Swego czasu natknąłem się na bardzo naukowo opracowany artykuł z jeszcze bardziej naukowymi wywodami na to, że faceci wolą młodsze. Nic tylko podciągnąć to pod ponowne odkrywanie Ameryki gdyby nie fakt, iż za powód tego podano bynajmniej nie bardziej jędrne ciałka „młódek” postawione w opozycji do kobiet 30-40 letnich.
W dzisiejszych czasach i przy dostępnych możliwościach efekt jędrności i atrakcyjności ma co raz mniej wspólnego z wiekiem kobiety. Wiek ma też się nijak do jej samoświadomości i choć zazwyczaj przychodzi ono z życiowym doświadczeniem to nie jest to jednak normą na której można stawiać jakieś wnioski. Zwłaszcza tak radykalne :)
Samoświadomość… znajomość samej siebie… swoich mocnych i słabszych stron. Uwypuklanie atutów i umiejętne tuszowanie „niedoskonałości”. Tak tych rzeczywistych jak i wyimaginowanych. Świadomość swoich potrzeb… tego co się lubi a czego nie i odważne artykułowanie swoich potrzeb i pragnień. Świadomość swojej seksualności i idąca często z tym w parze wiedza jaką to może dawać władzę nad facetem ale również i nad samą sobą oraz swoimi doznaniami. Wbrew pozorom nie zawsze egoistyczna a równie często wręcz nastawiona na spełnianie siebie poprzez spełnianie partnera.
Pozory bywają mylące tak jak i wnioski oparte na nieprawdziwych założeniach bądź przy postrzeganiu problemu tylko z jednej perspektywy. Nie jest więc prawdą jakoby faceci bali się wiązać z kobietami bardziej świadomymi siebie jak próbowano tego dowieść w wspomnianym artykule. Faktem zaś niezaprzeczalnym jest, że faceci co raz częściej boją się kobiet. A już z całą pewnością boją się kobiecej seksualności.
Od wieków demonizowanej, dyskredytowanej albo w najlepszym bądź razie przemilczanej. I choć łatka grzechu a przynajmniej grzesznej i wyuzdanej miłości nigdy nie była wystarczająco odstraszająca to kobiety pewne siebie i pewne swojej seksualności i nie bojące się tego okazywać są i będą wyzwaniem tylko dla nielicznych. A i to głównie jako wyzwanie dla sprawdzenia swoich umiejętności jako łowcy lub/i kochanka. Nieodparcie nasuwa się tu analogia podejścia facetów do hojnie obdarzonych kobiet. Oko zawiesi każdy a przynajmniej większość. Seksualna pewność siebie rzuca się w oczy równie kusząco jak pokaźna zawartość stanika. Niektórzy zdobędą się na odwagę aby móc się tym pobawić. Oprócz jednak „kilku” zdeklarowanych zapaleńców, niewielu będzie jednak na tyle odważnych aby przyjąć na klatę taki ciężar w pełnym wymiarze. W pełnym wymiarze odpowiedzialności za ten ciężar oczywiście :)
Wychowywani przez co raz silniejsze kobiety, co raz więcej facetów boi się silnych kobiet. Na domiar złego w dzisiejszych czasach nie wystarczy być już „macho” choć i samo to przekracza możliwość wielu mężczyzn. Trzeba być jeszcze niezłym „jebaką” jak z filmu porno. Najlepiej równie dobrze obdarzonym a przynajmniej potrafiącym równie dobrze „obsłużyć” kobietę. Koniecznie nie zapominając przy tym o jej orgazmie do którego ma przecież prawo!!! Syndrom za małego „małego” ma tu oczywiście pierwszorzędne znaczenie choć co raz częściej i faceci zdecydowanie konkretniej wyposażeni przez naturę odczuwają strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka. Strach wręcz paraliżujący a przynajmniej na tyle dokuczliwy, że w zetknięciu z kobietą bardziej świadomą lub bardziej odważną po prostu podwijamy ogonek pod siebie i czmychamy na bezpieczniejsze wody. I choć kobieta wyuzdana nadal pozostaje marzeniem wielu facetów to tylko tak na jedną noc najwyżej. Inna sprawa, że bazując na stereotypach nie spodziewamy się po takiej kobiecie wierności . Męski strach przed niesprawdzeniem się w roli kochanka przebić może chyba tylko strach bycia wymienionym na lepszy model. :)
Ślepi na różnice pomiędzy seksualną samoświadomością a rozwiązłością i nie widzący różnic miedzy rozpustnością, wyuzdaniem i namiętnością… Powodowani lenistwem, wygodnictwem bądź strachem przed ośmieszeniem się wybieramy więc młodsze. Łatwiej im i „dogodzić” i zaimponować. Nie znają jeszcze ani nas ani też swoich potrzeb i możliwości. Są też zazwyczaj mniej wymagające i zdecydowanie mniej roszczeniowe.
Zdecydowanie łatwiej też jest je „ułożyć” pod siebie więc nic dziwnego, że największe „branie” w klimacie mają kobiety tyleż młode co przede wszystkim niedoświadczone. Minie trochę czasu nim zaczną podejrzewać, że nie to jest dobre co im wmówiliśmy i nie wszystko jest takie cacy jak by się mogło wydawać a przy odrobinie szczęścia i umiejętności możemy sprawić, że taka myśl nawet nie pojawi się w główce naszej „małej dziewczynki”.
Koncentrując się na samym seksualnym aspekcie relacji damsko-męskich o zgrozo(!) pominięto całkowicie sferę męskich potrzeb zgoła nie seksualnych i wątku „małej dziewczynki” w ogóle w owym artykule nie zauważono. Nie zauważono też naturalnej męskiej potrzeby opieki nad swoją kobietą. Tak ważną dla wielu mężczyzn. Dla wielu wręcz najważniejszą i będącą podstawą na której chcą, pragną i potrzebują budować swój związek. Ale to już inna bajka do której mam nadzieję już niedługo wrócić. :)