero po przekroczeniu progu sypialni czy pokoju hotelowego… czy może chcesz aby zawładnął nie tylko Twoim ciałem ale również przywłaszczył sobie Twój umysł i Twoją duszę a nawet całe życie?

Być może chcesz i możesz pozwolić mu aby tylko rozbierał Cię i to bynajmniej nie samym wzrokiem. Być może jednak jak to napisała Kropka pragniesz grę wstępną rozpocząć już otwierając szafę przed spotkaniem?  Gdy to ON narzuca Tobie jaki konkretny strój masz mieć na spotkanie w danym dniu i decyduje o całości lub tylko o jego szczegółach. Nawet tylko ulegając mu na ten określony czas oddajesz mu władzę nad ciałem. JEGO ciałem. W tym i nad stopniem jego rozebrania lub ubrania.

   Być może i nawet to tylko jest dla Ciebie za dużo bo będąc silną i niezależną kobietą szukasz w nim tylko zapomnienia i odreagowania a zrzucenie przed nim TWOJEGO ubrania lub zdjęcie go z Ciebie przez niego jest dla Ciebie symbolem. Jakbyś wraz z ubraniem zrzucała z siebie swoją dumę i niezależność. Oddając mu tylko swoje ciało, swój ból i swoje podniecenie. Być może nawet bezgranicznie ale za to w określonych granicach czasowych…

   Być może pragniesz jednak BYĆ jego a nie tylko BYWAĆ. Oddając mu siebie bezgranicznie w trakcie spotkań chcesz i możesz być jego również pomiędzy. Może trochę mniej… chcąc lub potrzebując odrobiny wolności i niezależności chcesz jednak czuć jego nieustającą obecność nawet gdy nie ma go przy Tobie. Nie rozstając się z drobiazgami przypominającymi Tobie, że do niego należysz a czas spędzany bez niego jest tylko formą przygotowania Ciebie na kolejne z nim spotkanie gdy będziesz z nim i jego najpełniej jak to tylko możliwe…

   Być może pragniesz jednak a wręcz potrzebujesz aby nie tylko Ciebie rozbierał ale wręcz ubierał chcąc być jego w każdej sekundzie swojego „nowego” życia w którym pragniesz złożyć całą siebie w jego ręce. Aby był on spełnieniem Twojego życia a nie tylko jego dopełnieniem gotowa jesteś oddać mu całą władzę nad sobą. Tak nad swoim ciałem jak i duszą. Pragnąc jemu oddać decyzyjność co do siebie i to nie tylko w kwestii stopnia ubrania czy rozebrania ale w każdym nawet najdrobniejszym szczególe pozwalając mu decydować o każdym aspekcie Twojego życia. Szukając w nim nie tylko Pana i Władcy ale również i swojego bezpiecznego miejsca choćby tylko u jego stóp.

   Być może sama nie wiesz jeszcze czego tak na prawdę byś chciała i czego potrzebujesz do szczęścia co jest oczywiste zwłaszcza na początku drogi gdy więcej jest gdybania niż wiedzy o samej sobie i wszystko albo prawie wszystko może zależeć od tego kto stanie na Twojej drodze i jakie marzenia w Tobie rozbudzi. Ani tym bardziej jakie rozbudzi to w Tobie uczucia do niego…

   Masz prawo tego nie wiedzieć nawet i później bo tylko czas przynosi odpowiedzi na takie pytania ale bez względu na to czy się to Tobie podoba czy nie już od samego początku powinnaś wiedzieć NA ILE możesz sobie pozwolić bo rzadko kto jest zawieszony w próżni. Każdy nasz krok, każda decyzja może mieć nieodwracalne skutki dla innych. W tym i dla Twoich bliskich, którzy nie zrozumieją Twoich decyzji i potrzeb. Których możesz zranić swoimi decyzjami.

   Droga do wolności jaką daje samoświadomość i samospełnienie poprzez poznanie siebie to droga egoizmu. Często samotna choć w oparciu o kogoś kto daje nam siebie często nie mniej niż my sami dajemy siebie jemu. Lub jej. To droga pełna wyrzeczeń nawet po tej stronie bata. Droga pełna pytań i nie na wszystkie znajdzie się odpowiedzi nawet po dotarciu do jej końca będącego zarazem początkiem kolejnej drogi, kolejnego etapu tej drogi.

