sposób na Pana?

MądryPan ubiegł mnie z tematem w swoim ostatnim poście:

http://madrypan.blog.pl/2017/10/04/ulegla-pasywna-czy-aktywna/

muszę przeredagować swój tekst na nowo a z kilku powodów jest to problematyczne…

dzisiaj więc tylko pokuszę się o hmm… małą prowokację w temacie prowokacji? :D

 

ale i tak „tylko” też działa :D

 

nie skorzystanie z takiego zaproszenia to po prostu… sami wiecie, rozumiecie… i już najmniej ważne czy będzie to za karę czy w nagrodę? :D

 

sposób na nudę

„Noszenie bielizny jest nudne :P”  ~Sarah

  Wiele kobiet miewa wręcz awersję do noszenia bielizny a zwłaszcza majtek i to nie tylko w zaciszu domowym a jeszcze większa grupa kobiet lubi od czasu do czasu zaszaleć i wyjść z domu „zapominając” o nich. I mniejsza już o powody takiego postępowania lub nastawienia. Da się to pewnie jakoś pogrupować w logiczny sposób ale osobiście uważam. że zamiast zawracać sobie głowę powodami dla których kobieta nie ma majtek ważniejsze jest to, jak wykorzystać ten fakt dla obopólnej przyjemności?

   I choć majteczki mogą rzeczywiście to i owo komplikować lub utrudniać to jednak z drugiej strony sam proces ich pozbywania się czy to przez samą kobietą czy zdejmowanie ich z kobiety ma swoje uroki a dla wielu jeszcze większy urok ma ich dość brutalne z kobiety zdzieranie.

   Osobiście ująłbym sprawę więc ciut inaczej. To noszenie nudnej bielizny jest/bywa nudne. Modele pokazane w ostatnim poście same w sobie mogę być swoistą rozrywką podnoszącą temperaturę nie tylko w sypialni. Mogą wręcz być wyzwaniem dla noszącej. Kwestia odpowiednio dobranego napisu prowokującego do utulenia, mniej lub bardziej konkretnego potraktowania właścicielki czy zgoła do bycia „zgwałconą”. O ile oczywiście adresat umieszczonego tam przekazu umie czytać. I to czytać ze zrozumieniem. :)

   Formę przekazu można oczywiście uprościć jednocześnie upraszczając „to i owo” a przy okazji w dość znacznym stopniu zmniejszając ryzyko zbyt częstej konieczności inwestowania w nowe majtki. Nie jest to więc model mogący przypaść do gustu osobom lubującym się zrywaniem lub przynajmniej zdejmowaniem tej części kobiecej garderoby. :)

   Niby są a ich nie ma. Przynajmniej w tym najkonkretniejszym miejscu, co zdecydowanie nie wzbudzi zainteresowania osób widzących w majteczkach również narzędzie stymulacji czy wręcz tortur. Odpowiednio naciągnięte i wżynające się w tą najczulszą część kobiecego ciała mogą stanowić zaprawdę rozkoszną podnietę czy wręcz torturę. Zwłaszcza w miejscu publicznym gdzie „ofiara” nie może za bardzo nic z tym fantem zrobić.

 

    Podobny choć łagodniejszy efekt osiągnąć można wykorzystując tak uwielbiane przez wiele kobiet perły. :D

   Wystarczy tylko dobrać odpowiednio do indywidualnej wrażliwości kobiety tak ilość jak i wielkość pereł lub koralików aby zapewnić właścicielce nieprzerwane atrakcje.  Estetyczne też bo modeli jest bez liku więc łatwo wybrać taki w którym kobieta będzie się czuć atrakcyjnie i pięknie.

   Jeśli stymulacja perełkami jest niewystarczająca lub zbyt mało hardkorowa albo nie nazbyt dogłębnie „uświadamiająca”, zawsze można zafundować sobie pełne wypełnienie. I to nie tylko cipki.

