w domach z betonu…

 

…nie ma wolnej miłości.

   Każdy z nas oczywiście na swój własny sposób może rozumieć tą wolną miłość ale bezsprzecznie posiadane lokum, i to nie tylko w domach z wielkiej płyty może w dużej mierze ograniczać nasze „zapędy”. Nie każdy chce lub może sobie pozwolić aby pół bloku słyszało nasze harce a zakładanie knebelka tylko częściowo może ten problem rozwiązać :)

  Sznurkiem idzie się jeszcze  jakoś tam pobawić choć jedyną ekstrawagancją w tym temacie może być oczywiście tylko mniej lub bardziej pomysłowe wykorzystanie mebli biorąc pod uwagę fakt, że powieszenie szafek w kuchni czy telewizora w salonie już może być wielce ryzykowne.

   Amatorzy i amatorki podwieszania muszą się więc zazwyczaj obejść smakiem lub zadowolić się huśtawkami montowanymi na framudze drzwi. Po jej wzmocnieniu oczywiście. :)

   Można oczywiście kupić lub samemu skonstruować z rurek odpowiedni stojak poszerzający możliwość wykorzystania tak i takich huśtawek jak i sznura do podwieszenia naszej „ofiary”. Nie każdy jednak jest złotą rączką a cena gotowego stelażu czy wykonania odpowiednich komponentów może już na starcie ostudzić nasze zapały. Zwłaszcza, że nie da się tego „ukryć” i wymagają ciągłego składania i rozkładania. Nie tylko samego stelażu bo choć to tylko kilka rurek to jednak w sumie wymagają dość sporo wolnego miejsca do nieskrępowanego wykorzystania w pełni ich możliwości.

   Od czego jednak ludzka kreatywność? :D

     

  

 

 

 

 

 

 

 

 

   Przyznaję bez bicia, że sam wokół tematu chodziłem kilka dobrych lat i jakoś do tej pory nie mogłem się z tym wyrobić i zanim zdążyłem mój pomysł w życie wprowadzić choćby tylko w ramach wypróbowania okazało się, że wcale nie jestem taki pomysłowy i oryginalny i ktoś kombinował dokładnie tak samo jak ja. :D

   Rozwiązanie tyleż proste co nieproblematyczne nawet dla tych którzy nie mają balkonu lub tarasu gdzie na co dzień mogliby trzymać to dla niepoznaki. Całkiem ciekawie może się to wkomponować w umeblowanie mieszkanka a że kosza można pozbyć się szybciutko w każdym momencie… 

  

   A nawet jeśli nie pasuje nam do wystroju wnętrza to też przecież żaden problem. Samego kosza się pozbywamy i na jego miejsce wieszamy kwiat. No bo przecież do paprotki nikt się nie przyp… tym bardziej jeśli dodamy do tego kilka innych elementów dekoracyjnych w tym samym stylu :D

 

 

(nie)męskie lęki

   Swego czasu natknąłem się na bardzo naukowo opracowany artykuł z jeszcze bardziej naukowymi wywodami na to, że faceci wolą młodsze. Nic tylko podciągnąć to pod ponowne odkrywanie Ameryki gdyby nie fakt, iż za powód tego podano bynajmniej nie bardziej jędrne ciałka „młódek” postawione w opozycji do kobiet 30-40 letnich.

   W dzisiejszych czasach i przy dostępnych możliwościach efekt jędrności i atrakcyjności ma co raz mniej wspólnego z wiekiem kobiety.  Wiek ma też się nijak do jej samoświadomości i choć zazwyczaj przychodzi ono z życiowym doświadczeniem to nie jest to jednak normą na której można stawiać jakieś wnioski. Zwłaszcza tak radykalne :)

   Samoświadomość… znajomość samej siebie… swoich mocnych i słabszych stron. Uwypuklanie atutów i umiejętne tuszowanie „niedoskonałości”. Tak tych rzeczywistych jak i wyimaginowanych. Świadomość swoich potrzeb… tego co się lubi a czego nie i odważne artykułowanie swoich potrzeb i pragnień. Świadomość swojej seksualności i idąca często z tym w parze wiedza jaką to może dawać władzę nad facetem ale również i nad samą sobą oraz swoimi doznaniami. Wbrew pozorom nie zawsze egoistyczna a równie często wręcz nastawiona na spełnianie siebie poprzez spełnianie partnera.

