tłusto-czwartkowo

   Nie chce umniejszać staraniom i dokonaniom mniej lub bardziej renomowanych piekarni, tudzież ciastkarni… ale nie ma to jak pączki i faworki samemu zrobione.

   Nie o sam smak czy aromat sprawa zaś się rozchodzi… bo co tu dużo gadać… bywa to mniej ważne od samego procesu ich robienia. O ile oczywiście odpowiednio się za niego zabierzemy :)))

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

 

 

 

 

 

 

Bo nie ma to jak przyjemne z pożytecznym połączyć :)))

Oczywiście później trzeba to jeszcze wszystko posprzątać (wiadomo komu to przypadnie) i w ramach nagrody „sunie” naszą najlepiej własnoręcznie umyć…

I chrzanić kalorie !!! Łatwo i baaaaaaardzo przyjemnie można je przecież od razu wspólnie spalić,

czyż nie? :D

 

„sucze” zauroczenie

  

   Jak słusznie zauważyła Fantasmagoria w swoim komentarzu pod poprzednim postem, efekt działania endorfin i ich uzależniającego oddziaływania, może się pojawiać nie tylko w przypadku „ostrej sesji”. Choć tu produkcja endorfin jest oczywiście rekordowa tak więc i ryzyko uzależnienia jest największe. W mniejszym lub większym stopniu ich uzależniające działanie i oddziaływanie spora część z nas miała okazje poczuć na własnej skórze właśnie w trakcie takiego „szczenięcego zauroczenia”.

   Kto miał kiedykolwiek okazje przeżyć to „szczenięce zauroczenie”, ten doskonale pamięta towarzyszące mu emocje. Emocje zaś, bardziej nawet niż bodźce zewnętrzne wpływać mogą na produkcje endorfin. Czy też raczej na ich nadprodukcje. Zwłaszcza te emocje będące same w sobie przyjemnymi. I tak na przykład, nie tylko sam śmiech powoduje zwiększoną produkcje endorfin ale również myślenie o śmiechu. W dużo mniejszym stopniu niż sama „sesja” tak i myślenie o niej też będzie podnosiło poziom endorfiny we krwi. Do tego stopnia nawet, że dość często do zaspokojenia „głodu” emocji i wrażeń jakie niesie z sobą uległość, kobiecie wystarczy sama świadomość, iż partner MOŻE to zrobić i w każdym momencie skorzystać z tej jej wobec niego uległości. Nie musi nawet tego robić. Do wzbudzenia w Uległej odpowiedniego „poziomu szczęścia” i zaspokojenia jej potrzeb ulegania wystarczać może sama „aura dominacji” jaką wobec niej roztacza. Nie musi przekładać ją przez kolano. Aby poczuć „gdzie jest jej miejsce” i czuć się szczęśliwa wystarcza jej świadomość iż partner może i nie zawaha się ją przez kolano przełożyć. Przynajmniej do pewnego momentu. :)))

   Samo myślenie „o tym” oczywiście nie wystarcza na dłuższą metę ale pomiędzy kolejnymi spotkaniami powoduje, że nasycenie endorfinami z „sesji” utrzymuje się nadal na wysokim poziomie a „wspominanie” tego co już zaszło i marzenia o kolejnych wprowadzić mogą…  co tu dużo gadać. Kobieta i to nawet doświadczona życiowo i ustabilizowana emocjonalnie nagle może zacząć zachowywać się jak zauroczone dziewczę. :)))

   I to niekoniecznie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Zauroczenie to może być przecież również budujące a co najważniejsze daje jej poczucie szczęścia i tylko od niej zależeć będzie ile w tym będzie prawdziwego szczęścia a ile działania tych czy innych hormonów.