 

   I chociaż to samo niby można osiągnąć stosując zwykłe dildo czy korek analny to jednak takie majteczki raz, że lepiej trzymają się na dupci i tym samym w dziurkach to mogą jednocześnie spełniać rolę swoistego pasa cnoty. :)

   Sam dobór materiału z którego wykonane są majteczki może mieć kolosalne znaczenie w uatrakcyjnianiu ich noszenia o czym chyba najlepiej wiedzą fani lateksu. Już samo wystawienie cipki na jego działanie może dawać rewelacyjne wprost „skutki uboczne” a przecież producenci odzieży z lateksu i tym podobnych prześcigają się wprost w wymyślaniu co raz to nowych modeli i udogodnień. Można więc z łatwością znaleźć wariacje wcześniej wspomnianych a w przypadku wypełniania dające jeszcze możliwość zwiększania objętości dildo i/lub pluga. Są też modele tak męskie jak i dla kobiet dzięki którym nie trzeba zawracać sobie głowy prezerwatywami :)

   Będę się więc upierał, że wcale nie musi to być nudne, choć zdaje sobie sprawę iż pikanterii i sensu dodaje temu świadomość, że nosi się te lub inne majteczki dla kogoś. Lub dla kogoś się ich nie nosi co tym bardziej dodaje dodatkowego smaku. Najważniejsze w tym wszystkim zazwyczaj jest jednak to aby się tym dobrze bawić? :)

 

zahaczając o modę…

 

skoro już zahaczyłem o temat i mody… i tej części ciała…

nie zapominając co prawda, że pewna część kobiet włożenie majtek uważa za karę…

przypominam jedynie, że my faceci mało domyślni bywamy a ten czy inny przekaz umieszczony w takim właśnie miejscu na pewno nie umknie naszej uwadze :D

 

output_cxE2ZB

 

Moda do d**y.

  

   Światem rządzi moda… czy też może raczej świat rządzi się modami? Jedne zadomawiają się na dłużej ale najczęściej są krótkotrwałymi i przemijającymi w mgnieniu oka nim większość w ogóle zdoła je spostrzec. I nim się obejrzymy nasze niekiedy z trudem lub wręcz poświęceniem zdobyte rzeczy lądują w szufladach… jakichś pudłach…  lub na wieszakach.

   Szał na ogonki przeminął równie szybko jak się pojawił choć i ceny są teraz dużo bardziej przystępne a i wybór zdecydowanie większy. Od koloru do wyboru. Tak pod kątem jakości wykonania jak i rodzaju „zakotwiczania” :)

   Dla wielu takie ogonki stały się oczywiście ulubionymi dodatkami czy nawet fetyszami więc nie zwracają oni uwagi na przemijającą modę. Zwłaszcza, że są one tylko częścią mody na wszelkiego typu analne zabawki. Zataczającą swoje kręgi co raz szerzej i znajdującą swoich wiernych zwolenników nie tylko w „klimacie” ale i poza nim. Nawet wśród osób negatywnie nastawionych do seksu analnego. Prawdziwy wysyp tego typu akcesoriów powoduje, że każda mniej lub bardziej chętna lub ciekawska dziurka może znaleźć odpowiednie dla siebie wypełnienie. Albo wręcz dopełnienie? Wystarczy w klikać w Google „anal plug” lub „butt plug” i aż oczy otwierają się baaaaaaardzo szeroko. Jednym z przerażenia a innym z zachwytu.

   Dla wielu zakrawa to poniekąd pod fenomen. Obrzydliwy, intrygujący lub wręcz pasjonujący a chyba przede wszystkim niezrozumiały. Wszystko zależy, jak to się mówi od punktu siedzenia choć akurat samo siedzenie z takim wypełnieniem może być czasami samo w sobie sporym wyzwaniem. W przypadku niektórych modeli jest wręcz niemożliwe usiąść inaczej jak lekko przechyloną na jednym tylko pośladku przez co siłą rzeczy kobieta akcentuje krzywiznę bioder. Nawet jeśli może usiąść prosto to podświadomie siada wyprostowana dumnie przy tym wypinając swoje piersi. To samo zresztą zachodzi podczas chodzenia co przy jednoczesnym instynktownym napięciu pośladków mających zapobiec zgubieniu koreczka sprawia, że kobieta może dużo bardziej atrakcyjnie wyglądać w męskich oczach. A także w swoich własnych :)

