męski punkt widzenia…

  

   O ile nieliczną wspólną cechą większości Uległych jest lub też może być chęć i potrzeba przynależności, o tyle u większości facetów będzie to chęć i potrzeba posiadania. Bez względu czy dominujemy czy też nie, mamy naturę łowcy… wypatrzeć… zdobyć… i do garów zapędzić? Zapatrzeni w swój sukces (ale nie w trofeum !!!) szybko spoczywamy na laurach i na kanapie przed telewizorem. Wychodząc z założenia, co raz częściej mylnego, iż co raz zdobyte na zawsze już nam się należy. Choć może jednak nie do końca… im mniej z siebie dajemy tym większy bywa nasz strach, że jednak pojawić się może ktoś inny. I to do tego ktoś od nas lepszy. Lub ( o zgrozo !!! ) lepiej od nas wyposażony. I nawet jeśli tylko nieliczni z nas zasługiwać będą na miano „psa ogrodnika” to jednak sporo z nas będzie się jednak w tej kwestii zachowywać jak szczeniaki? :)))

 

  

   Śmiało więc między bajki można włożyć te wszystkie mity, iż świat BDSM lub to co się pod niego podszywa, pełne jest jakichś orgii, wymiany partnerów czy oddawania Uległej innym do mniej lub bardziej pełnej dyspozycji. Zbyt wielu w tym świadku zwykłych frustratów lub zgoła osób chcących się dowartościować kosztem partnerki aby mieli oni odwagę użyczenia swojej „suni” komuś kto może się okazać od nich lepszym. Na bycie oddawaną nie ma za bardzo więc co i liczyć (niestety?) gdyż temu podołać może tylko ktoś o wysokiej samoocenie własnej. Lub o zdecydowanie nazbyt wybujałym ego. :)))

   Co innego jeśli o chwalenie się miałoby chodzić. W tym to jesteśmy bezkonkurencyjni choć i Uległym też tego odmówić nie można. Zaczynając od wszelkiego typu opowieści jakie o naszych podbojach i zdobyczach w internecie rozpowszechniamy (ile z tego jest prawdą to już inna sprawa i innym to do osądzenia pozostawiam). Poprzez mniej lub bardziej kameralne spotkania w gronie osób z klimatem związanych, gdzie możemy pochwalić się naszą „zaobrożowaną sunią”. Jeszcze bez popisywania się jej umiejętnościami ale delektując się za to zazdrosnymi spojrzeniami  innych samców. I kobiet niekiedy też…

   No chyba, że to nie wystarcza aby zabłysnąć i trzeba się również i wyszkoleniem naszej Uległej podeprzeć… Czegóż to bowiem nie potrafimy wykombinować dla zaspokojenia naszej próżności i chęci zaimponowania innym… od spaceru przez miasto przy boku „super-laski” aż po pokazy dominacji i tresury gdzie nasza „sunia” występować będzie w roli głównej atrakcji.  :)))

 

 
  
   Nazwijmy to rozbieżnością pragnień i potrzeb. Nie jedyną zresztą jaka występuje w relacjach damsko-męskich. Po prostu do wielu spraw zwykliśmy podchodzić zgoła inaczej i większość trzeba nam po prostu bardzo „łopatologicznie” tłumaczyć. I to bez owijania w bawełnę i bez niedomówień. A już chyba najgorszym błędem jaki można popełnić to oczekiwać, iż sami się czegoś domyślimy. W tej czy też innej kwestii lepiej niczego nie pozostawiać przypadkowi ani tym bardziej naszej domyślności i nie dawać nam zbyt wielkiego pola do manewru.

   Tudzież do nadinterpretacji. Wiadomo bowiem czego większość z nas facetów będzie się dopatrywało w nieśmiałych próbach naprowadzenia nas na pomysł o rozszerzenie naszych relacji „na inne osoby”? :)))

 

 

nie moglem się po prostu oprzeć :)))

  

   Szukając fotek do postu rozwijającego temat „użyczania” natknąłem się w starych zbiorach na poniższego demota. Mając zaś w pamięci rozmowę z zeszłego tygodnia ze znajomą Uległą, która to zwyzywana została za to, iż nie doceniła i należycie nie uszanowała zainteresowania nią pewnego „pana”, kończąc z nim znajomość zanim do czegoś konkretniejszego doszło… tak jej jak i innym Uległym, które w podobnej sytuacji były lub będą, postanowiłem przypomnieć tego demotywatora.