   Stan takiego „suczego zauroczenia” bardzo często dopada Uległe a równie często mylone jest z miłością. Bo chociaż objawy rzeczywiście bywają podobne to jednak nie jest to jeszcze głębsze uczucie. Może łatwo się w nie przerodzić oczywiście, zwłaszcza jeśli jej związek z dominującym będzie budowany również na zaufaniu i przyjaźni. Miłość chodzi jednak swoimi drogami i może równie dobrze nie pojawić się nigdy. Nawet jednak i bez niej, samym owym zauroczeniem żyjąc i jemu się poddając, Uległa może zakwitnąć i to tak jak sobie tego nawet nie wyobrażała. A przy tej okazji wszystko wokół niej bo jak wiadomo szczęście bywa zaraźliwe :)))

   I tego „rozkwitu” w dniu dzisiejszym właśnie Wam życzę. Przynajmniej tym z Was, które na to sobie mogą pozwolić. I mniejsza już czy to aż Miłość będzie czy tylko owo „zauroczenie” :)))

 

okiem chemika

 

…bo najważniejsze aby pojawiła się … „chemia”

  

   Nie zamierzając przyłączać się do tych, co widzieć w nas chcą tylko i wyłącznie zbiory molekuł lub/i związków chemicznych i to o niewielkiej w dodatku wartości rynkowej…  może naiwnie i trochę po staroświecku czegoś głębszego wypatrując, muszę to jednak przyznać, że chemia rządzi nami czy tego chcemy czy nie. Zwłaszcza (o zgrozo) relacjami damsko-męskimi. A w każdym bądź razie rządzi ich intensywnością. Z osławionym testosteronem na czele i dorównującą mu kroku endorfiną :)

   A konkretnie to endorfinami bo diablątek jest kilka rodzajów produkowanych tak w samym mózgu jak i w rdzeniu kręgowym. Potocznie nazywane hormonami szczęścia są z założenia naturalną obroną naszego organizmu przed bólem głównie ale także i przed stresem czy też innymi sytuacjami lub odczuciami uznanymi przez nasz organizm jako dyskomfortowe. Są też wzmocnieniem doznań przyjemnych i radosnych a ich pojawienie się w organizmie powoduje doskonałe samopoczucie i zadowolenie z siebie a nawet stany euforii. Szczególnie ich działanie wyczuwalne jest podczas seksu gdy to poziom endorfin we krwi potrafi wzrosnąć o 200% :)))

   A może nawet i jeszcze więcej? Nie wiem czy wzięto w tych danych pod uwagę zwykły seks czy też są one już podane z poprawką wziętą na duuuużo intensywniejsze doznania jakie dać może „sesja” BDSM  :D

   Szczególnie właśnie sprzyjająca produkcji endorfin przez nasz organizm i pompowania ich do krwi. I to nie tylko jako reakcji na ból zadawany podczas sesji… również jako „obronę” przed „stresującym doświadczeniem” jakim jest niepewność tego co może Was za moment spotkać z ręki Pana gdy czekacie na jego kolejny ruch zniewolone więzami lub tylko z zasłoniętymi oczkami… \ podsycane dodatkowo radością bycia z nim i dla niego… a jeśli jeszcze do tego dojdzie radość z bycia poddawaną jego wymaganiom a tym bardziej duma z sprostania tym wymaganiom… tworzyć to może razem mieszankę doprawdy wybuchową bowiem tutaj każdy bodziec tylko napędza spirale „zmuszając” Wasze organizmy do produkcji kolejnych porcji endorfin… I to w takich ilościach, iż ich efekt na organizm potrafi utrzymywać się nie tylko przez kilka lub kilkanaście godzin jak po „waniliowym” seksie ale nawet całymi dniami. Ba. Nawet i tygodniami. 

   Ot…  takie „podładowanie akumulatorów” potocznie nazywane „niezłym hajem” lub „hormonalnym kopem”  :))))

   Mniejsza zresztą jak to zwał. Nie jest tajemnicą przecież, iż kobieta szczęśliwa a zwłaszcza kobieta szczęśliwa i zaspokojona rozkwita i aż tryska… energią lub szczęściem. To po prostu widać, słychać i czuć. Czasami to „szczęście” i idąca w parze z nim duma…  zwłaszcza w przypadku kobiet uległych…  no co tu dużo gadać… porywające to jest i już :D

   Taka kobieta…  idąca na kolejne spotkanie ze swoim Panem…  ehhh…  aż się serce kraje, że bajkę trzeba przerwać w tym momencie i kawę na ławę wyłożyć. Powinienem więc co wrażliwszym odradzać a co bardziej romantycznym wręcz zakazać czytania dalszej części…