   Nie tłumaczy to co prawda tego fenomenu samego w sobie ale z całą pewnością wyjaśnia dlaczego tak spora grupa zwłaszcza kobiet powodowana na początku ciekawością lub modą potrafi się wręcz rozkochać w takich doznaniach. W samym tylko byciu tam wypełnioną nie wnikając już zbyt głęboko w inne mogące temu towarzyszyć atrakcje, że wspomnę tylko koreczki wibrujące.

   W odróżnieniu od samego seksu analnego dla wielu będzie się to wydawać bezpieczniejszą alternatywą… treningiem przed samym seksem analnym lub przyjemnością samą w sobie której nie będą miały zamiaru poszerzać o konkretniejszą aktywność tej dziurki. Choć akurat samą dziurkę poszerzać mogą zechcieć. :)

   W „klimacie” ma to swoje drugie dno do którego zechce się jeszcze konkretniej ustosunkować. Bez względu jednak na relacje łączące partnerów, duża część kobiet stosujących korki analne zauważa wzrost doznań seksualnych w trakcie „normalnego” stosunku waginalnego nawet jeśli w trakcie seksu koreczka w sobie nie mają a tylko noszą go sobie „relaksacyjnie” przy codziennych obowiązkach. Doznania mogą być co prawda jeszcze silniejsze przy byciu wypełnioną koreczkiem w trakcie stosunku. Dodawać to może współżyciu niewątpliwej pikanterii i co najwyżej tak czysto profilaktycznie można zabezpieczyć się przed zbytnimi zakusami partnera poprzez zastosowanie koreczka uniemożliwiającego wyjecie przez „niepowołaną” osobę lub z odpowiednio eee… zniechęcającym go napisem. Coś w stylu „no pasaran” czy ” dopiero po ślubie”? :D

   Niebezpieczeństw jest oczywiście więcej zaczynając choćby od tego, że pomimo najszczerszych chęci bycia tak wypełnioną po prostu się nie spodoba. Źle dobrany pierwszy koreczek lub nieumiejętne jego zaaplikowanie samej sobie lub przez partnera może zniechęcić lub spowodować uraz. Czysto fizyczny a jeszcze częściej psychiczny. W rzeczy samej ta dziurka nie została stworzona do tego typu ekscesów i choć rzeczywiście może dostarczać cudownych wręcz doznań to jednak przede wszystkim nie wszystkim a ponadto nie w każdej formie. Towarzyszący pierwszemu wypełnieniu dyskomfort psychiczny wielu zniechęca już na samym początku a ból sprawiać będą głównie zawiedzione nadzieje. Samo odpowiednie nawilżenie tej dziurki i/lub jej rozluźnienie chociażby w kąpieli czy inne tego typu rady, które można znaleźć na necie mogą być niewystarczające. Ich autorzy bądź autorki zapominają często, że w tej kwestii najważniejszy może być podtekst i cała otoczka bycia lub zostania tam wypełnioną. Bardzo często bez tej właśnie otoczki „dupy nie urywa”. Jest spora różnica między nerwowym wierceniem się z korkiem w dupci przed telenowelą a poczuciem ekshibicjonistycznego wyuzdania towarzyszącemu wyjściu tak wypełnioną na zakupy lub do pracy. Aczkolwiek to drugie niesie dla odmiany ryzyko zbytniego rozkochania się w takich dodatkach?

   Inna sprawa, że choć nie każdemu przypadnie to do gustu a jeszcze mniej osób odnajdzie w tym „perwersyjną” przyjemność, to w niektórych przypadkach należało by wręcz zmusić do chodzenia z korkiem. Jednym zapewniło by to przysłowiowy „ból dupy” dzięki czemu może skoncentrowali by się na rzeczywistym bólu swojej dupy i dali spokój innych. A co poniektórym zaaplikowanie tamże korka z napisem „TO” pomogło by mniej stresująco przyjmować docinki lub złośliwości innych bo jak mantrę mogli by powtarzać „mam TO w dupie”? :D

 

w domach z betonu…

 

…nie ma wolnej miłości.