Do wykorzystania oczywiście.  :))

      
    
 
   Pomocny również może być i dla tych z Was, które po kilku pierwszych mailach z świeżo poznanym facetem stwierdzą, że nie są aż takimi masochistkami aby z takim „oszołomem” lub po prostu dupkiem w znajomość się zagłębiać a gość będzie wykazywał tendencje do nierozumienia aluzji czy też konkretnego i zdecydowanego „nie” z Waszej strony. Po wysłaniu mu tego demotywatora ryzykuje się tylko pełnym zrozumieniem tego co już wcześniej jemu przekazać próbowałyście i utwierdzeniem się w przekonaniu (jeśli odpisze), iż podjęłyście słuszną decyzje? :)))

    

   Dziękując zaś twórcy tego demotywatora za taką kreatywność i pomysłowość w stworzeniu przesłania mogącego tak bardzo ułatwić życie wielu kobietom (i to nie tylko tym Uległym) profilaktycznie przepraszam za wykorzystywanie go w tak niecnych celach i to na takim obrazoburczym, porno blogu… :)))

 

wierzchołek góry lodowej…

   Temat użyczania/oddawania jest tak szeroki i narosły tyloma według mnie niedomówieniami i pomówieniami, że za cholerę w sumienie nie wiem od czego by tu zacząć. Słowo się jednak rzekło i coś sensownego napisać by trzeba było… no… powiedzmy, że wypadałoby napisać coś co wydawać by się mogło sensowne przynajmniej dla części czytających :)))

   Może więc od początku… przynajmniej jeśli za początek moją drogę w świat dominacji i uległości przyjmiemy. Na tymże zaś moim początku spotkałem się ze stwierdzeniem (tezą?), iż o użyczaniu czy też inaczej o oddawaniu Uległej mówimy w momencie gdy Dominujący/Pan zrzeka się na rzecz innej osoby, chwilowo lub na czas dłuższy części lub całości swoich praw jakimi go jego Uległa obdarzyła lub pozwala osobie trzeciej uczestniczyć w swoich prawach do Uległej na równi z sobą.

   W myśl tego nie musi więc od razu chodzić o przyzwolenie na zadawanie Uległej bólu lub wprost o seks, bo chociaż najłagodniejszą to jednak formą udostępnienia będzie już i to tylko, że „inny” bądź „inna” będą mogli naszej Uległej rozkazywać w sprawach całkowicie nie seksualnych. Na jakimś klimatycznym party chociażby. Samo „wystawienie Uległej” w obroży lub klimatyczno-fetysz-owym wdzianku jako służącej każdemu jest więc już udostępnianiem jej innym i bynajmniej nie musi dochodzić do kontaktu fizycznego. Dla wielu już samo wystąpienie tak oficjalnie w roli Uległej będzie niesamowitym przeżyciem. :)))

   Niby takie nic a dla wielu i takie nic jest niestety poza zasięgiem gdyż pozostając w stałym związku lub z innych powodów pragnąc/musząc zachować dyskrecje nie mogą sobie pozwolić na taką „ekstrawagancje”. Tam gdzie jedni będą musieli spasować dla innych dopiero zacznie się prawdziwa zabawa. W dodawanie kolejnych osób na spotkaniach klimatycznych gdzie Uległa będzie pełnić oficjalnie role służącej i niewolnicy. Lub pozostając przy zapraszaniu jednego tylko gościa na inne sposoby Uległej służbę taką można uprzyjemniać :)))

   Wyzywające i seksowne stroje… obowiązkowa dla niej nagość… spełnianie poleceń gościa również i erotycznych w tym na przykład masturbowanie się na jego oczach gdzie to gość decydować będzie, czy Uleglej dojść będzie można… przyjmowanie bólu od Pana lub własnoręczne jego sobie zadawanie… seks lub oralne zaspokajanie Pana w obecności osób trzecich… aż do robienia wszystkiego co z Panem swoim robi ale na czyichś oczach. Nadal jednak bez kontaktu fizycznego z gościem występującym wyłącznie w roli obserwatora lub „dyrygenta”… mogącego nakazać lub zaproponować „wszystko” oprócz fizycznego zbliżenia z nim czy nawet fizycznego kontaktu. Innymi słowy gość może sobie popatrzeć i „pomarudzić” a i tak cała przyjemność po naszej stronie :)))

   Samo zaś oddawanie Uległej do „zadań” czysto seksualnych jest chyba jednak najrzadziej spotykane i z powodów dla których w dzisiejszym poście nie będę jeszcze wnikał, dużo chętniej Pan pozwoli temu innemu lub innej „poznęcać się batem” nad JEGO „sunią” niż dać innemu zakosztować jej słodkości a „suni” pozwolić zakosztować w innym? :)))

   Oddawanie się seksualne lub choćby tylko zaspokajanie innego oralnie jest więc w sumie wierzchołkiem góry lodowej całego zagadnienia. Dla wielu najbardziej ekscytującym i dającym największe poczucie władzy nad Uległą a dla Uległej poczucie najpełniejszego przynależenia do Pana i oddania się całkowitego jego woli. Spełnieniem najbardziej skrywanych i najmocniej podniecających fantazji. Być może fantazji częstszych nawet u kobiet i to nie koniecznie tylko u kobiet Uległych niż, wbrew pozorom u dominujących facetów. A już na pewno dużo częściej u kobiet niż u facetów pojawia się fantazja z oddawaniem Uległej innemu za pieniądze? :)))

 

„tylko się nie zakochuj…”

 

   Kuriozalne a jednak jakże często słyszane przez Uległe na początku znajomości zdanie. Wiadomo. Nad tym się przecież zapanować nie da i jeśli miłość się pojawi to przecież nie z winy Uleglej i jak już to dominującego można by winić. Najwyraźniej był dla niej zbyt „doskonały” bo przecież bez tego i miłość do niego by się nie pojawiła. Miłość zaś sama w sobie a zwłaszcza kobiety uległej jest przecież czymś najpiękniejszym co może niby jej faceta spotkać, czyż nie?