   Endorfiny zwane są bowiem nie bez przyczyny także wewnętrzną morfiną. Są niczym innym jak narkotykiem. Co prawda jedynym legalnym i naturalnym, to niemniej jednak swoim działaniem i właściwościami przypominają działanie morfiny. Potrafią więc uzależniać i to nawet w bardzo znacznym stopniu co tłumaczy między innymi potrzebę przełamywania kolejnych barier mogącą być niekiedy tylko potrzebą co raz większych dawek endorfin oraz trudność z rezygnacji z „silniejszych doznań” gdy się już raz ich zaznało. Nadmiar spożywanej czekolady nie zawsze jest zaś wystarczającą odtrutką.

   Wzmocnione dodatkowo działaniem adrenaliny powodować mogą, że Wasze organizmy będą się wspinać na wyżyny swoich możliwości. Tak w przyjmowaniu bólu z ręki Pana jak i w samym odczuwaniu rozkoszy przez co jest ona dużo intensywniejsza. Wręcz na granicy wytrzymałości. I na granicy pojmowania również tak więc często spotkać można porównanie tego do transu w którym liczy się tylko dana chwila. Bez wnikania nawet w konsekwencje tego co się z Wami dzieje choć aby to zaistniało musi dojść do tego zaufanie pokładane w stronie dominującej.

   Bez względu jednak czy stan ten nazywać będziemy euforią czy transem, raz przeżyty domagać się będzie powtórek. Kolejnych dawek endorfiny w organizmie. Najczęściej też co raz silniejszych, bo taka a nie inna jest specyfika każdego narkotyku bez względu na jego pochodzenie czy siłę wyjściową uzależniania. Oraz od naszej indywidualnej podatności na działanie wszelkiego typu specyfików a także od naszej silnej woli i świadomości „zagrożenia”.

   A nie mówiłem aby dalej nie czytać? Z drugiej jednak strony…  to jak się już od czegoś uzależniać to najlepiej chyba właśnie od …szczęścia?  Jakby na to nie patrzeć…  endorfiny też dla ludzi. :)))

   Nie należy tylko zapominać iż uzależnienie to może być groźne głównie wtedy gdy nie zostaną zachowane odpowiednie i odpowiedzialne relacje D/U. Trochę czekolady i szczypta zdrowego rozsądku i nadal można się cieszyć i życiem i doznaniami…  nadal też (albo i ciągle) może być i pięknie i pasjonująco. I to bez względu ile w tym wszystkim będzie chemii… lub „chemii” :)))

 

w sam raz przed Sylwestrem

  

   O zbawiennym wpływie alkoholu na stosunki damsko-męskie chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Na przyrost ludności również i już za niedługo jak nic zaczną chyba ustawowo do „trzeciego drinka” dokładać prezerwatywę w komplecie. :)))

   Ma on również i swoją ciemną stronę o której nie powinno się zapominać ale dzisiaj nie chce psuć przed sylwestrowego nastroju. Odpuszczę nawet i tym wszystkim „macho”, którzy całe swoje powodzenie opierają na wcześniejszym „zmiękczeniu” ofiary. No… prawie im odpuszczę, bo biorąc pod uwagę zwodnicze działanie alkoholu, bardzo łatwo przedobrzyć i musieć się smakiem obejść lub… „ze względu na specyfikę naszych czasów” zbłaźnić się już na samym starcie? :)))

 

 
   Lekkie alkohole, zwłaszcza wino, „przyjmowane” w nie za wielkich ilościach są co prawda ponoć naturalnym afrodyzjakiem jednak na tyle słabym, iż dużo bardziej działa na nas atmosfera temu towarzysząca niż wypity alkohol. Dopiero po przekroczeniu pewnej indywidualnej dawki ma alkohol bezpośredni wpływ na nasze „chęci” gdy pojawia się jego działanie zagłuszające nasze „sumienie” a w każdym bądź razie pozwalający nam zapomnieć o wszelkich konwenansach lub przynajmniej o ich części :)
 