   Każdy z nas oczywiście na swój własny sposób może rozumieć tą wolną miłość ale bezsprzecznie posiadane lokum, i to nie tylko w domach z wielkiej płyty może w dużej mierze ograniczać nasze „zapędy”. Nie każdy chce lub może sobie pozwolić aby pół bloku słyszało nasze harce a zakładanie knebelka tylko częściowo może ten problem rozwiązać :)

  Sznurkiem idzie się jeszcze  jakoś tam pobawić choć jedyną ekstrawagancją w tym temacie może być oczywiście tylko mniej lub bardziej pomysłowe wykorzystanie mebli biorąc pod uwagę fakt, że powieszenie szafek w kuchni czy telewizora w salonie już może być wielce ryzykowne.

   Amatorzy i amatorki podwieszania muszą się więc zazwyczaj obejść smakiem lub zadowolić się huśtawkami montowanymi na framudze drzwi. Po jej wzmocnieniu oczywiście. :)

   Można oczywiście kupić lub samemu skonstruować z rurek odpowiedni stojak poszerzający możliwość wykorzystania tak i takich huśtawek jak i sznura do podwieszenia naszej „ofiary”. Nie każdy jednak jest złotą rączką a cena gotowego stelażu czy wykonania odpowiednich komponentów może już na starcie ostudzić nasze zapały. Zwłaszcza, że nie da się tego „ukryć” i wymagają ciągłego składania i rozkładania. Nie tylko samego stelażu bo choć to tylko kilka rurek to jednak w sumie wymagają dość sporo wolnego miejsca do nieskrępowanego wykorzystania w pełni ich możliwości.

   Od czego jednak ludzka kreatywność? :D

     

  

 

 

 

 

 

 

 

 

   Przyznaję bez bicia, że sam wokół tematu chodziłem kilka dobrych lat i jakoś do tej pory nie mogłem się z tym wyrobić i zanim zdążyłem mój pomysł w życie wprowadzić choćby tylko w ramach wypróbowania okazało się, że wcale nie jestem taki pomysłowy i oryginalny i ktoś kombinował dokładnie tak samo jak ja. :D

   Rozwiązanie tyleż proste co nieproblematyczne nawet dla tych którzy nie mają balkonu lub tarasu gdzie na co dzień mogliby trzymać to dla niepoznaki. Całkiem ciekawie może się to wkomponować w umeblowanie mieszkanka a że kosza można pozbyć się szybciutko w każdym momencie… 

  

   A nawet jeśli nie pasuje nam do wystroju wnętrza to też przecież żaden problem. Samego kosza się pozbywamy i na jego miejsce wieszamy kwiat. No bo przecież do paprotki nikt się nie przyp… tym bardziej jeśli dodamy do tego kilka innych elementów dekoracyjnych w tym samym stylu :D

 

 

(nie)męskie lęki

   Swego czasu natknąłem się na bardzo naukowo opracowany artykuł z jeszcze bardziej naukowymi wywodami na to, że faceci wolą młodsze. Nic tylko podciągnąć to pod ponowne odkrywanie Ameryki gdyby nie fakt, iż za powód tego podano bynajmniej nie bardziej jędrne ciałka „młódek” postawione w opozycji do kobiet 30-40 letnich.

   W dzisiejszych czasach i przy dostępnych możliwościach efekt jędrności i atrakcyjności ma co raz mniej wspólnego z wiekiem kobiety.  Wiek ma też się nijak do jej samoświadomości i choć zazwyczaj przychodzi ono z życiowym doświadczeniem to nie jest to jednak normą na której można stawiać jakieś wnioski. Zwłaszcza tak radykalne :)

   Samoświadomość… znajomość samej siebie… swoich mocnych i słabszych stron. Uwypuklanie atutów i umiejętne tuszowanie „niedoskonałości”. Tak tych rzeczywistych jak i wyimaginowanych. Świadomość swoich potrzeb… tego co się lubi a czego nie i odważne artykułowanie swoich potrzeb i pragnień. Świadomość swojej seksualności i idąca często z tym w parze wiedza jaką to może dawać władzę nad facetem ale również i nad samą sobą oraz swoimi doznaniami. Wbrew pozorom nie zawsze egoistyczna a równie często wręcz nastawiona na spełnianie siebie poprzez spełnianie partnera.