   Pozory bywają mylące tak jak i wnioski oparte na nieprawdziwych założeniach bądź przy postrzeganiu problemu tylko z jednej perspektywy. Nie jest więc prawdą jakoby faceci bali się wiązać z kobietami bardziej świadomymi siebie jak próbowano tego dowieść w wspomnianym artykule. Faktem zaś niezaprzeczalnym jest, że faceci co raz częściej boją się kobiet. A już z całą pewnością boją się kobiecej seksualności.

   Od wieków demonizowanej, dyskredytowanej albo w najlepszym bądź razie przemilczanej. I choć łatka grzechu a przynajmniej grzesznej i wyuzdanej miłości nigdy nie była wystarczająco odstraszająca to kobiety pewne siebie i pewne swojej seksualności i nie bojące się tego okazywać są i będą wyzwaniem tylko dla nielicznych. A i to głównie jako wyzwanie dla sprawdzenia swoich umiejętności jako łowcy lub/i kochanka. Nieodparcie nasuwa się tu analogia podejścia facetów do hojnie obdarzonych kobiet. Oko zawiesi każdy a przynajmniej większość. Seksualna pewność siebie rzuca się w oczy równie kusząco jak pokaźna zawartość stanika. Niektórzy zdobędą się na odwagę aby móc się tym pobawić. Oprócz jednak „kilku” zdeklarowanych zapaleńców, niewielu będzie jednak na tyle odważnych aby przyjąć na klatę taki ciężar w pełnym wymiarze. W pełnym wymiarze odpowiedzialności za ten ciężar oczywiście :)

   Wychowywani przez co raz silniejsze kobiety, co raz więcej facetów boi się silnych kobiet. Na domiar złego w dzisiejszych czasach nie wystarczy być już „macho” choć i samo to przekracza możliwość wielu mężczyzn. Trzeba być jeszcze niezłym „jebaką” jak z filmu porno. Najlepiej równie dobrze obdarzonym a przynajmniej potrafiącym równie dobrze „obsłużyć” kobietę. Koniecznie nie zapominając przy tym o jej orgazmie do którego ma przecież prawo!!! Syndrom za małego „małego” ma tu oczywiście pierwszorzędne znaczenie choć co raz częściej i faceci zdecydowanie konkretniej wyposażeni przez naturę odczuwają strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka. Strach wręcz paraliżujący a przynajmniej na tyle dokuczliwy, że w zetknięciu z kobietą bardziej świadomą lub bardziej odważną po prostu podwijamy ogonek pod siebie i czmychamy na bezpieczniejsze wody. I choć kobieta wyuzdana nadal pozostaje marzeniem wielu facetów to tylko tak na jedną noc najwyżej. Inna sprawa, że bazując na stereotypach nie spodziewamy się po takiej kobiecie wierności . Męski strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka przebić może chyba tylko strach bycia wymienionym na lepszy model. :)

   Ślepi na różnice pomiędzy seksualną samoświadomością a rozwiązłością i nie widzący różnic miedzy rozpustnością, wyuzdaniem i namiętnością… Powodowani lenistwem, wygodnictwem bądź strachem przed ośmieszeniem się wybieramy więc młodsze. Łatwiej im i „dogodzić” i zaimponować. Nie znają jeszcze ani nas ani też swoich potrzeb i możliwości. Są też zazwyczaj mniej wymagające i zdecydowanie mniej roszczeniowe.

   Zdecydowanie łatwiej też jest je „ułożyć” pod siebie więc nic dziwnego, że największe „branie” w klimacie mają kobiety tyleż młode co przede wszystkim niedoświadczone. Minie trochę czasu nim zaczną podejrzewać, że nie to jest dobre co im wmówiliśmy i nie wszystko jest takie cacy jak by się mogło wydawać a przy odrobinie szczęścia i umiejętności możemy sprawić, że taka myśl nawet nie pojawi się w główce naszej „małej dziewczynki”.

   Koncentrując się na samym seksualnym aspekcie relacji damsko-męskich o zgrozo(!) pominięto całkowicie sferę męskich potrzeb zgoła nie seksualnych i wątku „małej dziewczynki” w ogóle w owym artykule nie zauważono. Nie zauważono też naturalnej męskiej potrzeby opieki nad swoją kobietą. Tak ważną dla wielu mężczyzn. Dla wielu wręcz najważniejszą i będącą podstawą na której chcą, pragną i potrzebują budować swój związek. Ale to już inna bajka do której mam nadzieję już niedługo wrócić. :)

 

odkłamując 24/7 cz.2 „jaśniej, z każdym słowem jaśniej… „

 