   W  życiu nie ma nic za darmo.

   Tym bardziej warto się więc zastanowić i to możliwie jak najwcześniej jaką cenę jesteś w stanie zapłacić a co za tym idzie na ile możesz sobie pozwolić. Również i jemu bo chociaż na swojej drodze spotkasz wielu oszołomów chcących Ciebie tylko wykorzystać to ten przy którym rzeczywiście chciałabyś kontynuować swoją drogę też przecież ma uczucia nawet jeśli robi za zimnego drania tylko od bata.

 

 

Kółka wzajemnej adoracji…

Kółka wzajemnej adoracji…

KOBIET DLA MĘŻCZYZN…   MĘŻCZYZN DLA KOBIET…   KOBIET DLA KOBIET…

(te ostatnie najgorsze)

Brzmi znajomo? Przypomina to jak Wy sami zaczynaliście swoją przygodę z czatami? Nie ważne na jaki trafiamy. Czy zwykły czy klimatyczny.

WSZĘDZIE JEST TEN SAM ”SHIT”

Nie będę już opisywać jak bardzo trzeba tam uważać, aby ŻYCZLIWY/WA nie wbiła noża w plecy .

   A wbijają za samą inność… za to, że jesteś szczery… za to, że bezkrytycznie nie podzielasz ich punktu widzenia nawet jeśli tylko potrzebujesz czasu aby to przetrawić… za to, że odmawiasz zbliżenia się do siebie. Bo po prostu nie masz ochoty by tak ryzykować albo UFAĆ. Za to, że jeszcze nie wiesz kim tak na prawdę jesteś…

   Niestety w internecie możesz być kim chcesz. Nikt nie zabroni ci bycia TROLLEM. Albo wręcz GURU więc znajdą się i tacy którzy uważają to co piszą za świętość a wokół nich zbiera się szybko grupka WRON i na jedno hasło rzuca się do ataku…

   Ostatnio spotkałam się z takimi wronami. Było mi niezmiernie przykro ponieważ zarzucono mi KŁAMSTWO i bycie TROLLEM . Ponieważ nie chciałam się dzielić danymi swojego byłego „oprawcy”, aby tamci mogli SIEBIE (!!!) nawzajem przed NIM ostrzegać.

PFFFFF PFFFFF !!!!

   Nie docierało do nich, że ten mój były/niedoszły PAN i owszem skrzywdził mnie, bo nie  wyczul  mnie  i  moich  potrzeb. Nie  oznacza  to  aby  go  od  razu napiętnować !

   POMYLIŁ SIĘ. Ja zresztą też i sama potrzebowałam czasu i pomocy aby to zrozumieć, że nie byłam z nim do końca szczera. Sama potrzebowałam czasu aby zrozumieć, że wiele kobiet lubi to co ON im dawał.

   Więc po co mam go PIĘTNOWAĆ, bo lud pragnie LINCZU!!!

   I wtedy się zaczęło najlepsze… zaczęto mówić, że zmyślam… że po takich przejściach powinnam milczeć kolejne 2 lata (wyć w poduszkę?)… bo o takich rzeczach nie mówi się od razu.

   BO CO ?? BO WY TEGO CHCECIE? BIEDNA SKRZYWDZONA ISTOTA… POKUTNICA….

   A właśnie że nie!!!!!!!!!!!!

   Jestem SILNĄ KOBIETĄ która nie trzyma urazy lecz stara się ZROZUMIEĆ działania nawet te krzywdzące… Nie wykasuje już tego. Nie zapomnę nawet gdybym chciała. Odnalazłam jednak w końcu spokój duchowy, kiedy mogłam to z siebie wyrzucić. Poczułam się wolna i już nie sama .

   Swoją potrzebą szczerości na własne życzenie naraziłam się na kontakt z wieloma pseudo słuchaczami których nie tylko nie interesowało to co czuje i to czego szukam a tylko dbających o to abym znowu poczuła się jak KUPA (nieszczęść?). Zaczęłam w dodatku podejrzewać, że to ze mną jest coś nie tak.

   Dzięki swojej szczerości poznałam też jednak wiele wartościowych osób, które nie oceniały mnie a co najważniejsze nie narzucali mi swojego punktu widzenia. Nie narzucali tego jaka mam być i co mam myśleć i na całe szczęście szybko POSTAWILI MNIE DO PIONU

DZIĘKUJĘ

Dziękuję z całego serca że JESTEŚCIE .