   Pozory bywają mylące tak jak i wnioski oparte na nieprawdziwych założeniach bądź przy postrzeganiu problemu tylko z jednej perspektywy. Nie jest więc prawdą jakoby faceci bali się wiązać z kobietami bardziej świadomymi siebie jak próbowano tego dowieść w wspomnianym artykule. Faktem zaś niezaprzeczalnym jest, że faceci co raz częściej boją się kobiet. A już z całą pewnością boją się kobiecej seksualności.

   Od wieków demonizowanej, dyskredytowanej albo w najlepszym bądź razie przemilczanej. I choć łatka grzechu a przynajmniej grzesznej i wyuzdanej miłości nigdy nie była wystarczająco odstraszająca to kobiety pewne siebie i pewne swojej seksualności i nie bojące się tego okazywać są i będą wyzwaniem tylko dla nielicznych. A i to głównie jako wyzwanie dla sprawdzenia swoich umiejętności jako łowcy lub/i kochanka. Nieodparcie nasuwa się tu analogia podejścia facetów do hojnie obdarzonych kobiet. Oko zawiesi każdy a przynajmniej większość. Seksualna pewność siebie rzuca się w oczy równie kusząco jak pokaźna zawartość stanika. Niektórzy zdobędą się na odwagę aby móc się tym pobawić. Oprócz jednak „kilku” zdeklarowanych zapaleńców, niewielu będzie jednak na tyle odważnych aby przyjąć na klatę taki ciężar w pełnym wymiarze. W pełnym wymiarze odpowiedzialności za ten ciężar oczywiście :)

   Wychowywani przez co raz silniejsze kobiety, co raz więcej facetów boi się silnych kobiet. Na domiar złego w dzisiejszych czasach nie wystarczy być już „macho” choć i samo to przekracza możliwość wielu mężczyzn. Trzeba być jeszcze niezłym „jebaką” jak z filmu porno. Najlepiej równie dobrze obdarzonym a przynajmniej potrafiącym równie dobrze „obsłużyć” kobietę. Koniecznie nie zapominając przy tym o jej orgazmie do którego ma przecież prawo!!! Syndrom za małego „małego” ma tu oczywiście pierwszorzędne znaczenie choć co raz częściej i faceci zdecydowanie konkretniej wyposażeni przez naturę odczuwają strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka. Strach wręcz paraliżujący a przynajmniej na tyle dokuczliwy, że w zetknięciu z kobietą bardziej świadomą lub bardziej odważną po prostu podwijamy ogonek pod siebie i czmychamy na bezpieczniejsze wody. I choć kobieta wyuzdana nadal pozostaje marzeniem wielu facetów to tylko tak na jedną noc najwyżej. Inna sprawa, że bazując na stereotypach nie spodziewamy się po takiej kobiecie wierności . Męski strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka przebić może chyba tylko strach bycia wymienionym na lepszy model. :)

   Ślepi na różnice pomiędzy seksualną samoświadomością a rozwiązłością i nie widzący różnic miedzy rozpustnością, wyuzdaniem i namiętnością… Powodowani lenistwem, wygodnictwem bądź strachem przed ośmieszeniem się wybieramy więc młodsze. Łatwiej im i „dogodzić” i zaimponować. Nie znają jeszcze ani nas ani też swoich potrzeb i możliwości. Są też zazwyczaj mniej wymagające i zdecydowanie mniej roszczeniowe.