Najczęściej bowiem i najłatwiej 24/7 kończy się na dominacji psychicznej.”~Sarah

   Osobiście jestem zdania, że prawdziwe 24/7 ZACZYNA się na dominacji psychicznej i dopiero po zdobyciu „duszy” Uległej możliwe jest w ogóle zniewolenie jej ciała. W mniejszym stopniu dotyczy to wersji totalnej. Więź emocjonalna nie tylko, że może wówczas nie istnieć ale wręcz była by nie wskazana. Osoba chętna oddać się w taką niewolę bardzo często postrzega swojego przyszłego właściciela  głównie pod katem warunków i atrakcji jakie jej może on dostarczyć czy zagwarantować. I chociaż ta wizja rodem jak z filmu fantasy jak to określiła ją ~Daria pod poprzednim postem, czy też może raczej z filmu historycznego, to choć marginalna, jednak w znacznym czy wręcz  w znaczący sposób rzutuje na postrzeganie wielu osób tak na samo 24/7 jak i również i pośrednio na BDSM.

   Na kilka czy kilkanaście takich „kontraktów” przypadają setki czy wręcz tysiące układów i układzików. I na ironie zakrawać może fakt, że osoby będące w tych układach nie tylko nie nazwałby ich 24/7 co wręcz często gęsto odżegnują się i to zażarcie od takich insynuacji kierowanych pod ich adresem :)

   Mówisz mi, że to tylko okazjonalne spotkania… sesje co jakiś czas i nic więcej. To czemu co raz zerkasz na telefon albo przynajmniej upewniasz się po kilka razy, że na pewno masz go przy sobie? Czemu aż promieniejesz lub będąc w towarzystwie sztucznie sztywniejesz nie chcąc po sobie pokazać wewnętrznego płomienia który w Tobie rozbudza każdy jego telefon a który i tak zdradzają Twoje błyszczące oczy?

   Tak, wiem. To wspaniały facet jest przecież. I to do tego stopnia, że rzucasz wszystko aby do niego lecieć albo szybciutko zalogować się na Skypie czy innym tam komunikatorze. Tak wiem. Kobiety czują inaczej. Sama całymi godzinami cierpliwie czekając aż on zadzwoni , jemu tłumaczysz się dlaczego od razu nie odebrałaś jakby od tego miało zależeć Twoje życie.

   Tak, wiem. Cenisz sobie jego zdanie i dlatego pytasz go co raz czy w tej kiecce będziesz ładnie wyglądać albo czy nie będziesz w niej wyglądać zbyt wyzywająco na imieninach u cioci tylko dlaczego pytasz o to przede wszystkim w sytuacjach gdy masz się pokazać wśród mniej lub bardziej wygłodzonych samców?

   Tak, wiem. Jako kobieta lubisz flirtować, podniecać i prowokować. Dlatego też bezzwłocznie informujesz go, że dzisiaj, z powodu upałów oczywiście poszłaś do pracy bez majtek i/lub bez stanika. Dlatego też tak grzecznie i bezzwłocznie informujesz go, że Twoja cipka jest dzisiaj do tego stopnia niegrzeczna, że musiałaś ją sobie popieścić lub ukarać kilkoma klapsami. Rozumiem Twoją frustracje czy nawet niepewność na brak jego natychmiastowego zachwytu tak samo jak wybuch prawdziwej euforii gdy ten zachwyt okaże a nawet nagrodzi jakimś zadankiem do mniej lub bardziej natychmiastowego wypełnienia. Tylko dlaczego biegniesz je wykonać aż z takim entuzjazmem i dlaczego aż tak boli gdy zostaniesz skarcona za tą samowolkę?

   Tak. wiem. Uległaś a on jest Twoim Panem. Wiem też coś jeszcze…. On nie zakłada Tobie obroży tylko na sesjach/spotkaniach gdy jesteście razem twarzą w twarz. Jego obroże nosisz na co dzień. I to tą ważniejszą od tego kawałka skóry czy metalu.

   Tak, wiem. Żyjesz w relacji 24/7  :)

   Bez względu zaś na to czy już to przeżywasz w ten sposób czy będąc dopiero na początku swojej drogi powyższa wizja była tym co nie dawało Tobie spać to nie przejmuj się. To tylko semantyka. :)

   Aż chciało by się rzec, że do tanga trzeba dwojga… i to by było w sumie na tyle? Parkiet co raz częściej zarezerwowany jest dla zawodowców i nie tylko, że można się bez niego obejść a nawet czasami fajniej jest puścić się w tan gdy po prostu przyjdzie nam na to ochota czy też zostać w tan porwaną w najmniej spodziewanym momencie. Orkiestrę też można sobie podarować jeśli w nas samych jest muzyka, ogień, pasja i potrzeba.