   O co więc to całe „hallo” i ten nasz strach aby się „sunia” w nas broń Boże nie zakochała? Występujące u sporej części dominujących choć oczywiście będą i tacy dla których będzie to przecież największym marzeniem. Większości chyba jednak może to jakoś dziwnie przeszkadzać albo wręcz doprowadzić może do wycofania się rakiem z relacji z zakochaną Uległą. O tych, którzy tego nawet nie spostrzegą lub w głębokim poważaniu mieć będą co czuje do nich ich Uległa nawet nie będę się wypowiadał….

    Generalnie i najczęściej może to powodować dysonans w postrzeganiu Uleglej. Spora część dominujących woli po prostu postrzegać Uległą jednak jako obiekt czysto i tylko seksualny. Dotyczy to również i tych odpowiedzialnych Dominów, którzy opierają swoje relacje z Uległą na bazie zasad BDSM. Wygodniej widzieć w Uległej kobietę „wyuzdaną” i szukającą spełnienia czysto erotycznego. Widzimy więc tylko jej uległość i tylko uległość będzie nas interesować. Tylko spełniając jej i swoje fantazje erotyczne i tylko na tym relacje opierając, upraszczamy sobie sprawę do tego stopnia, iż pojawienie się uczucia postrzegać będziemy jako zwykłą komplikacje. Dla wielu bowiem BDSM jest tylko i wyłącznie spełnieniem czysto fizycznych potrzeb. Nawet jeśli w relacjach swoich z partnerem lub partnerką budujemy również i przyjaźń. Miłość to już jednak zbyt wielka komplikacja co można oczywiście zrozumieć w przypadku osób pozostających w stałych związkach. Najczęściej jednak świadomość, iż Uległa jest w nas zakochana sprawia, że nagle zaczynamy w niej dostrzegać kobietę. I to kobietę zakochaną…

   I choć to może niektórym ciężko zrozumieć… zwłaszcza kobietom Uległym ciężko to zrozumieć ale pojawia się często u faceta w takim momencie mniej lub bardziej dokuczliwa blokada. Co innego jest bowiem wychłostać tyłeczek czy też i konkretniejszym torturom poddać kobietę oddającą się nam z potrzeby ulegania o mniej lub bardziej seksualnym podłożu a co innego gdy to samo robi kobieta, która nas kocha i widzimy to w jej oczach. Ponadto… pomijając zaś czysto erotyczny i seksualny aspekt relacji… to choć nie zawsze można uczucie Uleglej odwzajemnić oczywiście to jednak pojawia się wewnętrzna potrzeba zrekompensowania jej tego a co za tym idzie i innego jej traktowania. W sferze czysto erotycznej również i nie raz czy dwa ręka może jednak zadrżeć przed zadaniem kolejnego „klapsa”. I chociaż to w pewnym sensie głupie gdyż jakby na to nie patrzeć to przecież takiego właśnie traktowania po nas Uległa oczekiwała i takie a nie inne traktowanie jej miłość do nas wywołało to jednak tak jakby podświadomie miewamy problem z równie „bezwzględnym” jej traktowaniem. Co innego bowiem „wykorzystywać” fantazje erotyczne kobiety a co innego „żerować” na jej miłości. Nie mówiąc już o tym, iż dla wielu będzie to sygnałem, że oto relacja z Uległą wkroczyła na nowy etap. I skoro jeszcze więcej nam ona z siebie daje bo AŻ MIŁOŚĆ to i więcej od nas oczekiwać będzie. W tym i miłości naszej do niej również. Nie tego zaś szukaliśmy i nie to nas interesowało.

   Pojawić się też może „strach”, że Uległa zacznie mylić uległość z oddaniem bo wiadomo, iż kobieta zakochana dla swojego faceta „jest gotowa na wszystko” co w połączeniu z jej preferencjami może zbyt łatwo doprowadzić do sytuacji, iż kolejne granice będzie przekraczać nie dla samej siebie lub przynajmniej również dla samej siebie ale już tylko dla niego. Aby go nie stracić. Zdarza się to i u nie zakochanych Uległych i do tego tematu jeszcze konkretniej chce kiedyś powrócić ale właśnie miłość powodować może, iż zdrowe „zasady ulegania” mogą zostać zatarte. Wystarczyłoby niby tylko trochę odpowiedzialności za Uległą aby tego dopilnować ale nadal dla wielu (niestety) prostszym rozwiązaniem będzie od początku kazać się jej nie zakochiwać a w przypadku gdy miłość się jednak pojawi zerwać i to niekiedy wprost za powód zerwania podając to, że się zakochała pomimo zakazu !!!