Że mnie wspieracie

nieRozważna

 

jak na tacy

  

   Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie… wreszcie czułam się sobą !!!

   Udana rozmowa, którą raczyłam znowu okrasić swoimi ZDJĘCIAMI… ba nawet zdarzało mi się pod wpływem EMOCJI nie MÓZGU nagrać jakiś FILM o zabarwieniu erotycznym pokazującym NIEŚWIADOMIE(!!!!!) Gdzie mieszkam !!!!!!!! ….

   Do tego stopnia byłam ZAŚLEPIONA POTRZEBĄ, że wysłałam mu nawet jakiś dokument na którym widniały czarno na białym moje DANE OSOBISTE !!!!!!!!!

   Kiedy się zorientowałam co zrobiłam szybko wykasowałam niestety ktoś mógł zapamiętać i to był problem……

   Ponieważ czułam się tak dobrze, DOCENIONA , POŻĄDANA, że z zaślepienia czułam, iż chcę mu dać SIEBIE jak na tacy …..

 

   Oblałam się zimnym potem kiedy powiedział:

   „Zdajesz sobie sprawę, że teraz po tym od Ciebie uzyskałem, bez najmniejszych problemów mógłbym Cię odszukać i ZMUSIĆ abyś była MOJĄ albo chociaż byś dała mi DUPY bo znam Twoje dane na tyle by odszukać męża i przesłać rozmowy , zdjęcia czy filmy na których tak dokazujesz?”

 

   Nie wierzyłam w to co czytam !!

 

   Co ja najlepszego zrobiłam! Co teraz będzie ? Co z moją rodziną kiedy się wyda co wyczyniałam NIEŚWIADOMIE w sieci.

   Zalałam się płaczem i mogłam się tylko trząść w strachu i bezsilności  ( Do tej pory się trzęsę nawet jak to pisze)

 

   Czułam strach. Realne zagrożenie i jakże byłam na siebie ZŁA, że stałam się celem, że inni będą płacić za moje głupstwa utratą HONORU. Serce myślałam, że wyskoczy mi z piersi, ręce trzęsły a w głowie 1000 i 1 myśli. Czy będę musiała zostać ZGWAŁCONA bo on mi nie popuści? A jak tego nie zrobię to wyśle to wszystko gdzie się da?

 

   I byłam gotowa ODDAĆ mu SIEBIE by chronić NAJBLIŻSZYCH

 

   Lecz potem przyszło opamiętanie. Jak mu się oddam a on nagra mnie znowu i znów ZGWAŁCI to będzie się ciągnęło aż w końcu SKOŃCZĘ ZE SOBĄ .

  Postanowiłam więc pójść na POLICJĘ wcześniej przyznać się mężowi do błędu bo tylko wtedy bym miała czyste sumienie a przede wszystkim wytrąciła mu SIEBIE z ŁAPSK!!!!

 

   A później SAMOBÓJSTWO ponieważ nie umiała bym z tym żyć… żyć ze świadomością iż skrzywdziłam swoją rodzinę…

  

   Za długo byłam chowana pod kloszem. Chroniona ale też i ślepa na zagrożenia jakie  na  mnie  czyhają. Z  bolącą  pustką  w  sobie  domagającą  się  wypełnienia. I zrozumienia. Szukałam niby spełnienia i rozkoszy tak na prawdę szukając samej siebie sama nawet o tym nie wiedząc.

     Pierwszy „pan” mnie skrzywdził. Fizycznie. I zostawił z tą dziurą w sobie i  pytaniami bez odpowiedzi. Jeszcze mniej rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Jeszcze mniej rozumiałam siebie bo okazało się, że ja do tego nie pasowałam. To co mi dano nie pasowało do mnie. Pytań było jeszcze więcej i dręczyły mnie jeszcze bardziej

     Szukałam… znalazłam… i nic już nie było takie same. Trafiłam na kogoś kto mnie nie tylko rozumiał, doceniał, szanował ale znał odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Ba, znał mnie wręcz lepiej niż ja sama. Głodna tej wiedzy i doznań jakie przy nim czułam chciałam co raz więcej. Z dnia na dzień co raz więcej i bardziej. Pragnąc i potrzebując oddać się jak na tacy.