 

odkłamując 24/7 cz.1 czyli „ciemna strona mocy” :)

    

   24/7… Brzmi poważnie. Brzmi groźnie. Brzmi bardzo często wręcz przerażająco.

   Ile osób nie spytać tyle można by otrzymać wizji lub wyobrażeń 24/7. I każda z tych wersji będzie poprawna. Poniekąd. W pewnym sensie lub w pewnych kwestiach. Wszystko zależeć będzie od tego na jakich stereotypach 24/7 bazować będzie dana osoba lub z jakimi stereotypami miała okazje zetknąć się do tej pory. Każdy ma swoje BDSM. Każdy ma swoją wizję BDSM a tym samym każdy ma swoją wizję 24/7. I każdy może mieć w tej kwestii racje a jednocześnie się mylić. Problemem podstawowym może być bowiem punkt patrzenia….   albo siedzenia  ;-)

    24/7… 24 godziny na dobę… 7 dni w tygodniu… W tej kwestii nie ma raczej wątpliwości ani niedomówień choć ta „oczywistość” też jest często tylko złudzeniem. A co dalej? Ile tego dalej i jakie ma być to dalej zależeć będzie bezpośrednio od tego czy rozpatrywać będziemy to pod kątem kontraktu czy może raczej pod kątem relacji albo nawet związku. Sam kontrakt nie musi być stricte kontraktem niewolniczym. Relacji mniej lub bardziej opartych na D/U jest bez liku. Każdy zaś związek dwojga ludzi, zwłaszcza gdy w grę wchodzi uczucie z założenia przynajmniej jest związkiem 24/7 a przynajmniej tak większość do tego podchodzi. I to również ta „normalna” część, wykazując się przy tym jakże często zaborczością i zazdrością a zakładane partnerowi/partnerce kajdany choć niewidoczne ranić mogą bardziej niż te prawdziwe. Małżeństwo zaś jest w pewnym sensie swoistym kontraktem choć oczywiście nikt tego wprost nie przyznaje. Kontraktem z założenia bezterminowym czy może raczej terminowym do „aż śmierć nas nie rozłączy”. Dla wielu zamieniającym się prędzej czy później w więzienie przy którym klatka niewolnicy wydaję się wręcz rajem.

   Dla większości z nas chęć bycia zamkniętym/zamkniętą choćby i w złotej klatce czy uwięzienie w innej formie wydaję się cokolwiek ekstremalne. Są jednak kobiety dla których będzie to niespełnionym marzeniem choć niejednemu nasuwa się nieodparcie pytanie ile w tym jest uległości i chęci służenia swojemu Panu jak za dawnych czy też raczej za bardzo dawnych czasów. Na ile jest to sposób na życie a na ile ucieczka przed życiem i koniecznością podejmowania decyzji. Sama wizja pozbycia się konieczności podejmowania decyzji i scedowania tego jak i odpowiedzialności na drugą osobę ma oczywiście swój urok i poniekąd leży u podstaw uległości, nie musząc być też w najmniejszym nawet stopniu przejawem życiowej niezaradności. Do zafundowania tego wcale nie potrzeba jednak klatki, dyb. podziemi itd i wbrew stereotypom dużo łatwiej trafić na to tam gdzie najmniej byśmy się tego spodziewali.

   Prawda jest taka, że totalne zniewolenie bardzo szybko mogłoby się negatywnie odbić na psychice osoby temu poddanej, Człowiek z natury jest zwierzęciem stadnym i chociaż czasami trzeba a nawet i warto odciąć się od tego zwariowanego świata to tylko okresowe odcięcie się od niego nie wywoła negatywnych skutków o czym zdaje sobie sprawę nawet średnio inteligentny dominujący. I choć miałem okazję poznać kilku pasjonatów specjalizujących się w bardzo tradycyjnym niewolnictwie to wielu wręcz zaskoczyły by ich starania aby dostarczyć swojej niewolnicy bodźców i atrakcji i to bynajmniej nie czysto seksualnych. Z dniem wolnym, wychodnym i wizytami w spa włącznie :)

   Zniewolenie totalne tak często kojarzone z 24/7 bardzo często ma niewiele z nim wspólnego albo i jeszcze mniej. Najczęściej ma ono wymiar weekendowy lub w ostateczności tygodniowy i dużo częściej bywa dodatkiem do relacji 24/7 niż kwintesencją takowej. Pomijając już wspomniany aspekt zdrowia psychicznego i to obu stron mało kogo stać na utrzymanie pełnoetatowej niewolnicy czy niewolnika a Grey’owie tego świata zainteresowani są głównie pomnażaniem swojego majątku i za wyjątkiem może arabskich szejków będą woleli kolejne Ferrari niż niewolnice.