 

poranki nie całkiem klimatyczne…

   Jeśli wierzyć amerykańskim badaniom (a w tym przypadku raczej można), to aktywna seksualnie „statystyczna kobieta” przynajmniej raz w swoim życiu zrezygnowała z okazji do seksu choć miała na niego ochotę lub odmówiła go i sobie i partnerowi gdyż według jej mniemania nie wyglądała w danym momencie wystarczająco atrakcyjnie.

   Zna tą prawdę i bez „statystyk” większość facetów, zwłaszcza pozostających w związkach formalnych czy też stałych, choć nie jest to doświadczenie obce i tym co tylko nieformalnie z kobietami „bywają”. Wystarczy, że próbował jeden z drugim „dobierać się” do swojej kobiety z rana lub miał ochotę na poranną powtórkę upojnego wieczoru. Jeśli nie wykazał się szybkością lub/i stanowczością to najprawdopodobniej najadł się tylko smaku nawet jeśli jego kobieta z natury jest i namiętna i dużo miłości potrzebująca lub poprzedni wieczór i noc spędził w objęciach poderwanego tylko co „demona seksu”. „Pomiziać się” to jeszcze się da ale gdy tylko wyczuje, iż planujemy przejść do konkretów to wprost nas pogoni lub wymknie się nam „na momencik” do łazienki gdzie przeczeka aż nam przejdzie lub już na poranne igraszki nie będzie czasu. W opcji bardziej optymistycznej, zrobi się tam w pospiechu (albo i nie) „na bóstwo” nieświadoma, że tym samym całą magie chwili szlag trafił. A przecież :

 

 

    Wbrew zaś pozorom…  i mniemaniu większości kobiet, to nie o widok tak na prawdę rano będzie nam facetom chodzić i to nie on będzie dla nas najważniejszy. Bez znaczenia będą i „fryz” w kompletnym nieładzie czy też oczka z leksza opuchnięte, bo po prostu jeszcze zaspane. Brak makijażu lub jego kompletna ruina w przypadku padnięcia zbyt gwałtownego po burzliwej „wymianie płynów” również. Dla wielu facetów będzie to zresztą miało swoisty, dodatkowy urok choć z drugiej strony takie „detale” wielu z nas po prostu rano umykają… tak samo jak nowa fryzura czy nowy kolor włosów u kobiety w ogóle :)))

   Bo chociaż prawdą jest, iż faceci to głównie wzrokowcy (i tylko szczegóły nam umykają :D) to jednak w tym przynajmniej przypadku wrażenia czysto wizualne schodzą na plan dalszy czy wręcz przestają się liczyć. Po prostu przegrywają z rozkosznym ciepełkiem bijącym od budzącego się obok nas ciałka i z niepowtarzalnym  zaraz po przebudzeniu…

 ZAPACHEM KOBIETY.    :D


Nie jeden twardziel przy tym wymięka i bardziej czuły się nagle robi a i nie jeden „samolub” znajduje nagle chęć i ochotę zadbania o przyjemność nie tylko swoją jak zazwyczaj ale tak
że i partnerki. O ile oczywiście nie ucieknie nam ona do łazienki nie wiedząc co traci a świecie przeświadczona, że to po prostu „nocna produkcja spermy uderza nam do głowy”…

   …ehh…  a przecież nie ma to jak poranny seks…   dla kobiety również :)))

 

koszmar na jawie

  

   Trochę już minęło od postu Kropki w którym pytała dlaczego my perwersanci tak mało sobie cenimy partnerki, które przecież są zdolne dla nas zrobić praktycznie wszystko….

   Osobiście nie zawężałbym tego problemu tylko i wyłącznie do perwersantów ale niestety jest to co raz częstsze u mężczyzn w ogóle a nie tylko tych w klimacie się obracających. Przykładów na to da się znaleźć i to na pęczki również i w tych „normalnych” związkach. Tyle tylko, że w klimatach jest to może bardziej rzucające się w oczy gdyż i bardziej na celowniku jesteśmy a i kobiety nam ulegające dają nam tyle więcej z siebie iż tym bardziej wypadało by dać im w zamian coś więcej.

   Nie jest to też niestety wymysł „tych normalnych” aby nasze grzeszki eksponując czy też nadmiernie je rozdmuchując, łatkę nam „nieceniących” przypiąć aby ich własnych grzeszków nie było widać. Gorzej iż to klimatyczne kobiety nam te łatki właśnie przypinają…

    A może i lepiej? Może już dawno to powinny zrobić i tak poprzeczkę podnieść aby byle kto nie miał tu czego szukać? Dając nam z siebie tak wiele… chcąc dać nam całe siebie może wreszcie chcą sprawić abyśmy zrozumieli, iż i na ślepe oddanie trzeba też sobie zasłużyć. Czysty seks i rżniecie dla rżnięcia też może być bardzo miły, pożądany i spełniający ale trwa niestety bardzo krótko i może się okazać, iż aby móc liczyć choćby tylko na to przyjdzie nam dać z siebie coś więcej niż tylko to czym nas natura obdarzyła i czym emanujemy i chętne i potrzebujące bycia zdominowanymi mamimy… może się okazać, że będziemy musieli okazać ODROBINKĘ SZACUNKU… tak na początek przynajmniej odrobinkę… i zacząć w Uległych dostrzegać kogoś więcej niż tylko zwykłą seksualną zabawkę zaspokajającą nasze chucie… dostrzec kobietę… żywą… czującą i potrzebująca istotę i to bez względu na jakie harce a swawole gotowa jest przystać… może się okazać, iż już nie wystarczy tylko dobrze grać wyuczoną i stereotypową rolę „pana i władcy” i bazować na „suczej chuci”… może się okazać, iż będziemy musieli sobie najpierw na te wspaniałości zasłużyć.