   A choć to był TYLKO kubeł zimnej wody, który miał mnie ostudzić bo nie słuchałam tego co do mnie mówi i nawet to co wtedy powiedział źle zrozumiałam i wierzę, że nie mógłby mnie tak potraktować i skrzywdzić to strach pozostał już na zawsze.

nieROZWAŻNA

 

To powinno być zakazane

 

   Historia nieROZWAŻNEJ Uległej:

   Zagrożenia płynące z własnych nieokiełznanych, ukrytych pragnień potrafią przysporzyć POCZĄTKUJĄCEJ ULEGŁEJ dużo zmartwień a także wynikających z tego ZAGROŻEŃ …

   Zbytnia poufałość, chęć poczucia się piękną i pożądaną sprawiają, że tracimy zdrowy rozsądek na rzecz ZAŚLEPIENIA „panem Idealnym”

   Każda z osobna kobieta czy to starsza czy młodsza kuszona obietnicami spełnienia jej najskrytszych marzeń gotowa będzie na obnażenie się i nie chodzi bynajmniej tylko o te duchowe ale również cielesne jak i PERSONALNE.

   I tu rodzi się pytanie

   Czy macie wy Moje Drogie Uległe na tyle siły co zdrowego rozsądku by NIE stać się ofiarami swoich własnych marzeń? Na rzecz oszustów stalkerów?

   Czy chcecie być gwałcone bo on ma was w ręku? Bo same, często nawet o to nie proszone zdradzamy swój wygląd wręcz w ekstazie i uwielbieniu nie szczędząc jego oczom intymnych i wyzywających fotek.. Bo same mniej lub bardziej świadomie zdradzamy mu szczegóły ze swojego życia mogące doprowadzić go do nas i do NASZYCH RODZIN !!! Bo same z własnej i nie przymuszonej woli podajemy mu jak na tacy tyle wiedzy o nas, że same wystawiamy się na potencjalny szantaż lub wykorzystanie za późno orientując się, że same prosiłyśmy się o nieszczęście. Same stawiając się w roli potencjalnej OFIARY szantażu i wykorzystania.

   W pogoni za marzeniami i potrzebami których same jeszcze nie rozumiemy szukamy „PANA IDEALNEGO” same nie mając jeszcze zielonego pojęcia co może być dla nas IDEAŁEM a co może być dla nas NIESZCZĘŚCIEM

  Pan idealny nie istnieje. Zwłaszcza na początku naszej drogi w poszukiwaniu tak na prawdę siebie samej.

   Istnieje tylko osoba która może nas tylko dobrze poprowadzić by naszych błędów było jak najmniej a swoją wiedzą i doświadczeniem dzielić się tak ze swoją kobietą jak i innymi które tylko poproszą o pomoc .

   Nie zapominajmy prosić o wyjaśnienie czy pomocną dłoń i nie zamykajmy się na informacje które być może uratują nam ŻYCIE

   BO ŻYCIE JEST TYLKO JEDNO ….

nie ROZWAŻNA

c.d.n.

Komentarz…

  

    Pod bardzo już starym postem o kamerkach pojawił się ważny i piękny komentarz…

   zbyt ważny moim zdaniem aby miał umknąć w morzu innych…

 

„Właśnie zwiałam z takiej relacji .
**Musiałam najpierw zostać przeszkolona , ułożona , poznana na takiej właśnie kamerze czy w ogóle będę nadawać się na uległą tego konkretnego PANA.
**Musiałam oddać się całkowicie jemu i jego rozkazowi … Nie było słowa sprzeciwu inaczej się wściekał…
Jestem kobietą wstydliwą więc , niektóre zadania wręcz sprawiały, że aż mroziło moją krew w żyłach . Oczywiście inaczej było by kiedy Pan byłby obok , widziałabym, że to co robię go podnieca , miałabym realne wsparcie … Na kamerze nie ma nic prócz wstydu , łamania własnych barier , kiedy owy „Pan” upaja się tą całą sytuacją … A zrób tylko coś nie tak to da ci tak popalić, że będziesz później płakać i się płaszczyć byś tylko nie została odrzucona bo przecież sama mu na to pozwoliłam.
Sama chciałam BDSM , interesuje mnie to , więc dlaczego miałabym się sprzeciwiać  w końcu (PRÓBUJE !!!!) (Jasne) mi pomóc :D