   Co prawda, zgodnie z wielowiekową tradycją niewolnica ma dostarczać swemu Panu nie tylko przyjemności ale i dla niego pracować. O ile jednak bez większych oporów zajmie się dzisiejsza niewolnica dbaniem o dom a znaleźć można i takie, którym wręcz marzy się ciężka praca fizyczna na farmie (koniecznie!) a nawet i w „kamieniołomach” i to koniecznie (!!!) z batem nie tylko nad nimi wiszącym ale i często używanym… i o ile dla swego Pana i Władcy gotowa być może na bycie sprzedawaną innym lub do grania w porno… o tyle znalezienie takiej która po prostu poszłaby do pracy zakrawa wręcz na cud? :)

 

gorrrrrrrrrrrrrrrrąc… :)

 

Odzwyczaiłem się co prawda od tego problemu co nie znaczy, że zapomniałem do jakiej desperacji może doprowadzić człowieka obezwładniający wręcz upał :)

 

 

Pamiętam również, że wystarczy odrobina kreatywności aby stan klęski żywiołowej zamienić w niepowtarzalną okazję do pójścia na żywioł :)

 

 

               

 

 

 

 

 

 

 

 

 

mniej odważnym lub nie mogącym sobie akurat pozwolić na wyskok w plener zawsze pozostaje „zadowolenie się” atrakcjami jakie może dostarczyć domowe zacisze

 

  

 

 

 

 

 

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

byle by tylko nie przedobrzyć i zamiast miłej i rozkosznej ochłody nie doprowadzić do jeszcze większego rozgrzania :D

 

 

z innej perspektywy…

  

   Jak słusznie zwrócono mi uwagę, z tym dumnym wypinaniem piersi to może być spory problem. Bynajmniej nie z powodu braku takowych, kompleksów czy braku chęci. Może to być po prostu fizycznie niewykonalne z równie dumnie wypiętą dupcią :)

   

   Atrakcyjność tegoż docenią nie tylko zwolennicy i zwolenniczki spankingu. Dla wielu facetów postrzeganie kobiety „od dupy strony” podciąga się wręcz pod fetysz. Złośliwcy twierdzić będą, że z takiej perspektywy a szczególnie z wypiętą dupcią, każda kobieta momentalnie zyskuje na wdzięku / apetyczności / atrakcyjności (jak komu pasuje). Koneser powie zaś, że jest to jeden z najpiękniejszych widoków na świecie i można wręcz zapomnieć  i się i o pozostałych kobiecych cudownościach.

   Dla sporej liczby mężczyzn będzie to też przy okazji swoisty test kobiecej atrakcyjności. Rozłożyć przed facetem nogi może „pierwsza lepsza” i do tego będąc święcie przekonaną, że jest to szczyt wyuzdania i seksualnej atrakcyjności.  „Danie dupy” tylko z pozoru jest równie proste i oczywiste. Tu nawet ważniejsze niż w przypadku piersi jest nie to co podajesz to JAK to podajesz. Ba. Rzekłbym nawet , że jest to wręcz SZALENIE ważne :)

 

  

   W każdym szaleństwie tkwi metoda. Warto więc przyswoić sobie tą metodę aby szaleństwo tkwiło w Tobie jak najczęściej i jak najkonkretniej :)

   Nawet kobiety kompletnie nie zainteresowane klimatem powinny o tym pamiętać. Tak dla własnego dobra bo im łatwiej złapać faceta tym trudniej go przy sobie utrzymać… jak i dla swojej własnej rozkoszy również. To co na pierwszy rzut oka może się wydać tylko męską fanaberią ma dużo głębszy sens. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Przynajmniej jeśli chodzi o głębokość. Wnikania  :D

   Wykonane w odpowiednim tempie rozpali do czerwoności każdego faceta choć lojalnie ostrzegam, że może to skończyć się „gwałtem” :)

   Albo laniem. Tak wypięta dupcia wprost prosi się o parę klapsów. Albo i o coś więcej i konkretniej. Przy czym w takim jej ułożeniu spadną one dokładnie tam gdzie odnieść mogą najbardziej pożądany skutek… i tylko tam o ile tylko ręka nie zadrży na tak pięknie i kusząco wyeksponowaną cipkę. Tak kusząco rozwartą na zewnątrz a tak dodatkowo w tej pozycji zaciśniętą w środku. Pachnącą i mokrą… JEGO…