   I to za każdym razem… A nawet przed każdym kolejnym razem !!!

   Na szczęście obudziłem się… rozejrzałem w koło… wszystko po staremu więc jeszcze spokojnie spać możemy nic sobie nie robiąc z tego „babskiego” na nasz temat biadolenia?

 

sezon ogórkowy…

  

   Już dawno nazwę zmienić się powinno gdyż ogórków to dostatek o każdej porze roku a i te szklarniowe większym powodzeniem się cieszyć zapewne będą z wiadomych powodów. Bo chociaż nie rozmiar się ponoć liczy a zdolności magika to jednak w tym przypadku na rozmiar jednak by większość stawiała? Zwłaszcza, że jeśli o ogórki i temuż podobne chodzi to przecież i magik nie do końca potrzebny o czym świadczy chociażby jedna z rad z kobiecego portalu:

„Potrzebujemy jeden duży gruby i długi ogórek. Obieramy go ze skórki nożykiem do obierania, tak, by zachować jego oble kształty. Gdy jest już gotowy przygotowujemy przytulne miejsce na kanapie, łóżku lub fotelu. Pozbywamy się bielizny, lub całego ubrania, odnajdujemy żel poślizgowy i podgrzewamy szybko ogórek w mikrofalówce. Gdy jest już ciepły, lub, jeśli preferujecie gorący, smarujemy jego grubsza polowe żelem i bawimy się tak jak lubimy…”

   Oczywiście samo obieranie można sobie podarować zwłaszcza jeśli ogórek miałby posłużyć jako swoiste narzędzie torturek dla naszej suni i bynajmniej nie o różnice wrażeń by tutaj chodziło choć i ona może mieć pewne znaczenie a o zwykłe nie tracenie czasu. Bardzo ważne w przypadku jeśli naszą sunie z zaskoczenia w ten warzywny sposób zamierzamy doświadczyć. Efekt cieplny też w sumie możemy sobie darować jeśli sunia już jest odpowiednio rozgrzana. Jej muszelka w każdym bądź razie przynajmniej. Świeżo wyjęty z lodówki ogórek tudzież inne „wredne warzywo” o odpowiednim kształcie swoim zimnem może tylko wrażenia te spotęgować :))

   Tylko po co sobie głowę jakimiś warzywami zawracać skoro własnego „ogórasa” w pogotowiu mamy? Fantazje takiego warzywnego potraktowania nie są bynajmniej rzadkie wśród Uległych. Dla jednej może to być „tylko” przednia zabawa jej Pana z cipeczką chętną i gotową w roli głównej. Bardziej wyuzdaną niż przy zastosowaniu jakichś sex-shopowych plastików a co za tym idzie ciekawszą i bardziej podniecającą. W takim to przypadku ogórek jako taki byłby więc minimum pomysłowości jaką należałoby się wykazać… no ale wystarczy przecież wizyta w średnio dobrze zaopatrzonym warzywniaku aby naszą pomysłowość rozbudzić. Nikt przecież nie twierdził, że nasze zabawy trzeba do łóżka ograniczyć bo przecież i w kuchni może być przecież równie… wesoło? :)))
 
 
 
   Wykorzystanie warzyw do zabawy może też mieć jeszcze jeden ważny aspekt w przypadku Uległych nie do końca obojętnych co w ich cieczkach zagości… to co dla jednych będzie ekscytującą i wyuzdaną zabawą i tylko tym, inne mogą odbierać jako upokarzające doświadczenie. Upokarzające jej kobiecość w pewnym sensie bo gotowe oddać Panu swoje ciało i podniecenie otrzymują rozkosz tylko poprzez stymulacje jakąś zabawką lub warzywem właśnie. Upokarzanie i „szmacenie” może zaś być jednym z elementów tresury mających wydobyć z Uleglej jej „suczą naturę” i doprowadzania jej do stanu maksymalnego wyuzdania i wrzenia. O ile oczywiście nasza sunia tego właśnie w relacjach z nami szuka i potrzebuje. Stosowane z wyczuciem i odpowiednio do potrzeb i preferencji Uległej dobierane upokorzenie może bowiem wywoływać jeszcze większe podniecenie i otwarcie się na nas. Jednym z prostszych sposobów na to może być właśnie potraktowanie Uległej na przykład właśnie takim ogórkiem. Byleby z wyczuciem i z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności ma się rozumieć :)))
 
 

   Tak na wypadek wszelki aby u naszej suni alergii na warzywa nie wywołać. I na nas samych również. :)

   A wielka szkoda by przecież była bo jak powszechnie wiadomo warzywa są zdrowe. :D

życzę wiec smacznego :)))
 
 
 

no bo to lato ponoć przecież !