   Pomijając już samo „ułatwienie” w nawiązywaniu nowych znajomości oraz w wyrażaniu swoich prawdziwych pragnień jak również i intencji, to i na dużo więcej potrafimy sobie wówczas pozwolić. Dopuszczając do głosu ukrywane na co dzień nasze prawdziwe potrzeby i pragnienia. Do których bardzo ciężko nam się przyznać nawet przed samym sobą a tym bardziej przed drugą osobą. Choćby tylko co okazyjnie poznaną. Alkohol staje się w takim przypadku nie tylko wymówką co wręcz środkiem prowadzącym do celu. A niekiedy zaś, w pewnym sensie i samym celem? :)))
 
 
 

   I to już całkiem inna bajka, bo chociaż sam „Drunken Sex” tylko gdzieś tam na peryferiach BDSM funkcjonuje i budzi wiele kontrowersji czy choćby tylko pod swoistego rodzaju fetysz można go podciągnąć. Niemniej jednak jest to jakaś tam fantazja erotyczna i to połączona z byciem wykorzystaną seksualnie. I to niekoniecznie z ograniczeniem się do jednego partnera. Będzie to więc niejako odmiana „gwałtu” lub Gang Bang. Upijanie się stanowić będzie tu więc tylko wstęp mający wprowadzić specyficzną atmosferę a nie jako zagłuszenie swojego sumienia lub w ogóle aby się na coś takiego odważyć. Jak już, to powinno to być tylko umiejętne wykorzystanie specyficznego działania alkoholu dla pełniejszej satysfakcji kobiety. :))) Tylko w niewielkiej bowiem dawce alkohol „podnieca” i ułatwia „spraw wiele” ale w pewnym momencie i to nie blokując i nie tłumiąc samego odczuwania rozkoszy potrafi i to nawet bardzo skutecznie zablokować samo osiągniecie orgazmu i tym samym utrzymywać kobietę „na samej krawędzi”. Czasami nawet bardzo długo. Faceta zresztą też :)))

   Przed stojącym już w progu oblewaniem Nowego Roku warto było by się więc może raz jeszcze zastanowić jak go przywitać? I na ile sobie pozwolić?

   I to tak „z premedytacją”   :)))

 

świąteczne życzenia…

   W polskiej tradycji święta Bożego Narodzenia rządzą się swoimi prawami z którymi to nie tylko, że nie zamierzam walczyć a wręcz do takiego właśnie do nich podejścia bym i zachęcał.

   Niech więc będą przede wszystkim rodzinne… przepełnione miłością i ciepłem…
czego Wam wszystkim życzę.

 

I wielu prezentów w tym i tych najbardziej i skrycie wyglądanych również.

Jakby na to nie patrzeć… każdy dostanie to na co sobie sam zasłużył czyż nie? :)))

 

   
 
 

św.Mikołaj to ma przechlapane…

 

 
…bo to tylko tak z boku wydaję się wszystko i pięknie i cudownie a czasami to aż świętemu parować może to lub owo, aby się nie pomylić czy to „lanie” będzie karą czy nagrodą i której to przynieść rózgę
( I ZA CO!!!) :))
 
Ale to już każde z Was samodzielnie musi ze św. Mikołajem negocjować :D
 
Nie pozostaje więc nic innego jak baaaaaaaardzo owocnych „negocjacji” Wam życzyć.
Co też i niniejszym czynie. :))) 
 

milking slave

  

   O temat „krówek” już się co prawda otarłem swego czasu przy poście o „zwierzątkach” ale wart jest on ponowienia. Nie jednej to się marzy sądząc po ilości maili z zapytaniami na ten temat. :)))

  

  
   Tym razem podaruje sobie jednak jeszcze samo zastosowanie odsysaczy czy pompek do stymulowania czy też może raczej do „torturowania” biednych cycuszków. W innym poście do tego bowiem szerzej chce wrócić, koncentrując się na razie na innej fantazji. Będącej dla niektórych bardzo silnym i szczególnym fetyszem. Fantazji co do której trudno powiedzieć czy częściej spotykana jest u kobiet czy też u mężczyzn. Z tym, że jak to niedawno przeczytałem, u kobiet może to być powodowane tęsknotą do czegoś co dopiero chciałyby przeżyć zaś u facetów tęsknotą za czymś co już dawno utracili? :)))
 

 