 

  

   I chociaż przyznaje bez bicia, że mam niewątpliwą słabość do (nie)grzecznie wypiętej dupci i odpowiedniego jej potraktowania to jednak nie jest to mój fetysz i nie odpuszczę sobie rozkoszy delektowania się pięknie i dumnie wypiętą piersią. Z całą pewnością uważam to jednak za jeden z najpiękniejszych widoków na świecie :)

   I osobiście żal mi tych, którzy będą w tym widzieć tylko gołą dupę. Tak tych tym widokiem podnieconych jak i tych tym widokiem zgorszonych.

 

przepraszam… ja w sprawie cyca

 

   Coraz częściej można odnieść wrażenie, że to kobiety mają większą obsesję na punkcie dużego biustu niż faceci. Większości kobiet ich biust zdecydowanie nie dorasta do „ich” ideału kobiecych kształtów wpędzając je tym samym w większe lub mniejsze kompleksy lub w łapska chirurgów plastycznych. Inna sprawa, że tak w tym jak i każdym innym aspekcie swojej urody bardzo rzadko trafiają się kobiety potrafiące z przymrożeniem oka podchodzić do siebie samych i swoich mniej lub bardziej wyimaginowanych braków bądź niedoskonałości. Tyleż wyimaginowanych co wykreowanych przez lansowany obecnie ideał kobiecego piękna rodem… w sumie to cholera wie skąd :D

   Nie przeczę… jędrny duży biust to coś na co aż ślinka cieknie i oczywiście są faceci będący zdeklarowanymi zwolennikami i koneserami dużych rozmiarów lecz najbardziej „cycami” ekscytują się Ci, którzy nie mogą liczyć na żadne kobiece krągłości i znający je tylko z pornosów gdzie tylko w niewielkim stopniu łatwiej trafić na naturalny kobiecy biust niż na dziewice a większość cipek chirurgicznie poprzycinano na jedną modę. Zanim więc zaczniesz się zamartwiać i myśleć o powiększeniu piersi bo Twoje kształtem lub rozmiarem nie podobają się Twojemu facetowi najpierw upewnij się czy nie jest on do tego stopnia uzależniony od pornografii, że przestało go podniecać naturalne piękno tego czym obdarzyła Ciebie natura :)

   Według wielu przeprowadzanych w tym temacie sondaży, większość facetów i tak preferuje biust średni czy wręcz niewielki. Ot taki dobrze leżący w dłoni. Jest coś infantylnego i dziewczęcego w „jędrnych cycuszkach” co kręci wielu facetów i chociaż brzmi to może absurdalnie ale duży biust postarza kobietę w nie jednych oczach. Choćby tych szukających w niej swojej małej dziewczynki ? :)

   Tak czy siak… bez względu na ich rozmiar, kształt czy wielkość i tak większość facetów podejdzie do nich jak do dania w wykwintnej restauracji. Nie licząc tych nie widzących świata poza pornomacdonaldem oczywiście. Z menu wybieramy sobie brunetkę, rudą lub blondynkę… białą, Azjatkę lub murzynkę w zależności jakie mięsko preferujemy i robimy to bez większego zastanowienia i pomijając zazwyczaj walory smakowe, najważniejszym zaś będzie dla nad SPOSÓB PODANIA.DANIA.. W tym i „cycków” :D

   Duże.. małe.. średnie… nie ma to większego znaczenia lub przestaje to mieć znaczenie w momencie gdy czujemy ze są nasze. MOJE!!!

   Więc wypnij dumnie pierś kobieto bez względu na to czym Ciebie tam natura obdarzyła aby Twój facet… Twój Pan widział w nich, w ich falowaniu wywołanym Twoim przyśpieszonym oddechem jak bardzo jesteś jego. Bez względu na ich rozmiar i bez względu na to co Ty sama myślisz na ich temat są one Twoją ozdobą i Twoim darem dla niego. Są jego własnością na równi z tym jak Ty do niego należysz. Nie daj mu więc co do tego najmniejszych nawet wątpliwości. Ma widzieć, słyszeć i czuć jak bardzo są jego.