  

   W całym tym tegorocznym zaganianiu omalże umknęło mi, że to przecież lato mamy. Ponoć, bo to co u mnie przynajmniej za oknem ostatnimi czasy miewam niewiele w sumie z latem ma wspólnego. Czasami jednak słoneczko zaświeci i cieplej się robi więc nic tylko to wykorzystać i w plener ruszyć. Nie tylko dla odmiany samej w sobie… dla niektórych nadal będzie to jedyną możliwością aby zaszaleć ciut bardziej.

    Sama taka jazda „w nieznane” była by już niezapomnianym przeżyciem zwłaszcza gdyby Sunie naszą przewieźć nagą lub roznegliżowaną na przednim siedzeniu ale w tym przypadku ryzykujemy podciągnięciem pod „stwarzanie niebezpiecznej sytuacji na drodze” więc o ile tylko dysponujemy niezagraconym bagażnikiem w miarę konkretnej wielkości a Sunia nasza na klaustrofobie nie cierpi, można jej wycieczkę od samego początku na maksa uatrakcyjnić. :)))

 

 
   Obcowanie z przyrodą ma swoje własne niejednokrotnie zachwalane plusy ale w „naszym” konkretnym przypadku niesie ze sobą całą masę atrakcji na które wielu z nas nie może sobie pozwolić „w zaciszu domowym”. W blokowej tandecie czy też w hotelu trudno przecież o warunki na odpowiednie wykorzystanie sznura a na łonie przyrody… zwłaszcza tej gęściejszej i wyższej, odpowiednich miejsc aż proszących się do wykorzystania naszej Suni „na widoku” przecież nie brakuje i tylko od naszej inwencji i umiejętności zależeć będzie sposób w jaki to naszą Sunię wystawimy czy też raczej wywiesimy na kontakt z naturą. I słoneczkiem. :D
 

                  

 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
   Dla mniej zdolnych, bardziej leniwych lub dysponujących mniejszą ilością zapału i czasu, pozostaje samo wystawienie lub wyłożenie Suni na działanie słoneczka lub/i przyrody…
 
                 
 
  
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
   A ileż do tego możliwości innych jeszcze dochodzi? Te wszystkie rózgi w zasięgu ręki rosnące… że o pokrzywach już nie wspomnę… i o robaczkach wszelakich też choć same komary na ten przykład, mogą być policzone za jeszcze jedną z przygotowanych torturek i być dodatkowym sprawdzianem wytrzymałości naszej Suni… chyba, że się okaże iż mamy od niej krew słodszą i nas bardziej sobie upodobają :D
 
   Bez względu jednak na całą gamę możliwych do przygotowania atrakcji, najważniejszy może być w tym wszystkim po prostu czas jaki wspólnie spędzić będzie można i wszelkie atrakcje i podniety będą tylko do tego dodatkiem. Warto więc wyrwać się z murów…
choćby tylko na krótki spacer…
 
 
 

od du*y strony…

  

   Nie ma to jak dobry seks. Bo przecież o to właśnie w tym wszystkim nam chodzi, czyż nie? O porządne wyobracanie Uległej i zaspokojenie naszej męskiej chuci i to w nam najbardziej odpowiadający sposób. A, że tak przy okazji i kobiecie może też coś się z tego dostanie co i jej da spełnienie? To już tylko zysk dodatkowy dla niej. No bo co? Przecież tego właśnie chce i tego potrzebuje. Porządnego i po prostu bardziej wyuzdanego czy wręcz „zboczonego” zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb i pragnień. Przecież sama się na to zgadza aby być naszą seksualną zabawką. Oddając się nam, oddaje swoje ciało na to wszystko co z nim zechcemy zrobić i tak jak zechcemy. I nie ma nic do gadania. Ma być ideałem. Ma grzecznie wystawiać i/lub nadstawiać dupsko (bo jak nie to…). No, bo przecież sama tego chce, czyż nie? I tylko jedno pytanie nasuwa się w tej kwestii uparcie… skoro to takie wszystko proste i nieskomplikowane, to dlaczego tak często te idealne związki szlag trafia?