   Zdecydowanie łatwiej też jest je „ułożyć” pod siebie więc nic dziwnego, że największe „branie” w klimacie mają kobiety tyleż młode co przede wszystkim niedoświadczone. Minie trochę czasu nim zaczną podejrzewać, że nie to jest dobre co im wmówiliśmy i nie wszystko jest takie cacy jak by się mogło wydawać a przy odrobinie szczęścia i umiejętności możemy sprawić, że taka myśl nawet nie pojawi się w główce naszej „małej dziewczynki”.

   Koncentrując się na samym seksualnym aspekcie relacji damsko-męskich o zgrozo(!) pominięto całkowicie sferę męskich potrzeb zgoła nie seksualnych i wątku „małej dziewczynki” w ogóle w owym artykule nie zauważono. Nie zauważono też naturalnej męskiej potrzeby opieki nad swoją kobietą. Tak ważną dla wielu mężczyzn. Dla wielu wręcz najważniejszą i będącą podstawą na której chcą, pragną i potrzebują budować swój związek. Ale to już inna bajka do której mam nadzieję już niedługo wrócić. :)

 

odkłamując 24/7 cz.2 „jaśniej, z każdym słowem jaśniej… „

 

Najczęściej bowiem i najłatwiej 24/7 kończy się na dominacji psychicznej.”~Sarah

   Osobiście jestem zdania, że prawdziwe 24/7 ZACZYNA się na dominacji psychicznej i dopiero po zdobyciu „duszy” Uległej możliwe jest w ogóle zniewolenie jej ciała. W mniejszym stopniu dotyczy to wersji totalnej. Więź emocjonalna nie tylko, że może wówczas nie istnieć ale wręcz była by nie wskazana. Osoba chętna oddać się w taką niewolę bardzo często postrzega swojego przyszłego właściciela  głównie pod katem warunków i atrakcji jakie jej może on dostarczyć czy zagwarantować. I chociaż ta wizja rodem jak z filmu fantasy jak to określiła ją ~Daria pod poprzednim postem, czy też może raczej z filmu historycznego, to choć marginalna, jednak w znacznym czy wręcz  w znaczący sposób rzutuje na postrzeganie wielu osób tak na samo 24/7 jak i również i pośrednio na BDSM.

   Na kilka czy kilkanaście takich „kontraktów” przypadają setki czy wręcz tysiące układów i układzików. I na ironie zakrawać może fakt, że osoby będące w tych układach nie tylko nie nazwałby ich 24/7 co wręcz często gęsto odżegnują się i to zażarcie od takich insynuacji kierowanych pod ich adresem :)

   Mówisz mi, że to tylko okazjonalne spotkania… sesje co jakiś czas i nic więcej. To czemu co raz zerkasz na telefon albo przynajmniej upewniasz się po kilka razy, że na pewno masz go przy sobie? Czemu aż promieniejesz lub będąc w towarzystwie sztucznie sztywniejesz nie chcąc po sobie pokazać wewnętrznego płomienia który w Tobie rozbudza każdy jego telefon a który i tak zdradzają Twoje błyszczące oczy?

   Tak, wiem. To wspaniały facet jest przecież. I to do tego stopnia, że rzucasz wszystko aby do niego lecieć albo szybciutko zalogować się na Skypie czy innym tam komunikatorze. Tak wiem. Kobiety czują inaczej. Sama całymi godzinami cierpliwie czekając aż on zadzwoni , jemu tłumaczysz się dlaczego od razu nie odebrałaś jakby od tego miało zależeć Twoje życie.

   Tak, wiem. Cenisz sobie jego zdanie i dlatego pytasz go co raz czy w tej kiecce będziesz ładnie wyglądać albo czy nie będziesz w niej wyglądać zbyt wyzywająco na imieninach u cioci tylko dlaczego pytasz o to przede wszystkim w sytuacjach gdy masz się pokazać wśród mniej lub bardziej wygłodzonych samców?