 
   Dla sporej części sens jest bowiem nie w samym „ssaniu dla ssania” a w tym gdy się da coś z tego rzeczywiście wycisnąć. :D    
 
   Niestety muszą być ku temu spełnione specyficzne warunki ale co poniektórych i tak to nie zniechęca i nawet kobiety, które jeszcze nie rodziły same z siebie lub za namową stosują suplementy a także hormonalne stymulowanie mające na celu wywołanie u nich laktacji. Osobiście bym tego nie zalecał a już na pewno nie bez konsultacji z lekarzem choć domyślam się co lekarz powiedziałby na coś takiego nawet całej prawdy nie znając. Choć samej idei „długiego karmienia piersią” pewnie by przyklasnął. :)))
 
   Dużo łatwiej i na pewno bezpieczniej jest wznowić laktacje u kobiet które już rodziły. Choćby tylko poprzez systematyczne „dojenie” i suplementy diety. Pamiętając jednak jakie to bywa uciążliwe a nawet i bardzo bolesne dla kobiety warto może by było z wzbudzenia pełnej jej laktacji zrezygnować zadowalając się tylko „mleczkiem do kawy”? : D

 

 
   Zdecydowanie łatwiej mają więc w tej kwestii Dominy ze swoimi niewolnikami bo z faceta dużo prościej „śmietankę nie tylko do kawy” wycisnąć? Może też i dlatego na necie większość informacji, fotek czy filmów pod hasłem „milking slave” dotyczyć będzie właśnie Femdom i dojenia facetów :D
 
Chyba że zamiast mleczka mamy większą ochotę na soczek :D
 
 

zasady bezpieczeństwa.

  

   Z przyczyn różnych spóźniłem się być może z zamieszczeniem u siebie poniższego tekstu i część z Was już się zapewne z nim gdzie indziej spotkało. Nie ma jednak tego złego co by na dobre wyjść nie mogło bo o pewnych sprawach należy przypominać na okrągło. Sam sobie robiąc poniekąd niedźwiedzią przysługę bez wahania podpisuję się pod niniejszymi zaleceniami i radzę się do nich stosować.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

     Poniższe   zasady  są  zaleceniami  mającymi  na  celu  zwrócenie  uwagi na kwestie Twojego (a więc też Waszego) bezpieczeństwa  podczas  poznawania  nowych  osób  w klimatach BDSM. Opracowanie  powstało  na  podstawie  dyskusji  prowadzonej  w  grupie  BDSM – POLAND w serwisie Fetlife.com i rozmów w realnym gronie osób dominujących i uległych.

 

Tożsamość realna a BDSM-owo-wirtualna

 

1. Dla ochrony swojej tożsamości realnej oraz prywatności stwórz drugie niezależne (osobne) :
a. konto mailowe,
b. konto komunikatora gg/skype/inne,
c. drugi numer telefonu.
2. Nigdy  nie  używaj  zdjęć  ze  swoich  profili  z  portali  społecznościowych  na portalach BDSM/erotycznych – chyba że chcesz być jednoznacznie rozpoznawana/y.

 

Pierwsze spotkanie w realu

 