   Seks jest oczywiście w większości przypadków podstawą relacji BDSM. W sporej ich części jest on sprawą najważniejszą a nawet i jedyną. I nie ma w tym oczywiście nic dziwnego ani tym bardziej złego. Od tego przecież zazwyczaj się zaczyna i to w większości przypadków. I u wielu osób na tym i tylko na tym się to kończy choćby tylko dlatego, że na nic więcej sobie nie będą mogły pozwolić lub niczym więcej nie będą zainteresowane. Bywa to częste i u kobiet ale przeważają w takim podejściu oczywiście mężczyźni. My po prostu uwielbiamy upraszczanie sprawy nawet tam gdzie ktoś inny widzi dużo więcej lub też widzi coś zgoła innego. Różnie to zresztą można nazywać w zależności kto się nie będzie zgadzał z naszym zdaniem i podejściem do tematu lub inne mieć będzie spojrzenie na ten temat lub i inny zresztą też… różnicą w podejściu płci do zagadnienia… „typowo kobiecym” komplikowaniem spraw prostych i oczywistych… szukaniem dziury w całym… dorabianiem na siłę filozofii do czegoś tak przecież prostego i oczywistego… zaślepieniem nie pozwalającym dostrzec, że różnić się możemy i różnić się mamy prawo… zaślepieniem, że tylko nasza prawda jest „najprawdziwsza”… lub po prostu chamstwem przejawiającym się w tłumieniu wszystkiego co odbiega od naszego pojmowania i postrzegania świata. No, bo przecież „baba” jest po to aby „dawać dupy”. A Uległa to tylko „cipa” lubiąca i pragnąca ostrzejszego zerżnięcia… I wszystko to piękne… wszystko to takie proste… o ile tylko szczęście nam dane spotkać na naszej drodze kobietę mającą takie same podejście i wizje swojej roli w życiu i w relacji z partnerem.

    Problem tylko w tym, że życie nie jest bajką i bynajmniej nie ma gotowych na nie recept. Również, a może przede wszystkim nie ma gotowych recept i w postępowaniu i w podchodzeniu do kobiety. Zakładanie czegoś jako pewnik, jest cokolwiek krótkowzroczne jeśli nie wręcz głupie. Również odnośnie tego czym jest i czym może być BDSM dla Uleglej. Być może będzie od początku i do końca tylko i wyłącznie przeżyciem czysto seksualnym. Czystym rżnięciem bez „zbędnego dorabiania do tego filozofii”. Bywa i tak. I bywa to także równie piękne i emocjonujące. Przeżycie czysto seksualnego zapamiętania się i oderwania się od szarości tego świata. Lub mówiąc mniej poetycko, czysto fizyczne przeżycie mające nam poprawić naszą gospodarkę hormonalną a co za tym idzie dać siłę na znoszenie tej szarości otaczającego nas świata :)))

   Będą oczywiście i tacy, którzy twierdzić będą, że sprowadzenie BDSM tylko i wyłącznie do seksualnego aspektu sprawy jest nieporozumieniem a w każdym bądź razie działać może tylko dla niektórych lub działać może tylko na niektóre Ulegle. Ba. Będą i tacy co to nazwą wręcz profanacją nawet. Ale co tam oni przecież wiedzieć mogą… Przecież może być tak prosto i tak pięknie. Może? Oczywiście, że może. I pieprzyć tych, którzy myślą inaczej. A jak nagle się okaże, że dla suni samo wyciągnięcie wacka już nie wystarcza lub nigdy nie wystarczało i czegoś innego od nas i od BDSM oczekiwała, to przecież chętnych nie brakuje. Zawsze można zmienić na inną. I to taką, która nie będzie jakąś „głupią cipą”, która sama nie wie czego chce i na domiar złego nie zna swojego miejsca a co jeszcze gorsze, której wydaje się, że ma prawo myśleć !!!

   Oczywiście dla jej „własnego dobra” się jej pozbędziemy choć oczywiście efekt pozostanie ten sam i przez zaślepienie w swoim jedynie poprawnym podejściu do sprawy, zostaje się z wackiem w dłoni… :)))

 

Uległe…kim są lub kim być mogą…

  

   Na początku mojej drogi w świecie BDSM wyłuszczono mi pewny podstawowy podział „motywacji” jakimi mogą się kierować kobiety wchodząc w świat uległości. Na bazie własnych doświadczeń, oraz obserwacji i rozmów, pokusiłem się też o taki „podręczny” podział typów osobowości z jakimi można się spotkać wśród uległych kobiet. Jak w sam raz będzie aby rozwinąć myśl „Ja” z jego komentarza pod ostatnim postem, z tymże jednak zastrzeżeniem, że są to tylko rozważania na bazie rozmów z zaprzyjaźnionymi ludźmi, którzy świat BDSM znają od podszewki a nie jakieś tam naukowe opracowania… choć może to i lepiej bo sami wiecie jak to z tymi naukowcami bywa :)))

   Nie należy tego więc traktować jako jakiejś tam wyroczni ani tym bardziej instrukcji gdzie szukać Uległej. Tym bardziej też same Uległe nie powinny tego brać za bardzo do siebie. Jak każde uogólnienie może być mylące a i dotyczy tylko możliwych typów kobiet mogących się odnaleźć w uległości bez wartościowania, które to z nich są bardziej do bycia uległymi „przystosowane”. Jeśli w żadnej z poniższych grup się nie znajdziecie to zapewne głównie dlatego, że do kilku możecie się podciągać…  lub, co równie prawdopodobne, coś spieprzyłem i jakąś ważną motywacje przeoczyłem? :)))