   To Ciebie wybrał. Taką jaka jesteś. Z tym co masz. I z tym jakie to masz. Taką Ciebie pragnie i taką pożąda. W twoich rękach (i cyckach) aby czuł, że nigdzie nie znajdzie równie pięknych i równie mu oddanych. Aby nigdy nie zapominał, że najlepsze i najpiękniejsze piersi to te, które mu ofiarowujesz i które czują się jego i nic innego nie ma dla nich znaczenia. Jeśli tego nie doceni i odpowiednio nie nagrodzi odpowiednim ich potraktowaniem to znaczy, że szukał cycków a nie kobiety która jest za nimi.

   I chociaż większy biust niewątpliwie daje większe pole do popisu to bardzo często tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wbrew obiegowym opiniom duże piersi wcale nie są mniej wrażliwe na ból i nie znaczy to bynajmniej, że można sobie pozwolić na dużo więcej. Mniejsze piersi mogą wykluczać pewne rodzaje ich wykorzystania i nie ma co do tego najmniejszych nawet wątpliwości, że o niektórych formach torturek można z góry zapomnieć to jednak przy ambitnym i pomysłowym Panu nawet właścicielka „wklęsłej jedynki” nie może czuć się bezpieczna :D

 

dawno nie kusiłem :)

 

Gdy jedne emocje zaczynają opadać na ich miejsce pojawiają się inne… dla wielu nawet o wiele ważniejsze…

gdy opadną sznury…

 

  

 

 

 

 

 

 

 

gdy już ostatni klaps spadnie na dupcie…

 

    

 

 

 

 

 

 

 

gdy z ust wyrwie się już ostatni jęk rozkoszy…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

dwa słowa mogą zmienić WSZYSTKO…

 

 

AFTER CARE

 

telefoniczna smycz

   Co raz więcej osób nie wyobraża sobie życia bez smartfona pod ręką. Dla co raz większej liczby ludzi nie ma życia bez smartfona pod ręką. Stał się niezastąpiony… wszechobecny… i aż dziw bierze, że tak późno wpadli na to producenci gadżetów erotycznych :)

   Powoli zaczyna ulegać to zmianie i choć jeszcze nieśmiało to zaczyna pojawiać się co raz więcej zabawek „z telefonem w tle”.

   Zaczęło się już niby kilka lat temu gdy pojawiły się pierwsze zabawki reagujące na przychodzące SMS y bądź wibrujące wraz z telefonem gdy ktoś dzwoni. Reagujące gdy ktokolwiek dzwonił lub do nas pisał… albo i nie do nas bo zabawkę aktywował każdy działający telefon w najbliższym otoczeniu… Stanowiło to niewątpliwie dodatkowe wyzwanie albo wręcz główną zaletę. I wadę jednocześnie gdy chciało się należeć dla tego jedynego i aby to tylko On miał kontrolę i możliwość przypomnienia o sobie w dość dogłębnie wibrującym stylu…

   Powoli acz nieuchronnie zaczęło wygrywać ukierunkowanie aczkolwiek kolejne modele dedykowano parom chcącym bawić się na odległość wspólnie i jednocześnie. Cyberseks dla par pozostających w oddaleniu gdy akcja rodzi reakcje co w założeniu miało dać odczucie przeżywania tego wspólnie i jednocześnie choć niestety na odległość.

   Połączenie tych wcześniejszych pomysłów z modą na Grey’a musiało w końcu zaowocować modelem mającym w założeniu służyć do kontrolowania doznań kobiety na odległość za pomocą smartfona, odpowiedniej aplikacji i współpracującego z tym stymulatora i nim się obejrzymy będziemy mieli jak nic szeroką gamę wszelakiego rodzaju dodatków do wykorzystania w mniej lub bardziej przyjemny dla tej która zapragnie być tak oddaną swemu Panu. Lub zechce wykorzystać to sama jako swoisty rodzaj budzika :)

   Nie powiem… kuszące móc tak rozwibrować swoją Uległą gdy tylko przyjdzie nam na to ochota… sprawić aby przeżywała rozkosz lub doświadczyć ja bólem. Ale czy ma to sens, czy jest to bezpieczne dla Was…cóż sami musicie osądzić.

 

gołym okiem… męskim oczywiście :)

   Na początku jest seks… zawsze. Tak jesteśmy skonstruowani… W pierwszej kolejności rzucają się nam w oczy walory ciała i jego atrakcyjność seksualna. Rzucają się nam w oczy wręcz nachalnie biorąc pod uwagę wszechobecną goliznę i eksponowanie tychże walorów przez płeć przeciwną. Często dla samego jej eksponowania. Jakże często też akcentowanie trzeciorzędowymi cechami płciowymi jest jedynym walorem tychże przedstawicielek płci przeciwnej i jakże często mylone jest przez nie z seksualnością. Prawda jest zaś taka , że jaka przynęta taka i złowiona na nią ryba?