3. W zależności od osobistych preferencji, wymień na priv korespondencję z osobą, z którą planujesz się spotkać.
4. Nie kasuj SMS-ów i maili wymienianych z osobą, z którą się spotykasz, a której jeszcze nie darzysz pełnym zaufaniem.
5. Staraj się dokładnie precyzować i komunikować swoje oczekiwania dotyczące preferencji i warunków tego, co ma być na (pierwszym) spotkaniu – zapisz takie rozmowy.
6. Spotkanie „kawowe” zaplanuj w miejscu publicznym, np. centrum handlowe.
7. Poinformuj przyjaciela/przyjaciółkę (nawet z forum) o planowanej dacie i godzinach spotkania (przydaje się prywatny tel.). Zostaw numer kontaktowy do siebie. Możesz poprosić również o kontrolny telefon o określonej godzinie.
8. Ustal jakieś niepozorne hasło alarmujące, które możesz wykorzystać w rozmowie telefonicznej z zaufaną osobą, nie budząc podejrzeń nowo poznanej osoby, np. „Dokumenty leżą na twoim biurku”.
9. Jeśli wsiadasz do samochodu z osobą poznaną przez Internet (nieważne czy na pierwszym, czy 10. spotkaniu), zapamiętaj numer rejestracyjny pojazdu, a najlepiej prześlij go SMS-em na swój drugi telefon (zostawiony w domu) lub zaufanej osobie.
10. Jeśli nie masz komu zostawić informacji dotyczących okoliczności spotkania (czas, miejsce), to zapisz je na kartce. Następnie włóż w kopertę i zostaw w domu w bezpiecznym (widocznym) miejscu. Chodzi o to, aby w krytycznym momencie, gdy z jakiś powodów nie wracasz ze spotkania na czas można było znaleźć informację, gdzie się udałaś/eś.
11. Zapytaj osobę, z którą planujesz się spotkać, o dotychczas stosowane przez nią zasady bezpieczeństwa – to dużo mówi na temat tego, jaką wagę dana osoba przywiązuje do tego tematu.
12. Pamiętaj, że komunikacja on-line jest nieprecyzyjna i wieloznaczna. Podczas rozmowy w czasie realnego spotkania potwierdź precyzyjnie i jednoznacznie wzajemne oczekiwania. Połóż szczególny nacisk na kwestie dotyczące słowa bezpieczeństwa (np. STOP, CZERWONY). Właściwe ustalenie i zrozumienie kwestii Twoich granic, wymagań i oczekiwań służą Twojemu oraz Waszemu wspólnemu bezpieczeństwu. Zapobiegną również ewentualnym nieporozumieniom i nadużyciom.
13. W przypadku, gdy nowo poznana osoba nie potwierdza werbalnie ustaleń, przełóż spotkanie.
14. Unikaj pierwszych spotkań w prywatnym mieszkaniu tej osoby w momencie, gdy:
a. jesteś jedyną osobą, która zna tę osobę i miejsce,
b. nikt nie wie, gdzie i jak długo tam będziesz,
c. nie darzysz tej osoby całkowitym zaufaniem (zaufanie = dużo spotkań, dłuższa historia znajomości).
15. ZDECYDOWANIE korzystaj z hoteli – nie jesteś tam sam/a w przypadku kłopotów. Rekomendowane jest meldowanie się przez osobę zapraszającą (np. dominującą). Dla swojego bezpieczeństwa także możesz się zameldować.
16. Możesz poprosić osobę, z którą się spotykasz, o okazanie dokumentu potwierdzającego jej tożsamość, np. dowód osobisty. Warto mieć pewność, że osoba, z którą się spotykasz, jest tą, za którą się podaje.

 

Rekomendowane zachowania

 

17. W czasie spotkania wykonaj telefon do znajomej osoby lub odbierz umówiony wcześniej telefon.
18. W rozmowie z osobą, z którą planujesz się spotkać, poinformuj, że o spotkaniu (dacie, miejscu) wie ktoś jeszcze (bez podawania nowo poznanej osobie informacji kto to jest).
19. Dla swojego bezpieczeństwa nie ujawniaj informacji na temat osobistych problemów, np. związanych z brakiem: znajomych, akceptacji, dobrych relacji z bliskimi. Prezentuj się jako osoba, która ma właściwe kontakty z bliskimi, wiedzącymi o jej obecności na tym spotkaniu.
20. Szacunek do prywatności nie uprawnia dla braku akceptacji powyższych oczekiwań.
21. Jeśli coś budzi Twoje wątpliwości w zachowaniu osoby, to dla własnego bezpieczeństwa przerwij/odwołaj spotkanie. Szczególnie jeśli jesteś początkującą uległą osobą, WIEDZ, że masz do tego pełne prawo. Próby odwiedzenia Cię od tego nie są zgodne z dobrymi praktykami w BDSM. Agresywne reakcje, np. wyzwiska, szantaż emocjonalny, tym bardziej świadczą o słuszności Twojej decyzji.