   Tak, wiem. Jako kobieta lubisz flirtować, podniecać i prowokować. Dlatego też bezzwłocznie informujesz go, że dzisiaj, z powodu upałów oczywiście poszłaś do pracy bez majtek i/lub bez stanika. Dlatego też tak grzecznie i bezzwłocznie informujesz go, że Twoja cipka jest dzisiaj do tego stopnia niegrzeczna, że musiałaś ją sobie popieścić lub ukarać kilkoma klapsami. Rozumiem Twoją frustracje czy nawet niepewność na brak jego natychmiastowego zachwytu tak samo jak wybuch prawdziwej euforii gdy ten zachwyt okaże a nawet nagrodzi jakimś zadankiem do mniej lub bardziej natychmiastowego wypełnienia. Tylko dlaczego biegniesz je wykonać aż z takim entuzjazmem i dlaczego aż tak boli gdy zostaniesz skarcona za tą samowolkę?

   Tak. wiem. Uległaś a on jest Twoim Panem. Wiem też coś jeszcze…. On nie zakłada Tobie obroży tylko na sesjach/spotkaniach gdy jesteście razem twarzą w twarz. Jego obroże nosisz na co dzień. I to tą ważniejszą od tego kawałka skóry czy metalu.

   Tak, wiem. Żyjesz w relacji 24/7  :)

   Bez względu zaś na to czy już to przeżywasz w ten sposób czy będąc dopiero na początku swojej drogi powyższa wizja była tym co nie dawało Tobie spać to nie przejmuj się. To tylko semantyka. :)

   Aż chciało by się rzec, że do tanga trzeba dwojga… i to by było w sumie na tyle? Parkiet co raz częściej zarezerwowany jest dla zawodowców i nie tylko, że można się bez niego obejść a nawet czasami fajniej jest puścić się w tan gdy po prostu przyjdzie nam na to ochota czy też zostać w tan porwaną w najmniej spodziewanym momencie. Orkiestrę też można sobie podarować jeśli w nas samych jest muzyka, ogień, pasja i potrzeba.

 

odkłamując 24/7 cz.1 czyli „ciemna strona mocy” :)

    

   24/7… Brzmi poważnie. Brzmi groźnie. Brzmi bardzo często wręcz przerażająco.

   Ile osób nie spytać tyle można by otrzymać wizji lub wyobrażeń 24/7. I każda z tych wersji będzie poprawna. Poniekąd. W pewnym sensie lub w pewnych kwestiach. Wszystko zależeć będzie od tego na jakich stereotypach 24/7 bazować będzie dana osoba lub z jakimi stereotypami miała okazje zetknąć się do tej pory. Każdy ma swoje BDSM. Każdy ma swoją wizję BDSM a tym samym każdy ma swoją wizję 24/7. I każdy może mieć w tej kwestii racje a jednocześnie się mylić. Problemem podstawowym może być bowiem punkt patrzenia….   albo siedzenia  ;-)

    24/7… 24 godziny na dobę… 7 dni w tygodniu… W tej kwestii nie ma raczej wątpliwości ani niedomówień choć ta „oczywistość” też jest często tylko złudzeniem. A co dalej? Ile tego dalej i jakie ma być to dalej zależeć będzie bezpośrednio od tego czy rozpatrywać będziemy to pod kątem kontraktu czy może raczej pod kątem relacji albo nawet związku. Sam kontrakt nie musi być stricte kontraktem niewolniczym. Relacji mniej lub bardziej opartych na D/U jest bez liku. Każdy zaś związek dwojga ludzi, zwłaszcza gdy w grę wchodzi uczucie z założenia przynajmniej jest związkiem 24/7 a przynajmniej tak większość do tego podchodzi. I to również ta „normalna” część, wykazując się przy tym jakże często zaborczością i zazdrością a zakładane partnerowi/partnerce kajdany choć niewidoczne ranić mogą bardziej niż te prawdziwe. Małżeństwo zaś jest w pewnym sensie swoistym kontraktem choć oczywiście nikt tego wprost nie przyznaje. Kontraktem z założenia bezterminowym czy może raczej terminowym do „aż śmierć nas nie rozłączy”. Dla wielu zamieniającym się prędzej czy później w więzienie przy którym klatka niewolnicy wydaję się wręcz rajem.