Dzięki Najcudowniejszej osobie pod słońcem,
Zrozumiałam że ja też mam prawo do sprzeciwu
Ja mam takie samo prawo do swoich fantazji
Mam prawo do kontrolowania a nawet wycofania się z zadania kiedy czuję że jest nie do przejścia
MY ULEGLE jesteśmy nie tylko dla Pana ale Pan powinien być dla nas , Szczęśliwa kobieta daje z siebie WSZYSTKO aby zadowolić .
Nie zapominajmy o własnych potrzebach i że kamera to narzędzie które nie zawsze ułatwia późniejszy kontakt ;)
Ja przez taką kamerkę zrobiłam sobie FIZYCZNĄ krzywdę …..”   Rozważna

 

Najlepszym chyba komentarzem do tego mogą być słowa innej Uległej:

 

„(pasjonat/dominujący) to mężczyzna, który czerpie przyjemność z dominacji nad kobietą, a nie znęcania się nad nią. Podniecać go będzie to że kobieta (jego Su) spędza czas na kolanach przy swoim Panu, oddając mu siebie w całości…

Dominacja to nie celowe upokarzanie tylko po to, by zniszczyć kobiecie psychikę. To też nie jest bicie i zadawanie fizycznego bólu.”

 

Oraz zacytowane u niej słowa nieznanego mi autora. Tak aby nie było, że to ja się tylko wymądrzam :)

 

„Dominacja jest prowadzeniem kobiety ścieżką jej uległości, tworzeniem warunków i możliwości by mogła się ona rozwijać, doskonalić, by mogła dawać z siebie coraz więcej, zwłaszcza z obszarów których się wstydzi lub uważa za zbyt perwersyjne. Dominacja to swego rodzaju bycie przewodnikiem dla uległej kobiety, mentorem, kształtowanie tej uległości. „

  

   Tak to już jednak jakoś dziwnie jest na tym świecie, że kobieca psychika, choćby nie wiem ile razy ostrzegana również i przez własną intuicję, to i tak wprost lgnie głównie do tych, którzy na nią nie zasługują i w pogoni za spełnieniem  swoich  marzeń  lecicie  niczym  ćmy  do  ognia.

   I dopiero sparzone i zranione zaczynacie dostrzegać tych, którzy chcieli by Wam uchylić nieba albo przynajmniej tych, którzy chcieli by wyciągnąć do Was pomocną dłoń. Którą to w większości przypadków i tak odtrącacie… za często po prostu nie wierząc, że na to zasługujecie.

 

zielone awokado

Maski…    maseczki…

Dla niektórych to tylko podniecająca ozdoba dodająca nieco pikanterii…

Dla innych to wielce podniecający fetysz i to z kilku nawet powodów…

Dla jeszcze innych są nierozerwalnym elementem ich BDSM… jednym z ważnych a nawet najważniejszym z akcesoriów…

Ale są i tacy dla których są one wręcz pasją… i to pasją tworzenia:

 

Nie tylko masek zresztą bo i dla fanów „mocnego” uderzenia też się coś jak najbardziej znajdzie:

https://www.facebook.com/zieloneaawokado/?ref=page_internal

instagram: zielone_aawokado FL: Zielone_Awokado Polska

koniecznie zajrzyjcie :D

La Salle Noir

   Na przełomie wieku (jakże ciągle to dziwnie brzmi) nastąpił cały wysyp twórców biorących sobie na celownik aparatu mniej lub bardziej zniewolone kobiety. Facetów w sumie też choć zdecydowanie rzadziej :)

   Pomimo mody na temat wywołanej „Grey’em” przez dłuższy czas nie pojawił się żaden fotografik potrafiący na dłużej zaistnieć swoimi pracami, przykuć nimi uwagę nie plagiatując przy tym „starej gwardii”. Ale coś zaczyna się wreszcie chyba ruszać. Nie każdemu być może przypadną te prace ale warto przynajmniej rzucić okiem… osobiście będę zerkał :)

 

polecam:  https://lasallenoir.tumblr.com/

PS: w najbliższym czasie mam nadzieję uporać się wreszcie z problemem galerii więc będę mógł przypomnieć przy okazji klasyków fotografii BDSM :)