 

Postępowanie w przypadku naruszenia wspólnych ustaleń

 

22. Jeśli mimo ustaleń osoba nie dotrzymała ich, wyraź to wprost tej osobie po powrocie ze spotkania, powołując się na zapisane maile/chaty/SMS-y oraz przeprowadzone rozmowy.
23. Jeśli w czasie sesji sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, staraj się zachować za wszelką cenę spokój i trzeźwe myślenie. Nie prowokuj! Pamiętaj, że Twój sprzeciw i łzy mogą dopingować drugą stronę (staje się wtedy “napastnikiem”). Zamiast tego spróbuj (spokojnym, zdecydowanym tonem) wyjaśnić, że sytuacja Ci nie odpowiada i jest niezgodna z wcześniejszymi ustaleniami. Warto przypomnieć wcześniejsze ustalenia dotyczące zastosowania słowa bezpieczeństwa.
24. Możesz rozważyć wystawienie krótkiej opinii OPISUJĄCEJ FAKTY, zaistniałe mimo wcześniejszych ustaleń, których osoba nie przestrzegała (np. mimo użycia słowa bezpieczeństwa STOP, nie reagowała na nie, „pobił mnie, zostawiając ślady mimo wyraźnego mojego sprzeciwu i braku zgody na takie praktyki” itd.). Przed publikacją możesz uprzedzić osobę, z którą się spotykasz.
25. Jeśli doznałaś/eś obrażeń wykraczających poza wcześniejsze uzgodnienia i ustalenia dotyczące Twoich preferencji w ramach BDSM, na które nie wyraziłaś/eś wcześniej zgody lub powstałych w wyniku niedotrzymania przez osobę ustalonego przez Was słowa bezpieczeństwa, pamiętaj, że w przypadku chęci podjęcia dalszych kroków prawnych KONIECZNE BĘDZIE ZROBIENIE OBDUKCJI (jak najszybciej po zdarzeniu).
26. Jeśli doznałaś/eś uszkodzenia ciała wbrew Twojej woli, skontaktuj się z prawnikiem/policją. Wykonana obdukcja będzie BARDZO istotnym dowodem w sprawie, podobnie jak wcześniej zapisane ustalenia dotyczące granic, jakie wyznaczyłaś/eś.
27. Jeśli doznałaś/łeś widocznych uszkodzeń ciała, koniecznie zrób dokumentację zdjęciową. Możesz następnie użyć tych zdjęć, informując osobę o naruszeniu waszych ustaleń lub wystawiając opinię na temat spotkania.
28. cdn.

 

Opracowanie:
Opracowanie zbiorowe grupa BDSM Poland Fetlife.com
Wszelkie uwagi i komentarze możesz przekazać, kontaktując się z nami na forum grupy BDSM Poland..

 

Udostępnianie i prawa autorskie:
Dokument może być kopiowany, udostępniany, linkowany, oraz cytowany tylko w całości w celu zachowania spójności przekazu. Powstał w celach edukacyjnych na podstawie zebranych doświadczeń osób praktykujących BDSM. Autorzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności prawnej w związku ze stosowaniem zawartych w nim treści.

 

źródło i aktualizacje – na stronach SinClubu

 

 

męski punkt widzenia…

  

   O ile nieliczną wspólną cechą większości Uległych jest lub też może być chęć i potrzeba przynależności, o tyle u większości facetów będzie to chęć i potrzeba posiadania. Bez względu czy dominujemy czy też nie, mamy naturę łowcy… wypatrzeć… zdobyć… i do garów zapędzić? Zapatrzeni w swój sukces (ale nie w trofeum !!!) szybko spoczywamy na laurach i na kanapie przed telewizorem. Wychodząc z założenia, co raz częściej mylnego, iż co raz zdobyte na zawsze już nam się należy. Choć może jednak nie do końca… im mniej z siebie dajemy tym większy bywa nasz strach, że jednak pojawić się może ktoś inny. I to do tego ktoś od nas lepszy. Lub ( o zgrozo !!! ) lepiej od nas wyposażony. I nawet jeśli tylko nieliczni z nas zasługiwać będą na miano „psa ogrodnika” to jednak sporo z nas będzie się jednak w tej kwestii zachowywać jak szczeniaki? :)))

 

  