   Dla większości z nas chęć bycia zamkniętym/zamkniętą choćby i w złotej klatce czy uwięzienie w innej formie wydaję się cokolwiek ekstremalne. Są jednak kobiety dla których będzie to niespełnionym marzeniem choć niejednemu nasuwa się nieodparcie pytanie ile w tym jest uległości i chęci służenia swojemu Panu jak za dawnych czy też raczej za bardzo dawnych czasów. Na ile jest to sposób na życie a na ile ucieczka przed życiem i koniecznością podejmowania decyzji. Sama wizja pozbycia się konieczności podejmowania decyzji i scedowania tego jak i odpowiedzialności na drugą osobę ma oczywiście swój urok i poniekąd leży u podstaw uległości, nie musząc być też w najmniejszym nawet stopniu przejawem życiowej niezaradności. Do zafundowania tego wcale nie potrzeba jednak klatki, dyb. podziemi itd i wbrew stereotypom dużo łatwiej trafić na to tam gdzie najmniej byśmy się tego spodziewali.

   Prawda jest taka, że totalne zniewolenie bardzo szybko mogłoby się negatywnie odbić na psychice osoby temu poddanej, Człowiek z natury jest zwierzęciem stadnym i chociaż czasami trzeba a nawet i warto odciąć się od tego zwariowanego świata to tylko okresowe odcięcie się od niego nie wywoła negatywnych skutków o czym zdaje sobie sprawę nawet średnio inteligentny dominujący. I choć miałem okazję poznać kilku pasjonatów specjalizujących się w bardzo tradycyjnym niewolnictwie to wielu wręcz zaskoczyły by ich starania aby dostarczyć swojej niewolnicy bodźców i atrakcji i to bynajmniej nie czysto seksualnych. Z dniem wolnym, wychodnym i wizytami w spa włącznie :)

   Zniewolenie totalne tak często kojarzone z 24/7 bardzo często ma niewiele z nim wspólnego albo i jeszcze mniej. Najczęściej ma ono wymiar weekendowy lub w ostateczności tygodniowy i dużo częściej bywa dodatkiem do relacji 24/7 niż kwintesencją takowej. Pomijając już wspomniany aspekt zdrowia psychicznego i to obu stron mało kogo stać na utrzymanie pełnoetatowej niewolnicy czy niewolnika a Grey’owie tego świata zainteresowani są głównie pomnażaniem swojego majątku i za wyjątkiem może arabskich szejków będą woleli kolejne Ferrari niż niewolnice.

   Co prawda, zgodnie z wielowiekową tradycją niewolnica ma dostarczać swemu Panu nie tylko przyjemności ale i dla niego pracować. O ile jednak bez większych oporów zajmie się dzisiejsza niewolnica dbaniem o dom a znaleźć można i takie, którym wręcz marzy się ciężka praca fizyczna na farmie (koniecznie!) a nawet i w „kamieniołomach” i to koniecznie (!!!) z batem nie tylko nad nimi wiszącym ale i często używanym… i o ile dla swego Pana i Władcy gotowa być może na bycie sprzedawaną innym lub do grania w porno… o tyle znalezienie takiej która po prostu poszłaby do pracy zakrawa wręcz na cud? :)

 

gorrrrrrrrrrrrrrrrąc… :)

 

Odzwyczaiłem się co prawda od tego problemu co nie znaczy, że zapomniałem do jakiej desperacji może doprowadzić człowieka obezwładniający wręcz upał :)

 

 

Pamiętam również, że wystarczy odrobina kreatywności aby stan klęski żywiołowej zamienić w niepowtarzalną okazję do pójścia na żywioł :)

 

 

               

 

 

 

 

 

 

 

 

 

mniej odważnym lub nie mogącym sobie akurat pozwolić na wyskok w plener zawsze pozostaje „zadowolenie się” atrakcjami jakie może dostarczyć domowe zacisze

 

  

 

 

 

 

 

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

byle by tylko nie przedobrzyć i zamiast miłej i rozkosznej ochłody nie doprowadzić do jeszcze większego rozgrzania :D