   Faceci są wzrokowcami. To nie ulega dyskusji. Okiem oceniamy potencjalną zdobycz  oraz jej , jakby tu powiedzieć… przydatność? I to w pierwszym rzędzie przydatność do „skonsumowania”. Siłą rzeczy koncentrując się i na tych najbardziej w oko nam wpadających i równie często na tych na pierwszy rzut oka będących najłatwiejszą zdobyczą. A, że oko potrafi nam plątać figle podobnie jak najmodniejsze linie „cyckonoszy” to już inna sprawa. :)

  

   Koncentrujemy się na ciele i na cielesności. W jak najbardziej egoistycznych i jednoznacznych zamiarach. Widząc to co nas w oczy kłuje i najchętniej nie wdając się w głębsze rozważania a tylko dążąc do zagłębienia się w „temat” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bez znaczenia czy nazwiemy zwierzęcym popędem odziedziczonym po przodkach czy instynktem myśliwego. Poznawanie ograniczamy do poznawania nawyków zwierzyny a nie samej zwierzyny. Zdobyć, zniewolić, posiąść i to najlepiej bez niepotrzebnego komplikowania sprawy.

  

 

  

   Problem pojawia się przy znajomościach internetowych gdy nie widzimy rozmówcy czy autora maili. Karmieni tylko słowem, poznając człowieka, nieskażeni jego cielesnością, zaczynamy w drugiej osobie dostrzegać hmm człowieka? Zamiast „gadających cycków” przed naszymi oczami staje kobieta? I to nie tyle nawet kobieta z krwi i kości co kobieta z naszych wyobrażeń a często nawet i z naszych marzeń? Pozbawieni wizualizacji, zdani tylko na słowo i naszą wyobraźnię dajemy się zwieść tejże wyobraźni? Dostrzegając w drugiej osobie jej „duszę” poddajemy się zafascynowaniu. Z tym, że bardzo często będzie to nie zafascynowanie tą osobą a tylko zafascynowanie naszym postrzeganiem tej osoby? Nasze jej postrzeganie, nasze jej wyobrażenie może zaś bardzo odbiegać od rzeczywistości. Tym bardziej może od niej odbiegać im bardziej jesteśmy „zdesperowani”. Najbezpieczniejsi są więc teoretycznie ci którzy nie szukają? Konfrontacja naszego wyobrażenia z rzeczywistością okazuje się często wręcz bolesna lub i traumatyczna.

   Nawet jeśli nie myliliśmy się w naszym wyobrażeniu to nasza reakcja… Cóż… Chęci to jedno a życie i tak tylko czyha aby nam spłatać figla? :)

   Jeden gest, jedno spojrzenie szeroko otwartych oczu, jedna łza sprawić może nagle, że z kata i oprawcy zechcemy się przeistoczyć w opiekuna a w naszej „suce”, w naszej kobiecie zaczniemy dostrzegać małą , bezbronną dziewczynkę. I ręka zadrży… razy spadające na jej tyłeczek już nie będą miały tej mocy i zamiast gwałcić zaczynamy woleć przytulanie? Niekoniecznie od razu musi w grę wchodzić miłość do naszej Uległej. Wystarczy taka męska potrzeba opieki nad hmm naszą kobietą? potrzeba opiekowania się naszą kobietą może być silniejsza nawet od chęci dominowania nad naszą kobietą.

 

 

   I mała bieda jeśli i naszej kobiecie również i to da spełnienie. Ale nie tyle zamiast co właśnie również. Im jednak jest ona silniejsza „z zasady” bądź z charakteru tym ryzyko, że wszystko popsujemy jest większe. Zwłaszcza w przypadku kobiet bardzo silnych. Nigdy nie należy zapominać, że tak na prawdę silna kobieta wcale nie potrzebuje do szczęścia faceta. Ona go tylko może pragnąć lub/i pożądać. Dla jego siły, męskości lub zdecydowania. Ale nie dla jego opieki nawet jeśli jej potrzebuje. Przecież się do tego nie przyzna bo jest na to za silna. Czar pryska w każdym bądź razie i jest pozamiatane? Za bardzo odbiegniemy od jej wyobrażenia naszej osoby. Nie tak nas przecież postrzegała, nie tego szukała i nie tego oczekiwała?

   Tak źle i tak nie dobrze… chyba jednak najbezpieczniej pozostawać przy postrzeganiu i braniu wszystkiego i wszystkich tylko seksualnie? :)