   Śmiało więc między bajki można włożyć te wszystkie mity, iż świat BDSM lub to co się pod niego podszywa, pełne jest jakichś orgii, wymiany partnerów czy oddawania Uległej innym do mniej lub bardziej pełnej dyspozycji. Zbyt wielu w tym świadku zwykłych frustratów lub zgoła osób chcących się dowartościować kosztem partnerki aby mieli oni odwagę użyczenia swojej „suni” komuś kto może się okazać od nich lepszym. Na bycie oddawaną nie ma za bardzo więc co i liczyć (niestety?) gdyż temu podołać może tylko ktoś o wysokiej samoocenie własnej. Lub o zdecydowanie nazbyt wybujałym ego. :)))

   Co innego jeśli o chwalenie się miałoby chodzić. W tym to jesteśmy bezkonkurencyjni choć i Uległym też tego odmówić nie można. Zaczynając od wszelkiego typu opowieści jakie o naszych podbojach i zdobyczach w internecie rozpowszechniamy (ile z tego jest prawdą to już inna sprawa i innym to do osądzenia pozostawiam). Poprzez mniej lub bardziej kameralne spotkania w gronie osób z klimatem związanych, gdzie możemy pochwalić się naszą „zaobrożowaną sunią”. Jeszcze bez popisywania się jej umiejętnościami ale delektując się za to zazdrosnymi spojrzeniami  innych samców. I kobiet niekiedy też…

   No chyba, że to nie wystarcza aby zabłysnąć i trzeba się również i wyszkoleniem naszej Uległej podeprzeć… Czegóż to bowiem nie potrafimy wykombinować dla zaspokojenia naszej próżności i chęci zaimponowania innym… od spaceru przez miasto przy boku „super-laski” aż po pokazy dominacji i tresury gdzie nasza „sunia” występować będzie w roli głównej atrakcji.  :)))

 

 
  
   Nazwijmy to rozbieżnością pragnień i potrzeb. Nie jedyną zresztą jaka występuje w relacjach damsko-męskich. Po prostu do wielu spraw zwykliśmy podchodzić zgoła inaczej i większość trzeba nam po prostu bardzo „łopatologicznie” tłumaczyć. I to bez owijania w bawełnę i bez niedomówień. A już chyba najgorszym błędem jaki można popełnić to oczekiwać, iż sami się czegoś domyślimy. W tej czy też innej kwestii lepiej niczego nie pozostawiać przypadkowi ani tym bardziej naszej domyślności i nie dawać nam zbyt wielkiego pola do manewru.

   Tudzież do nadinterpretacji. Wiadomo bowiem czego większość z nas facetów będzie się dopatrywało w nieśmiałych próbach naprowadzenia nas na pomysł o rozszerzenie naszych relacji „na inne osoby”? :)))

 

 

nie moglem się po prostu oprzeć :)))

  

   Szukając fotek do postu rozwijającego temat „użyczania” natknąłem się w starych zbiorach na poniższego demota. Mając zaś w pamięci rozmowę z zeszłego tygodnia ze znajomą Uległą, która to zwyzywana została za to, iż nie doceniła i należycie nie uszanowała zainteresowania nią pewnego „pana”, kończąc z nim znajomość zanim do czegoś konkretniejszego doszło… tak jej jak i innym Uległym, które w podobnej sytuacji były lub będą, postanowiłem przypomnieć tego demotywatora.

Do wykorzystania oczywiście.  :))

      
    
 
   Pomocny również może być i dla tych z Was, które po kilku pierwszych mailach z świeżo poznanym facetem stwierdzą, że nie są aż takimi masochistkami aby z takim „oszołomem” lub po prostu dupkiem w znajomość się zagłębiać a gość będzie wykazywał tendencje do nierozumienia aluzji czy też konkretnego i zdecydowanego „nie” z Waszej strony. Po wysłaniu mu tego demotywatora ryzykuje się tylko pełnym zrozumieniem tego co już wcześniej jemu przekazać próbowałyście i utwierdzeniem się w przekonaniu (jeśli odpisze), iż podjęłyście słuszną decyzje? :)))

    

   Dziękując zaś twórcy tego demotywatora za taką kreatywność i pomysłowość w stworzeniu przesłania mogącego tak bardzo ułatwić życie wielu kobietom (i to nie tylko tym Uległym) profilaktycznie przepraszam za wykorzystywanie go w tak niecnych celach i to na takim obrazoburczym, porno blogu… :)))