   Z przekory poniekąd listę moją otwieram KOBIETAMI „SILNYMI”, bo wielu w głowie nadal się nie będzie mieścić, że takie kobiety w ogóle zdolne są ulegać . Bo niby jak pani prezes, ostra prawniczka, szefowa jakieś firmy czy inna kobieta w życiu codziennym będąca „przebojową babką”, pewną siebie kobietą albo i nawet idącą niekiedy po trupach „karierowiczką”, ustawiającą po kątach facetów, mogłaby przed kimkolwiek „zgiąć kark” nie mówiąc już o błaganiu o cokolwiek faceta i to na kolanach przed nim? A jednak. I bynajmniej nie jest to wcale takie rzadkie zjawisko. Do tej grupy zaliczyłbym zresztą nie tylko kobiety szeroko pojętego sukcesu zajmujące jakieś eksponowane stanowiska ale również i kobiety „życiowo niezależne” czyli pewne siebie, twarde nawet i co najważniejsze takie, po których mało kto spodziewałby się pokładów uległości i oddania wobec faceta. Głównie one same się tego po sobie najczęściej nie spodziewają?  :D

KOBIETY WRAŻLIWE: wrażliwa natura, często uzdolnione poetycko, plastycznie czy też jeszcze inny talent posiadające. Wrażliwe również emocjonalnie więc siłą rzeczy łatwo je skrzywdzić. Czasami chwiejne i niepewne własnej wartości i potrzebujące oparcia w silnym mężczyźnie. Wymagające i oczekujące wspierania i niekiedy również wytyczania drogi. Potrzebują kogoś kto będzie dla nich nie tylko Panem i kochankiem ale również i przyjacielem a PO pragnące najczęściej przytulenia i innych przejawów czułości i szacunku. O czym zresztą nie powinno się zapominać w każdym przypadku ale wobec takich kobiet szczególnie. Bardzo często bowiem z tą ich emocjonalną wrażliwością idzie w parze zakompleksienie…

KOBIETY SKRZYWDZONE: nie koniecznie musi to być jakieś traumatyczne przeżycie z przeszłości po którym to kobieta taka nie potrafi nawiązać innych relacji z mężczyzną lub podświadomie pragnie lub potrzebuje powielania tego traumatycznego przeżycia w ramach swoiście pojmowanego oczyszczenia. Najczęściej będą to kobiety, którym po prostu wmówiono, że na nic innego nie zasługują jak tylko na ślepe podporządkowanie się facetowi i spełnianie wszystkich jego zachcianek. Głównie seksualnych właśnie. No bo kto by się w ogóle taką „dziwką” na innej płaszczyźnie zainteresował? Wpędzane w kompleksy od dziecka i to najczęściej przez osoby najbliższe, zaczynają w to w końcu wierzyć i chociaż w sumie bardziej zasługują na miano ofiar niż uległych to jednak w większości przypadków uległość leży w ich naturze a tylko powód ulegania jest porąbany a nie one same…

    Do tej grupy zaliczyć się też powinno te wszystkie kobiety, które cierpią na syndrom „utraconego ojca” i poszukują go w swoim Panu. Postrzegając go nie tylko jako władcę i kochanka ale również i opiekuna, który wskaże im drogę lub wprost będzie za nie decydować a do tego i ukarać za błędy nie omieszka. Wbrew pozorom motyw ten nie dotyczy tylko młodych dziewcząt ale może po wielu latach się dopiero odezwać…

KOBIETY OTWARTE: to w największym uproszczeniu osóbki czujące, że tradycyjne współżycie z całymi tymi zakazami i konwenansami są obłudą a one potrzebują czegoś więcej. Więcej wrażeń, więcej adrenaliny… więcej orgazmów? Takie „niegrzeczne dziewczynki” dla których uległość będzie bardziej przygodą i to często tylko chwilową a przynajmniej tak właśnie do tego podchodzić będą. Jak do niezobowiązującej ale za to ekscytującej i podniecającej zabawy. A, że często wpadną jak śliwka w kompot i po poznaniu prawdziwego smaku uległości nie będą już chciały wracać do „normalności” to już całkiem inna inszość :)))

No i wreszcie KOBIETY (NIE)SPEŁNIONE czyli po prostu „uległe z natury” jak to mój przyjaciel zwykł mawiać. To te, które bez podtekstów, wprost i otwarcie potrzebują bycia czyjaś własnością. I to niekiedy wręcz „od dziecka”. Grupa stworzona być może sztucznie bo w większości przypadków można by ich motywacje w powyżej przedstawionych odnaleźć ale… powiedzmy, że potrzeba uległości czy bólu jest w nich od początku tak silna, że i dla nich samych powody dla których jest tak a nie inaczej nie mają najmniejszego znaczenia. Tak po prostu jest i tak być musi. W każdej innej relacji po prostu by się dusiły i spełnienia siebie nie odnalazły. A, że w wielu przypadkach tak być właśnie może, więc jest przynajmniej gdzie „wrzucić” te wszystkie Uległe , które do żadnej innej z wyżej wymienionych grup wprost podciągnąć sienie da? :)))

Cholera…. miało być kilka zdań a znowu mi cały elaborat wyszedł :)))